O czytaniu i pisaniu

Jak mi wyjdzie kolejna długa notka, to się chyba wścieknę. Nie lubię takich długaśnych notek (jak np. moje dwie poprzednie), nie podobają mi się, ani na moim ani na innych blogach. Ale notki nie są po to by się podobały, więc biorę się za pisanie.
Wczorajszy dzień spędziłem bardzo miło, tak jak lubię najbardziej. Przez większą część dnia czytałem książkę słuchając muzyki (bo kiedy robię coś, cokolwiek, to muzyka MUSI lecieć, musi, bo po prostu nie znoszę ciszy. Kiedy siedzę przy komputerze włączam muzykę z kompa albo na wieży, kiedy robię cokolwiek innego w moim pokoju to wieża obowiązkowo gra. Kiedy siedzę w innym pokoju to włączam tv i jeśli nic nie oglądam, to ZAWSZE leci jakiś muzyczny program.)
No więc wczoraj było fajnie. Rezulat: przeczytane jakieś 200 stron książki Mastertona i przesłuchana z 6 razy „Reise, Reise” (hmm… od ponad miesiąca u siebie nie słuchałem chyba nic innego prócz Rammstein… a nie, przepraszam, raz przesłychałem nowo ściągniętą płytę Die Toten Hosen, a poza tymi dwoma zespołami, to już chyba od września nic innego u mnie nie leciało). Dawno nie czytałem niczego innego oprócz lektur i zaczęło mi tego strasznie brakować no i nie wytrzymałem ;) Nie mówię, że lektury zawsze są do kitu („Dżuma” jak sama nazwa mówi powinna być fajna ;) ale nie była, no jakby dodać pare drastycznych opisów śmierci, to może coś by z tego było ;) Poza tym nie mogę się doczekać tych typu: „Rozmowy z katem”, „Inny świat” czy „Medaliony” bo to mnie zainteresuje), jednak mimo wszystko wolę „nielekturowe” książki.
Opowiem Wam więc co przeczytałem :) książkę pt.: „Świat Mastertona” (trochę o jego pisarstwie i kilka opowiadań). A w tej książce było takie sobie z pozoru zwyczajne opowiadanko pt.: „Lolicia”. Generalnie chodziło o to, że się mąż z żoną pokłócili i ona w barze spotkała faceta (znanego aktora) i poszła z nim do łóżka i przypadkiem tam została uduszona (podczas jakichśtam ich igraszek z workiem na głowie). No ale sąd uniewinnił tego aktora, a mąż się z wyrokiem niezgodził i chciał pomścić żonę. Nie było to proste, bo aktor miał zawsze obstawę. Pierwsza próba się nie powiodła i mąż zastanawiał się jak by tu się dostać do domu aktora i zabić go. /W tym momencie sobie pomyślałem: „powinien zmienić płeć, uwieść go i zabić w domu :) hehe, to by były jaja”, no i czytam dalej./ Minęło półtora roku i aktor spotyka w barze kobietę, która go pociąga, zaprasza ją do domu i tam właśnie kobieta w ten sam sposób dusi go jak on kiedyś żonę tamtego faceta. Potem tekst: „Poddałam się kuracji hormonalnej i nie uwierzyłbyś, co może zdziałać. Poszłam do chirurga plastycznego i też byś nie uwierzył, co jest w stanie zrobić współczesna medycyna.” I już wiedziałem co jest grane :P okazało się, że zgadłem! Facet zmienił płeć by pomścić żonę!
Fajny pomysł na opowiadanie, ale ja mam lepszy :> iście szatański, że tak powiem :> bo wiecie (lub nie, bo prawie rok temu o tym pisałem na blogu), że piszę coś… no nie wiem jeszcze czy książkę czy opowiadanie. Od zeszłych świąt niewiele napisałem, ale ja chyba będę pisać urywkami. Bo co jeśli akurat mam pomysł na końcówkę, a nie wiem co napisać po początku? A właśnie, może mi ktoś doradzi jakieś fajne imię dla diabła (szatana znaczy się), bo potrzebuję koniecznie. Tylko takie żeby może na pierwszy rzut oka nie dało się odgadnąć, że to nazwa szatana, najlepiej nazwa z jakichś wierzeń starożytnych albo no nie wiem… coś w tym stylu w każdym razie.
Wogóle to chciałem też zostać pisarzem… takim sławnym i bogatym ;) tzn. nadal bym chciał, ale się nie nadaję, bo pomysłów nie mam :) ale fajnie jest sobie pomarzyć, że pracuję kiedy chcę i gdzie chcę, może być na plaży z laptopem i jest fajnie :>
Podsumowując: czasem do szczęścia wystarczy mi muzyka i dobra książka.
Podsumowując (2): te horrory i wogóle… to świadczy że mam raczej mroczny umysł ;)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.