# 444

Na początek (zanim zapomnę) dostałem maila i prośbą o poparcie dla NOP w wyborach samorządowych… o.0 …yyy… zwaliło mnie to z nóg, bo źle mi się robi na samą myśl o tej partii. No ale cóż, takie są minusy rejestracji na forach prawicowych…
A z ostatniej chwili: Byli dziś Świadkowie Jehowy! I byłem sam! A to oznacza, że im otworzyłem i pogadałem sobie znowu :P Tzn. oni od razu zaczęli gadać, to nie będę przecież przerywać ;) to tak niegrzecznie ;) Dali nowy numer „Przebudźcie się” to se poczytam zaraz :P No i zaczęli cośtam, że niektórzy wierzą, że Bóg stworzył świat (widzicie! oni nawet od razu nie, że każdy powinien tak wierzyć!), a co ja myślę. No to odpowiedziałem, że też tak wierzę. Przeczytali cytat z PŚ, no to powiedziałem, że się zgadzam. Zapytali czy nie myślałem o czytaniu Biblii, na co ja, że owszem, nawet czytam tylko kiepsko mi to idzie, bo mało czasu mam. Na co oni cośtam cośtam, że mogą mi następnym razem pokazać jak ŚJ czytają Biblię, na co ja, że ok :P I se poszli ;) Tylko, że mnie tu raczej następnym razem już nie będzie :( no i mama się wkurzy, że będą przychodzić :P Ale jej powiem, że może zwalić na mnie ;) A poza tym… mieli szczęście trafić na fragment PŚ, z którym się zgadzam :P no i cóż… o religie nie pytali :P A ciekawym czy oni są nauczeni tylko katolików „nawracać” czy z innymi też podejmują dyskusję (wątpię w sumie…). Nawet nie zapytali czy wierzę w prawdziwość Biblii… popełniają klasyczny błąd rozumując: wierzący = katolik?
„Normalny” rok szkolny zaczął się trzy tyg. temu… widać to od razu: na gg o 3:00 w nocy pustki (w dzień to mam sporo żółtych słoneczek, nocą w wakacje też), ogólnie spokojniej, B. i M. zabiegane… Wczoraj były z zadaniami (czy ja jestem korepetytor z języków obcych? ;) nie no… tak na poważnie, to miło, że mogę pomóc i potrafię! dowartościowuje ;) i porównując się z innymi… to jestem całkiem niezły nawet z angielskiego :> pomijając fakt, że ostatnio pisałem 4 zdania w tymże języku i zajęło mi to jakieś pół godziny ;) nie, generalnie nie lubię języków ale jakieś podstawy nie są znowu takie niewykonalne…).
Właśnie. Patrzę na ludzi i ciągle coś robią, mają cały dzień zajęty… też tak kiedyś miałem (i pewnie znów będę mieć), ale na razie „bawię się” w internecie czy na kompie (a nie, sorry, teraz wszystko mogę nazywać nauką), oglądam sporo tv i przeglądam różne moje rzeczy. I generalnie jest mi tak dobrze. Na prawdę. Nie jestem typem aktywnym.
I myślę. Myślę jak to się ułoży z tą przeprowadzką. Wkurza mnie fakt, że do czasu kupna mieszkania muszę zatrzymać się u rodziny (ale wiem, że trzeba się przemęczyć by osiągnąć to co się chce). Nie mam pojęcia co tam będę robił, chyba umrę z nudów (5 programów w tv… to co najmniej o 5 razy tyle za mało ;) ], będę musiał się dogadać w sprawie internetu [bo skorzystać na czyimś komputerze jeszcze jak mi się ktoś gapi w monitor, to ja… yyy… no, ten… podziękuję i wolę zapłacić w kafejce) żebym mógł sobie czasem podłączać (czytaj: codziennie przez min. 4 godziny). Nie wiem na czym będę spał (a ja nie cierpię ponad wszystko niewygodnych łóżek), nie wiem co będę jadł (a ja lubię tylko kuchnię mojej mamy), no i ludzie… No właśnie, bo mama mnie zna, a babcia niekoniecznie. Mama wie, że mnie się nie zmienia, a babcia będzie próbowała :[ Aż mi się źle robi na myśl o tym wszystkim. Że już nie wspomnę o chodzeniu do kościoła (zastanawiam się co by było gdybym spróbował szczerej dyskusji na temat mojego podejścia do religii…).
Myślę też o tym co będzie później, ale to już właściwie przemyślałem, złe strony przeanalizowałem i nie będę do nich wracać. Teraz myślę tylko o dobrych :>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.