zastrzyk

28.09.2007r.
Jestem po pierwszym zastrzyku :>
Ale może po kolei… babcia na początku nic nie powiedziała i się zrobiła nieco grobowa atmosfera, ale potem powiedziała, że rozumie i… podejrzewała. Tak więc najważniejsi w rodzinie już wiedzą. Reszta to już nie mój problem, nie do mnie będzie zapewne należało wtajemniczenie ich.
Eh, 3 dni temu miałem coś do wrzucenia tutaj, a teraz to już nie ważne. Wszystko się teraz szybko zmienia. Na razie na lepsze.
Jest dobrze, wszyscy obcy widzą mnie tak jak powinni. To znaczy tego być pewnym nie mogę, ale nie słyszałem już dawno słów „panie” w kierunku np. moim i mamy. Zawsze jest „państwo” itp. A taksówkarz (bo wzięliśmy taksówkę ten raz obawiając się, że nie zdążymy) walnął mi mowę, że jako mężczyzna powinienem opiekować się matką jak dorosnę i w ogóle :D Nie powiem, miłe to było :P ciekawe czy skojarzył gdzie i po co nas wiezie ;)
Wracając do zastrzyku… wcale nie czuję się jakoś nadzwyczajnie ;) (może tylko tak jakoś radośniej). I wreszcie spokojnie (po nerwach związanych z wyjazdem, wizytą, wykupieniem leków z recept, tym czy zrobią mi zastrzyk choć na zleceniu mam inny testo), ale wszystko poszło ok, więc jestem spokojny :) Ja nie wiem czy nie boli, bo mnie od dwóch dni (zupełnie nie rozumiem dlaczego… może po podróży?) wszystkie mięśnie bolą, więc zastrzyk jednak czuję trochę :P Ale czymże jest taki lekki dyskomfort w porównaniu z tym co ma mi przynieść. Ba, nawet to przyjemne uczucie :)
Heh… i dostałem nawet (choć wcale nie prosiłem) coś na pryszcze… no taa, bo moja cera od dawna już nie jest dobra, a jeszcze na teściu, to już wolę nie myśleć ;) więc że mi coś przepisał, to mnie miło zaskoczyło.
I znooowu czekanie (na zmiany) ;) Chociaż nie, muszę zadzwonić do psychologa (się umówić).

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.