choroba nieuleczalna…

Miałem coś napisać… dużo mam do napisania, ale najpierw muszę coś innego…
Tak myślę sobie… i może wykażę się teraz egoizmem (czy czym tam), ale uważam, że nie ma nic gorszego niż transseksualizm. Nie, rak nie jest gorszy. Bo kiedy masz raka, ludzie wiedzą, że to choroba, że to nie twoja wina, że nie zmyślasz, że ci się nie wydaje… są z tobą. Kiedy jesteś transseksualistą nie widać choroby, nie sposób udowodnić, że nie zmyślasz, że ci się nie wydaje, że to nie twoja wina… Nie, Aids nie jest gorszy, bo ludzie co raz lepiej rozumieją mechanizm tej choroby, widzą czarno na białym, że to choroba i ona jest, i że nie wyleczysz się siłą woli. Kiedy jesteś transseksualistą nie widać, nie rozumieją, że nie możesz się z tego samą siłą woli wyleczyć. Nie, nie jest gorzej być kaleką, bo kiedy brakuje ci kończyny, nawet wszystkich kończyn albo nie słyszysz/nie mówisz, to masz siebie i masz ludzi wokół ciebie, którzy widzą, że nic na to nie możesz poradzić i że cierpisz, bo to nie jest twój kaprys. Kiedy jesteś transseksualistą nie masz nawet siebie.
Męczysz się z ludźmi, męczysz się z sobą.
To zżera z zewnątrz i od środka i ze wszystkich stron.
To choroba, która nie jest do końca uleczalna. I zostawia blizny na ciele i na duszy.
Wolałbym wiedzieć, że został mi miesiąc życia, ale być normalnym. Oddałbym wszystko za miesiąc życia nie będąc transseksualistą.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.