trzcina…

Tak się poczułem… eh… bo oni wymienili się numerami komórek… a ja nie mogę się wymienić, bo mój !@#$% !@#$% głos jest nie taki… I znów coś mnie omija…
Co prawda on podał mi numer i nie pytał o mój… na razie… ale jestem przekonany, że zapyta, a co ja tym razem wymyślę? Poza tym chciałbym sobie poesemesować ze znajomymi… to chyba normalne. Gorzej jak komuś przyjdzie do głowy zadzwonić. Mogę nie odebrać – jasne. Ale jak zaskoczy mnie dzwoniąc z innego nr? Może przesadzam, ale istnieje przecież takie prawdopodobieństwo…
Ale pewnie mu podam ten numer jak zapyta… a później będę się martwić co dalej.
Macie jakiś pomysł co zrobić żeby mieć męski głos? :P
Zamiast o sądzie, oglądam teraz „Zwei bei Kallwass”… i dołuję się jeszcze bardziej… Nie no, po prostu ludzie mają problemy. A jak ja te problemy porównuję z moim, to nawet sporo widzę podobieństw choć problemy są zupełnie inne. Z drugiej strony to daje pewną nadzieję, bo z każdego problemu jest jakieś wyjście.
A ja do tego psychologa pójdę na 1000%, na 2000% ;) Bo czuję, że mi to pomoże (albo choć może pomóc). Bo mam problemy i to nie tylko transseksualizm (choć to wszystko zapewne się wiąże).
Próbuję się zmienić. Myśleć inaczej. Ale słabo mi to wychodzi. Dziś chce mi się płakać i choć mówię sobie, że to nic nie daje, to nie mogę… tłumienie emocji też nie przynosi nic dobrego… chyba muszę się dziś jeszcze wypłakać, a od jutra będę udawać twardziela.
Chyba wyjdę na dwór… mam przecież gdzie. Nie jest jeszcze ciemno. Może jak pospaceruję albo trochę pobiegam, to wyładuję emocje i poczuję się lepiej. W każdym razie powietrze i trochę ruchu na pewno mi nie zaszkodzą. Muszę wyjść na dwór, po prostu czuję to.
Usłyszałem kiedyś takie przysłowie (bodajże chińskie):
„Drzewo opiera się podmuchom wiatru, ale w końcu się złamie. Lepiej być jak trzcina – zginać się i uginać, ale trwać.”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.