Ostatnia notka w 2007 roku

Podsumowanie? A tak. Bo dla odmiany w tym roku stało się bardzo dużo…

Rok temu pisałem: „to podobno ma być dobry rok”. Był. Wiem, że dla wielu osób nie był, ale dla mnie… to był najlepszy rok mojego życia – to mogę powiedzieć.
Przez ten rok zmieniło się wiele i to jest jak sen… zanim powiedziałem o sobie, to wiedziałem, że nic już nie będzie takie samo i będzie… dziwnie. I jest dziwnie. To prawda, ale i tak jest lepiej.
Ale może to to, że zanim to powiedziałem, to bardzo chciałem mówiąc zagrać na uczuciach innych, wzbudzić litość itp. bo bałem się, że inaczej nie zrozumieją jak tylko przez to jak pokażę im jak cierpię. Ale kiedy zrozumieli bez tego… to nagle nie chcę żeby to widzieli. Czuję się jak ktoś, kto okazał słabość i dlatego jest mi dziwnie. Dawniej moja postawa była: „Czytaj, czytaj, czytaj, chcę żebyś wiedział jak się czuję!” teraz jest: „Nie czytaj! Nie chcę żebyś wiedział co czuję!”.
Poza tym… ja już się tak nie czuję. To prawda co mówią – człowiek szybko zapomina o nieszczęściach, może to i dobrze, to błogosławieństwo. Kiedy czytam pierwsze notki, a nawet nie tylko pierwsze – także dalsze, to… pamiętam, że mi było źle, że to było straszne, okropne i tak dalej… ale nie pamiętam dokładnie jakie to było uczucie… Chociaż nie, nie sądzę, że całkiem go zapomniałem… pewnie bym sobie przypomniał jakbym np. poczytał te notki… ale nie chcę. Jest za dobrze.

Co poza tym… z takich bardziej przyziemnych spraw: spotkałem 3 osoby poznane przez internet, poznałem pewnie też trochę nowych ludzi (przez internet of kors). W przyszłym roku bym chciał na dwa zjazdy pojechać… znaczy jeden jest planowany, a drugi to myślę, że też będzie wcześniej czy później ;) ale spoko, ten drugi to sobie nawet mogę odpuścić, bo Wa-wa jednak daleko i nie po drodze nijak. No i Aukcje WOŚP - 125 punktów - kwiatek nie udało mi się jeszcze osiągnąć, ale myślę, że to kwestia tygodnia :>

Teraz tak wcisnę sobie życzenia na Nowy Rok… oby był lepszy (względnie: jeszcze lepszy, dla tych, dla których mijający był dobry)! A dla siebie? Szybkiego zakończenia terapii, pozwu do sądu, pozytywnego wyroku na 1 rozprawie, żadnych problemów z urzędami, pierwszej operacji (a może i dwóch)… no to by już było coś jakby to wsio się udało. Ale z jedynką chyba i tak poczekam do wyroku. Bo po co mam płacić, jak może się uda za darmo. Z resztą zobaczymy, no bo z drugiej strony kto by nie chciał jak najszybciej.
I żebym na ten zjazd pojechał, bo inaczej się załamię totalnie :P i nic to, że mam fobię społeczną! I tak na tym zjeździe muszę być!

Ale o najważniejszych zmianach… Te zaszły chyba wciągu ostatnich trzech miesięcy. I może nie fizycznie nawet, ale psychicznie te zmiany są ogromne (chociaż to też nie do końca w 3 miesiące… pewne rzeczy już wcześniej, ale tak intensywnie to teraz).
Myślenie mi się zmieniło. 3 miesiące temu byłem innym człowiekiem. Nie umiem chyba nawet powiedzieć dlaczego, ale coś jest inaczej. Nie, to nie kwestia „niemęskiego” myślenia czy „męskiego” po testo, ale myślę inaczej. Nie umiem tego nawet sprecyzować, ale tak jest. I zrobiłem się wulgarny i w ogóle :P Nieee wiem, chyba na gorsze się zmieniłem ;) chociaż nie no, nie przesadzajmy, nie tak do końca… Teraz wszystko biorę tak… tak mniej uczuciowo. [więcej o seksie ;) No kobiety muszą to nam wybaczyć! to na prawdę hormony]
Na przykład fajnie pewnie rzeczy widać w tym co piszę. Bo ostatnio dużo piszę. Znaczy opowiadań. Właśnie fajnie widać różnicę od tego co napisałem rok czy prawie dwa lata temu. Cóż, ludzie ewoluują nawet bez hormonów, a już z nimi to w ogóle ;)
No i wzrosło zainteresowanie kobietami… ale seksualnie XD bo poza tym to po staremu. Nawet mam większą wenę do pisania slashu :D namieszane, dziwne, wiem :D
Ooo tak, wenę to ja mam :D wzięła się tak jakoś z hormonami :D i nawet mam ciekawe pomysły. A poza tym PB to taki inspirujący serial XD zwłaszcza jeden bohater (no dwóch czy tam trzech).

A z tym pisaniem tak ogólnie… wymyśliłem sobie coś genialnego ;) No bo tak… kiedyś się „bawiłem” czy też „wyobrażałem” sobie… teraz jestem na to chyba już trochę za stary ;) no to piszę :> i już nikt nie może nic powiedzieć… A ja sobie piszę to, w co bym się kiedyś „bawił” czy co bym sobie „powyobrażał”. I już centralnie umieszczam siebie w opowiadaniu, a nie tylko pewne moje cechy u jakiegoś bohatera :> Raz, że to jest fajne – daję upust temu wszystkiemu (i nawet zostaje „na wieczność” w postaci tekstu pisanego), a dwa to się jeszcze nazywa działaniem twórczym :D Normalnie genialne, wspaniałe, kocham to i w ogóle. Kocham to, że mogę pisać :]
I mógłbym tak jeszcze trochę pisać o pisaniu. Jakie to jest fajne, jak mnie „wyzwala” ;) jak mogę sobie wszystko wymyślić (kolejny świat wykreować w głowie…), jak mogę być kim chcę i mieć wokół siebie ludzi, jakich chcę. I jak niektóre zwyczajne sytuacje dostarczają mi pomysłów… chociaż jak w nocy zasnąć nie mogę, bo za dużo myśli mnie nawiedza, to już nie jest takie fajne ;)
Ale zamiast pisać o pisaniu idę po prostu… pisać!

cytat (z jakiegoś forum czyjś… podoba mi się): „Pewna osoba powiedziała mi kiedyś, że lepiej walczyć z całym „stadem” przeciwników niż ze samym sobą. Teraz całkowicie się z nią zgadzam i wiem co miała wtedy na myśli.”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.