# 571

Co nie znaczy, że już się nie denerwuję. Denerwuję się jak zareagują inni. I nie chodzi o to że mi zależy czy nie zależy… po prostu. Wiele razy już myślałem o tym co powie dalsza rodzina… to takie… dziwne… myślę sobie co powie ktoś tam, jak będzie mnie traktował, w jaki sposób się przestawi, kto mu o tym powie (i czy tej osobie będzie łatwo czy tak samo trudno jak mi było)… zupełnie niepotrzebnie się zadręczam takimi myślami (i kiedy tylko sobie to uświadamiam staram się nie myśleć), bo i tak to nic nie zmienia. I znowu powraca pytanie: dlaczego ja muszę to wszystko przechodzić?
Dlaczego mam taki nierówny start? i muszę walczyć o to co inni mają od urodzenia. I zawsze będę mieć żal do losu… bo np. sam teraz nie do końca umiem się odnaleźć. Nie potrafię (i nie mam z resztą zamiaru teraz kiedy już nie muszę i nie będę) mówić w domu o sobie z żeńskimi końcówkami, a z męskimi jeszcze mi nie wychodzi (pewnie dlatego że rzygać mi się chce jak słyszę mój głos, ale mam nadzieję już niedługo).
I czuję… to znaczy ja rozumiem mamy załamania, ale wiem, że ona nie do końca rozumie moje. I nigdy nie zrozumie, bo tego nie zrozumie nikt, kto tego nie czuł (ale oczywiście bardzo się stara, za to jej dziękuję i żeby nie było, że tego nie widzę – widzę i oczywiście doceniam). Nie da się wymazać jedną rozmową 21 lat kurwa wegetacji. Nawet gdybym umiał opowiadać i gdybym całe wieki opowiadał i tak nie zdołam wyrazić tego co czułem przez całe życie.
Ale nie chcę już o tym myśleć (i tylko czasem to wraca). Bo wreszcie zaczynam tą najważniejszą dla mnie drogę. Oczami wyobraźni widzę już siebie potem i zachciewa, na prawdę zachciewa mi się wreszcie żyć :) Teraz widzę sens.
Już czuję się spokojniej, choć jeszcze tak wiele przede mną.
Ach, jeszcze jedno… dostałem odpowiedź w sprawie pracy. Zrezygnowałem, bo proponowali mi niepłatne praktyki co w połączeniu z konieczną w takim wypadku przeprowadzką mi nie pasuje. No i nie będę ukrywać, że teraz wcale nie mam ochoty się z domu wynosić, bo dobrze jest mieć kogoś kto wspiera blisko. Ale samo to, że odpowiedź dostałem… to mnie tak jakoś dowartościowało. Koleś taki jak ja, bez doświadczenia i z edukacją zakończoną na średnim poziomie umiał napisać na tyle interesujące cv i list by mu odpowiedziano… Trochę mi szkoda, bo to mogłaby być praca marzeń, ale w zaistniałej sytuacji nie mogę iść do pracy za darmo i jeszcze opłacać mieszkania.
Tak czasem siedzę i myślę: co mnie właściwie już teraz tak cieszy? I przypominam sobie to powiedzenie: „Im większe nieszczęście, tym większe będzie szczęście”…
Tak jakoś mi pasuje:
Nawet nie znasz mnie a oceniać chcesz
Jak to jest
Nie rozumiesz, że to sprawia ból
A to przecież tylko kilka słów
Nie obchodzi Cię, to że ranisz mnie
Jak to jest
Pozwól mi być tym kim chce
Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nie chcę już słuchać tych kłamstw.!
Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nadszedł czas by mówić nie!

Gosia Andrzejewicz » Pozwól żyć
;)
teraz trzy dni bez kompa… no cóż.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.