Wpływ transseksualizmu…

Może już kiedyś coś na ten temat pisałem (kurcze no… nadszedł ten czas, że na prawdę nie jestem pewny czy o tym pisałem czy nie… podejrzewam jednak, że tak czy inaczej dojdę do nowych wniosków, więc muszę o tym napisać).
Czytałem nie raz (może na innych blogach), iż niektórzy twierdzą, że transseksualizm to nie jest coś co właściwie może na dłuższą metę zmienić ich życie… że będąc ts można być jak „normalni” ludzie…
Cóż, ja mam mieszane uczucia co do tego… Nie zgodzę się, że transseksualizm wogóle nie wpływa na mnie czy na moje życie. Z tym się nigdy nie zgodzę, jest to coś zbyt ważnego aby nie wpływało na to jaki jestem i kim jestem. Być może nie powinno przyćmić to moich planów czy charakteru, ale niestety chyba przećmiewa czasem…
Niektórzy twierdzą, że nie należy winić transseksualizmu za wszystkie porażki i niepowodzenia. Z pewnością nie należy winić za wszystkie, ale za wiele!
Nie mogę przecież stwierdzić jaki byłbym i co robiłbym gdybym urodził się w ciele mężczyzny tak jak należy… Nie mogę tego wiedzieć, ale mogę przypuszczać… Przypuszczam, że byłbym inny… choć trochę inny. Zawsze jakoś szybciej dogadywałem się z chłopakami i jako dziecko miałem więcej kolegów niż koleżanek. Być może więc miałbym wielu kolegów, może nawet przyjaciela tego najlepszego… myślę, że tak, bo gdybym był chłopakiem także fizycznie, to nie
zrobiłbym tego co zrobiłem… trzymałbym się z moim kolegą i może bylibyśmy niezłymi kumplami do dziś… Może bym poszedł nawet do innej szkoły (do technikum) i teraz bym nie żałował… Może tak ogólnie byłbym szczęśliwszy… heh… nie „może”, a „napewno”! Byłbym przecież sobą…
Myślę, że gdybym był „normalnym” chłopakiem, nie żył bym tak jak teraz… jak cień przenikający po ulicach by go nikt nie zauważył… nie uciekał bym ciągle, nie odcinał się (aż tak bardzo) od ludzi i chyba nie byłbym tak bardzo nieśmiały! Bo jestem na prawdę bardzo nieśmiały (w kontaktach z ludźmi), w życiu się pierwszy nigdy do nikogo nie odezwę :P nie ma takiej opcji. Bo czuję się niepewnie, bo jak mam się czuć w obcym ciele? I tu się zamyka błędne koło. Już ten problem byłby wyeliminowany gdybym był „chłopakiem jak trzeba”. Kto wie, może nawet miałbym dziewczynę… bo raczej byłbym przystojniejszy jako chłopak no a nawet jesli nie, to w myśl przysłowia „Każda potwora znajdzie swego amatora” pewnie bym kogoś znalazł, czego nie tak łatwo dokonać teraz, bo ludzie chcą wiedzieć jednoznacznie: Jesteś chłopakiem czy dziewczyną? oczekują jednaj odpowiedzi, jednego słowa, a nie tłumaczenia kim jestem, dlaczego, jak to jest, co się czuje i czy aby nie byłem leczony psychiatrycznie…
Obracał bym się w innym towarzystwie… może bardziej w towarzystwie chłopaków, czułbym się lepiej, byłoby na pewno lepiej.
Ba, nawet jak byłbym „normalną” dziewczyną, to pewnie lepiej czułbym się w towarzystwie dziewczyn, może ufałbym im bardziej i też może miałbym najlepszą przyjaciółkę. No i może nawet chłopaka, bo tu znowu mogę się odwołać do tego samego co w przypadku gdybym był chłopakiem.
Nie musiałbym się zastanawiać aż tak bardzo nad każdym szczegółem mojej przyszłości… co to będzie jak pójdę do takiej a takiej pracy, jak tam na mnie zareagują, czy wogóle jest sens iść tam i czy mnie przyjmą za wygląd, czy ja tam wytrzymam będąc tym kim jestem itp.
Jest całe mnóstwo takich rzeczy, problemów, których by nie było gdybym był sobą. Ale są i nie mogę powiedzieć, że nie mają wpływu na moje życie, na moją przyszłość i że nie oznaczają niemożności spełnienia moich marzeń. Nie mówię, że będąc transseksualistą nie można spełnić swoich marzeń, ale nie można spełnić wszystkich, takich które by się spełniły gdybym był „normalny”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.