o pisaniu…

Ostatnio nie mogę się zabrać do pisania na blogu (choć mam jeszcze jeden temat), piszę co innego… I… lubię pisać! To chwilami pochłania mnie bez reszty. Kiedy piszę, a najlepiej idzie mi to w nocy, ubolewam nad tym, że w ogóle trzeba chodzić spać.
Z resztą wszystko co robię pochłania mnie… tylko nie wszystko w takim stopniu. Np. kiedy staram się rysować, to mi nie wychodzi, rysunek to po prostu nie moja dziedzina. Ale to pisanie… to jest takie… nie jakieś głębokie, przesłaniowe (choć staram się czasem walnąć jakiś taki tekst), ale że mam pomysł jakiś tam w głowie, całkiem dokładnie przedstawiony i wtedy muszę to napisać, bo inaczej nie zaznam spokoju. Ale to nie jest na zasadzie chęci stworzenia jakiegoś wybitnego dzieła, albo nawet jakiegoś, które chciałbym przedstawić komukolwiek… to jest raczej na zasadzie uwolnienia się od tego pomysłu. I to jest dobre. A w obecnej chwili nawet bardzo dobre… kto wie, może to właśnie będzie tym nieokreślonym czymś, tym „chcę to napisać jednocześnie tego nie chcąc”… Może tak, jako opowiadanie…
I tylko wtedy wychodzi mi pisanie – kiedy mam cały świat i całą historię w głowie. I jakie to są opowiadania? Nie wiem… w pewnym sensie takie…
Co można o mnie powiedzieć na podstawie takiego opowiadania? Że jestem trochę sadystą ;) przedstawiam świat, jakieś tam cierpienie bohatera/ów, uczucia, problemy… ale… to przecież nie ja (w tym opowiadaniu) jestem tym, który to spowodował :> Nie, tam pojawiam się ja jako ten bohater, który wszystko naprawia albo pomaga itp. … to niesamowite ile może takie opowiadanie „powiedzieć” ;) albo też w jaki sposób może pomóc – przez samo jego napisanie. To jest fajne.
A wyniki (te jeszcze sprzed leczenia)… miałem testosteron nieco ponad normę :P i ten drugi też.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.