Wczoraj siedzę w necie, czytam, a tu woła mnie babcia. Spoko – pomyślałem, pewnie zaraz wrócę, to nawet kompa nie wyłączałem. Ale nie, gada mi i gada. Że mógłbym częściej przychodzić, że ona taka samotna, że cośtam i tak nawija. Ja mam sporo innych ciekawych zajęć niż siedzieć i nudzić sie z kimś. A już zwłaszcza NIENAWIDZĘ jak mi ktoś przerywa coś co sobie zaplanowałem! A na tamtą chwilę zaplanowałem sobie siedzieć w internecie! I tak se pogadała.
I mama czasem dokładnie tak samo mi gada, że babcia jest męcząca, że to jest nie do wytrzymania, że cośtam.
A ja tak tylko chodzę i wysłuchuję jednej i drugiej strony i chuj mnie strzela już na prawdę. Jedna drugiej nawet nie stara się zrozumieć. I tu mam więcej pretensji do mamy, bo przecież stare osoby to już nawet psychicznie nie są całkiem zdrowe, więc je bardziej można zrozumieć. Ale jak to mamie mówię, to słyszę: „Ale ty nie musisz blablabla”. Nie, jasne, ja nic nie muszę tylko kurwa ciągle wysłuchuję. No ileż można?! A poza tym ja zawsze jestem ten najgorszy, bo staram się zrozumieć obie strony w każdej sytuacji, a bronię najczęściej tą, która akurat jest atakowana (tak, do plotkowania o kimś nawet się nie nadaję, ale mnie wkurza takie coś, że jak ktoś mi coś mówi, to od razu oczekuje, że pokiwam głową i zawsze go poprę, nawet się na przyjaciela nie nadaję, bo też nie będę bronił kogoś gdy nie ma racji nawet jeśli jest moim przyjacielem).
I tylko nikt nie pomyśli, że ktoś inny może mieć własne problemy. Każdemu się wydaje, że tylko on cierpi, że jest taki och jak bardzo nieszczęśliwy i w ogóle no nic tylko umierać, a każdy inny to czuje się świetnie, nie ma żadnych kłopotów i w ogóle bezstresowe życie. Jak ja tego słucham, to po prostu niedobrze mi się robi.
I to już nie tylko o nich mówię. Czasem od koleżanki (bo to jednej…) słyszę: „Co ja takiego zrobiłam, że cośtam…”. A ja co zrobiłem? No co ja zrobiłem, że się muszę tak męczyć? Może się tak zamienimy i wtedy pogadamy o życiu.
Ale ja się nie skarżę. Nie w realu (dlatego nich nikt mi nie pisze, że tylko użalam się nad sobą na blogu, no na prawdę, gdzieś muszę się trochę poużalać!). A innym się wydaje, że nie mam żadnych problemów. No luuudzie, zrozumcie to, że nie każdy potrafi i czuje potrzebę opowiadania o swoich problemach! Ale to nie znaczy, że one nie istnieją.
No więc tak mi babcia obrzydziła towarzystwo kogokolwiek, mama potem doprawiła (a teraz to w ogóle składa pranie i z każdą parą skarpetek przychodzi pytać czy to moje :| ) już nawet nie pamiętam czym. I tak oto niczego bardziej nie pragnę jak wreszcie stąd się wynieść. Nigdy nie chciałem tak bardzo żyć sam jak po minionych dwóch dniach. I choć czasem się boję, że nikt mi nie pomoże jak źle się poczuję, bo nikogo nie będzie, to na chwilę obecną mam to gdzieś i ja po prostu chcę mieszkać i żyć sam! Chociaż czasem mi się wydaje, że to jest straszne, to… mam rację – wydaje mi się! To NIE jest straszne. To jest wygodne i w ogóle fajne. Na chwilę obecną nie chcę się z nikim wiązać, ani nawet nie chcę mieć przyjaciół. Właśnie sobie uświadomiłem jakim jestem szczęściarzem, że mam tak mało znajomych :D Jezu, przecież… jak ja mogłem kiedyś ubolewać nad tym :P Ja po prostu… nie mogę się doczekać nawet tego, że pójdę do pracy (więc będę miał mniej czasu), ale potem wrócę gdzieś (do mieszkania czy choćby pokoju) i będę tam sobie sam miał święty spokój od wszystkich i będę mógł robić to, na co będę miał ochotę.
Dziś też się z mamą pokłóciłem o jakąś pierdołę (najpierw mi komp się długo uruchamiał, więc powiedziałem, żeby coś tam sprawdziła ze starego, jak już skończyła, to się pytam kiedy da mi bułkę, którą jak wcześniej mówiła kupiła, a ona na to: „Zaraz, teraz ty poczekaj”, no jak się nie wkurzyłem… oświadczyłem, że ok, poczekam, ale to ja czekam od 20 minut aż ona coś sprawdzi; wkurzyło mnie użycie słowa „teraz”, bo ja przecież cały ten czas czekałem aż mi przełączy net na mojego kompa, więc mogła po prostu powiedzieć „poczekaj” a nie „teraz ty poczekaj”). A teraz coś składa w moim pokoju co też mnie wkurza, bo nie lubię jak ktoś za mną stoi. Ja wiem, że nie widzi nic na monitorze, ale nie lubię mieć kogoś za plecami kiedy siedzę w necie.
Ale ja może też za nerwowy ostatnio jestem. Wahania, kurwa, hormonalne. No faktycznie genetyczni nigdy nie zrozumiom kobiet w tym stopniu co transi. Ja rozumiem kobiety, to na prawdę nie ich wina, że czasem zachowują się jak wściekłe krowy ;) Sam czasem mam ochotę czymś rzucić, coś rozwalić (pół biedy jak to jest figurka z papieru, którą właśnie składam, gorzej jeśli to mój stary telefon, który to ostatnio wylądował na podłodze – a miałem ochotę zwyczajnie go rozwalić i w d*** mieć to, że rozwaliłbym przynajmniej 300zł), potem się rozpłakać, a na końcu usiąść zmieszany i zastanawiać się co to przed chwilą było, bo to nie ja (a już na pewno nie były to żadne kontrolowane zachowania) i w ogóle czemu się tak wkurzyłem, jak przecież nic wielkiego się nie stało. No tak mam niestety. Ble.
Ale to nie tylko to, bo ludzie na prawdę mnie irytują.
Nie lubię jak mi ktoś przerywa czytanie fanfica! ;)
Świat internetowy na prawdę lubię dużo bardziej niż realny, teraz już jestem pewien, bo skoro żyję w obu, to mam porównanie. I niech mi nawet nikt nie próbuje wmawiać, że nie mam racji. Ludzie w necie mają o tyle przewagę nad ludźmi z reala, że zawsze można ich wyłączyć :P
W moim mieście pogasły już światła, w całym domu wszyscy grzecznie śpią. Obok monitora szklanka wody, to energia na całą noc. Piszę słowa, których nigdy nie wypowiem…
A na koniec, na rozluźnienie bardzo fajny i jakże prawdziwy kawał, który zostanie chyba moim mottem :D
Przychodzi pijany chłop do domu. Zamknął drzwi, i na całe gardło od progu krzyczy:
– Przyszedłeeeeeemm!
Ostrym ruchem nogi, zrzuca lewego buta, ten ulatuje w koniec korytarza, potem, zrzuca prawego, który zostawiwszy na suficie ślad podeszwy, pada na podłogę. Silnie klnąc pod nosem, i czepiając się rękoma ścian, przechodzi do kuchni,gdzie wywraca stół, taborety i bije naczynia.
– Ja kuu*rrwa przyszedłemmmm!
Następnie, przechodzi do pokoju, zrzuca z półek wszystkie książki, wywraca telewizor, bije kryształową wazę.
I znowu na całe gardło:
– W domuu jestemmm!
Przechodzi do sypialni, zrywa z łóżka prześcieradło, rzuca je na podłogę i depcze nogami.
– Przyszedłeeemm… W domuuu jeestemmm!
Nareszcie opadłszy z sił, pada plecami na łóżko, i wzdycha:
– Jak zajebiście być kawalerem….
Wybierz sobie szablon...
Archiwum
-
Ostatnie wpisy
- Podsumowanie 2024 wtorek, 31 grudnia 2024, 03:52:06
- Jarmarki świąteczne 2024 (Hamburg i Brunszwik) niedziela, 29 grudnia 2024, 02:35:14
- Barcelona: 1-9.11 sobota, 30 listopada 2024, 23:27:59
- Groningen (25.08) i Köln (7.09) piątek, 29 listopada 2024, 17:50:19
- Bildungsurlaub – „Urlop edukacyjny” ;) czwartek, 31 października 2024, 00:39:24
Najnowsze komentarze
- Groningen (25.08) i Köln (7.09) | wendigo blog - sierpniowe seminarium
- Lou Fontaine - Uwaga! Kończę bloga!
- Królowa Karo - „Skąd się bierze nieheteronormatywność?”
- wendigo - wojna reality show
- wendigo - O przemijaniu, rodzinie, przyjaciołach i ich braku i samotności… (ale nie całkiem pesymistyczna notka…)
Tagi
- allegro
- bog
- codzienne
- cytaty-aforyzmy
- filmy
- filmy-trans-itp
- fobia-spoleczna
- fobie-leki-i-inne-zaburzenia
- forum
- homoseksualizm
- ksiazki
- ksiazki-trans-itp
- leczenie
- moje-zdanie
- muzyka
- o-blogu
- okazyjne
- osobiste
- pamietnikowe
- piosenki-teksty
- pisarstwo
- podroze
- polityka
- praca
- przemyslenia
- przypowiesci-itp
- przyszlosc
- religia
- seriale
- smieszne
- sny
- testy
- transseksualizm
- transseksualizm-linki
- transseksualizm-po
- transseksualizm-przed
- transseksualizm-przed-wzmianka
- transseksualizm-w
- transseksualizm-w-wzmianka
- ubior
- wiersze
- wspomnienia
- wycieczka
- wyjatkowe
- zdrowie
Wyszukiwarka