W tym roku 'zaliczyłem’ dwa cmentarze… (czyli praktycznie całą rodzinę), jeden tam na śląsku i drugi tu. Zazwyczaj na 1.11 jeździliśmy tam, bo tak jakoś się przyjęło, że tam mamy więcej rodziny, ale czy ja wiem? Chyba teraz to już więcej realnie znanych mi osób leży tu. Poza tym kiedy tak chodziłem dziś po cmentarzu, trafiałem na znajome nazwiska. Tamta to matka chłopaka, który chodził ze mną do klasy, tamten to ojciec chłopaka z klasy równoległej w podstawówce, tamci to rodzice takiego jednego chłopaka, który chodził do klasy z koleżanką, a tamci to najwyraźniej dziadkowie innej koleżanki, a ci obok nich to dziadkowie jej koleżanki… Sporo. Jednak atmosfera małych miast udziela się nawet mnie. Nawet jak kogoś nie znam, to znam nazwisko i wiem, że to musi być rodzina.
Porobiłem sobie zdjęcia (oczywiście), ale biorąc pod uwagę pogodę chyba będę chory.
No ale przejdę do tego, o czym chciałem napisać…
Takie refleksje mam (a mam dziś dwa tematy, więc trochę tego będzie). Kiedy widziałem te starsze kobiety, które tak się męczyły by wymyć grób, to poczułem się tak jakoś dziwnie. Nie rozumiem tego, czy lepiej tak się męczyć by wyszorować kawałek kamienia? Czyż nie lepiej na prawdę pamiętać o zmarłych i ewentualnie się za nich pomodlić, a nie robić takie rzeczy, które właściwie nie mają większego sensu. Gdyby nad moim grobem ktoś tak się męczył, to nigdy bym sobie tego nie wybaczył. I w ogóle co ja o tym myślę… No bo ja lubię 1.11, tak ładnie jest i lubię oglądać cmentarze. Ale… nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te pieniądze można by lepiej wykorzystać. Może to nie w porządku myśleć tylko o pieniądzach, ale jak sobie pomyślę, że żywi umierają, bo np. nie mają kasy na operację, a ktoś wystawia zmarłemu pomnik za 5 tyś, to niesmacznie mi się robi. I jak widzę te znicze… ja nie mówię jeden (bo to ok), ale od razu 4 (żeby było symetrycznie) albo 3 (żeby ładnie w rządku wyglądały), to jestem tylko w stanie myśleć ilu żywym te pieniądze bardziej by się przydały… I w ogóle pogrzeb, miejsce na cmentarzu, trumna, pomnik… Kiedyś w jakiejś dyskusji na jakimś forum większość opowiedziała się za kremacją. Na co ktoś stwierdził, że przecież po śmierci rodzina dostaje jakieś pieniądze, więc są na pogrzeb. A ja Wam powiem, że gdybym miał rodzinę, to wolałbym by po mojej śmierci za tą kasę kupiła sobie ona np. nową pralkę, albo nawet kino domowe – cokolwiek, ale coś co im się przyda. Najbardziej opłacalne jest oddanie ciała akademii medycznej… a przede wszystkim to coś daje! Przynajmniej studenci mogą się kształcić i w ten sposób pomóc żywym. W ogóle jak przeczytałem artykuł, że tak mało osób się na to decyduje, to się zdziwiłem. „Oto miejsce, gdzie śmierć cieszy się, że może przyjść z pomocą życiu.” – to słowa widniejące nad prosektorium. Te słowa prawie mnie wzruszają.
Kolejna porcja przemyśleń nie ma co prawda wiele wspólnego z dzisiejszą datą (chociaż właściwie…), ale o tym mówi cały kraj od kilku dni. Chodzi mi oczywiście o samobójstwo dziewczyny z gdańskiego gimnazjum.
Paradoksalnie mnie zszokował jedynie szok społeczeństwa. Halo, tu Ziemia! Wy [w sensie 'społeczeństwo’, nie akurat czytelnicy bloga ;) ] na prawdę nie wiecie co dzieje się w szkołach?!? Dlaczego mnie ta tragedia jakoś nie dziwi? Pomyślmy… może dlatego, że sam nie tak dawno skończyłem szkołę? Właśnie…
Przynajmniej skończyło się przekonanie „dorosłych”, że „w szkole jest przecież tak fajnie”… takie słowa zawsze mnie wkurwiały.
Ale dlaczego tak się dzieje? Nie wiem, może tak musi być, może to te negatywne strony postępu. Ale na pewno nie wierzę, że to wina nauczycieli czy szkoły. Bardziej rodziców – bo przecież rodzice pewne rzeczy powinni przekazać dziecku. Np., że nie wolno tak robić z drugim człowiekiem. Ale rodzice często nie mają czasu… bo np. pracują całe dnie by wyżywić rodzinę… Tu bym widział problem, ale to trzeba zmienić społeczeństwo, a nie szkoły czy nauczycieli. Co z tego, że nauczycielka wyszła na chwilę z sali? Gdyby nie na lekcji, to zrobiliby to na przerwie, a jak nie na przerwie to po szkole.
Ale o czym chciałem bardziej napisać to raczej o pomysłach (pseudo)ministra edukacji (i innych pomysłach, które się słyszy) z tym związanych.
Pierwszy – szkoły dla agresywnej młodzieży. W pierwszej chwili sobie pomyślałem, że nawet dobry pomysł, bo młodzież 'normalna’ nie będzie musiała cierpieć przez agresorów. Ale to tak na prawdę niczego nie rozwiązuje – jak się sami tacy dobiorą, to dopiero będzie ciekawie…
Inny pomysł – likwidacja gimnazjów. Za tym nawet jest sporo osób (także absolwentów gimnazjów), a ja odpowiem: BUHAHAHA! Co to niby zmieni? Niespecjalnie zauważyłem różnicę między podstawówką, gimnazjum i liceum, no może jedynie tyle, że gimnazjum to był najlepszy okres – najspokojniejszy (dziwne nie?). Moim zdaniem to nawet lepiej jak zmienia się częściej klasę – to powinno raczej wpływać onieśmielająco także na agresywnych, więc nie jestem za zniesieniem gimnazjów. To nie sprawi, że młodzież szybciej dojrzeje.
Mundurki – no jako trans, to jestem w stanie zauważyć tylko tyle, że dla innych transów, to będzie nieciekawe przeżycie. Sam bym się chyba pochlastał. Więc zdecydowanie przeciw.
Albo te szkoły oddzielne dla chłopaków i dla dziewczyn. O Matko Boska dzięki ci, że ja już szkołę skończyłem. Bo jakbym miał być w klasie z samymi dziewczynami i słyszeć np. „Wszystkie jesteście kobietami, więc…” to bym chyba też psychicznie nie wytrzymał. No ale przecież Giertych i tak w dupie ma transseksualistów (albo i gorzej). Ale ja rozumiem – to maleńki odsetek wszystkich ludzi. Jednak wybaczcie, ja nie potrafię inaczej na takie rzeczy spoglądać niż z perspektywy osoby transseksualnej. Poza tym konflikty z dziewczynami są dużo gorsze niż z chłopakami, bo chłopakowi zawsze możesz wpierdolić (no dobra, możesz nie wygrać :P ale to przynajmniej podjęcie walki), a dziewczyny są dużo bardziej… przebiegłe. Stosują walkę psychiczną i to jest dużo gorsze (choć z dziewczynami też się biłem). Ja przepraszam panie ;) ale ja to piszę z mojego doświadczenia, więc nie wziąłem tego z powietrza. Osobiście bardziej odczułem agresję (choćby psychiczną) od dziewczyn niż od chłopaków.
No dobra, chyba tyle, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć czy były jeszcze jakieś głupie pomysły. A poza tym chce mi się spać.
Wybierz sobie szablon...
Archiwum
-
Ostatnie wpisy
- Podsumowanie 2024 wtorek, 31 grudnia 2024, 03:52:06
- Jarmarki świąteczne 2024 (Hamburg i Brunszwik) niedziela, 29 grudnia 2024, 02:35:14
- Barcelona: 1-9.11 sobota, 30 listopada 2024, 23:27:59
- Groningen (25.08) i Köln (7.09) piątek, 29 listopada 2024, 17:50:19
- Bildungsurlaub – „Urlop edukacyjny” ;) czwartek, 31 października 2024, 00:39:24
Najnowsze komentarze
- Groningen (25.08) i Köln (7.09) | wendigo blog - sierpniowe seminarium
- Lou Fontaine - Uwaga! Kończę bloga!
- Królowa Karo - „Skąd się bierze nieheteronormatywność?”
- wendigo - wojna reality show
- wendigo - O przemijaniu, rodzinie, przyjaciołach i ich braku i samotności… (ale nie całkiem pesymistyczna notka…)
Tagi
- allegro
- bog
- codzienne
- cytaty-aforyzmy
- filmy
- filmy-trans-itp
- fobia-spoleczna
- fobie-leki-i-inne-zaburzenia
- forum
- homoseksualizm
- ksiazki
- ksiazki-trans-itp
- leczenie
- moje-zdanie
- muzyka
- o-blogu
- okazyjne
- osobiste
- pamietnikowe
- piosenki-teksty
- pisarstwo
- podroze
- polityka
- praca
- przemyslenia
- przypowiesci-itp
- przyszlosc
- religia
- seriale
- smieszne
- sny
- testy
- transseksualizm
- transseksualizm-linki
- transseksualizm-po
- transseksualizm-przed
- transseksualizm-przed-wzmianka
- transseksualizm-w
- transseksualizm-w-wzmianka
- ubior
- wiersze
- wspomnienia
- wycieczka
- wyjatkowe
- zdrowie
Wyszukiwarka