Śmierć… życie i marzenia…

Często zastanawiam się po co tu jestem. Tylko po to żeby się tak męczyć? Żeby zazdrościć innym, że są tacy „jak trzeba”? To jest bez sęsu. Czasem myślę o śmierci i dochodzę do wniosku, że byłoby najlepiej gdyby to wszystko się skończyło. Był raz taki dzień, na początku wakacji… Szedłem chodnikiem i myślałam, jak łatwo byłoby skończyć… wystarczyłby jeden krok w lewo… na ulicę… Ale nie chcę tak myśleć! Bo nawet w mojej beznadziejnej sytuacji chcę żyć! Bo mam marzenia, które chcę spełnić! Muszę spełnić! Sam czy nie, ale spełnię je! Mam takie jedno marzenie… oczywiście nierealne i głupie, no ale przecież takie marzenia bywają. Chciałbym pewnego dnia obudzić się jako mężczyzna i stwierdzić, że moje życie w żeńskiej skórze było tylko snem… Ale to było nierealne marzenie, mam też realne, chcę kiedyś zamieszkać w pewnym miejscu, zbudować swój dom! Nie szkodzi, że będę w nim mieszkać samotnie, itak chcę mieć swój dom. Mojego wymarzonego zawodu itak nie będę mógł nigdy wykonywać, ale trudno, pogodziłem się z tym. Czasem wyobrażam też sobie jakby to było gdyby moje życie jakoś tak się ułożyło, że odważyłbym się (miałbym odpowiednie wsparcie), dużo siły i zdecydowałbym się na operację zmiany płci. Wyobrażam sobie wtedy, że jednak spotykam kobietę, która mnie pokocha i nawet adoptujemy dzieci. Bo chyba nawet troche chciałbym mieć w przyszłości rodzinę i dzieci (a cały czas byłem pewny, że nie chcę dzieci, może po prostu nie chcę rodzić dzieci, ale je mieć chyba tak) i tworzymy w miarę normalną rodzinę… To byłoby piękne, ale też prawie niemożliwe. Jednak nie jest ze mną jeszcze chyba tak beznadziejnie, bo chcę żyć! Wiem, życie jest ciężkie i jeszcze wiele przykrości zaznam… tego jestem pewien. Ale mam też nadzieję, że może coś miłego (może chociaż jakiś drobiazg) jeszcze mnie czeka… Naiwność co? ;)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.