Wypada zacząć od tej smutnej wiadomości… Heath Ledger nie żyje? No po prostu mam wrażenie deja vu :/ i to nie jest miłe wrażenie… Zawsze jak mnie nie ma przy kompie, choćby dzień-dwa to coś strasznego się dzieje. Potem przyjeżdżam i mam takie niemiłe niespodzianki. Tak samo jak w wakacje 2006 zajechaliśmy i nam powiedzieli o atakach w Londynie. I chyba jeszcze jeden raz była wiadomość o śmierci jakiegoś aktora.
Odpisali mi administratorzy :) Super jakby mi się udało zmienić login… ale nie pamiętam ile danych podałem przy rejestracji bloga (że już nie wspomnę o wątpliwościach czy podałem stare czy nowe imię, pewnie tylko inicjał, ale z którego? :P ). Ech… byłem wtedy głupi, bo się tak bałem, że ktoś mnie skojarzy :D (ja nie wiem co ja sobie myślałem, że ktoś się do bazy danych włamie, czy jak?), a jednocześnie założyłem sobie bloga z imieniem w loginie. No to trzeba mieć coś z garem ;) Chociaż jak mówiłem – 4 lata temu świat wyglądał zupełnie inaczej…
Najważniejsze: mój nowy nabytek :) i super, że od razu czarny, więc mi do drugiego pasuje (tylko, że od razu mały, a na początek powinien być większy… nie było już, a ja chciałem koniecznie czarny, może nic mi nie będzie ;) ).
Hostele są takie sobie ;) Poważna 'wada’ – tam jest więcej obcokrajowców niż Polaków :P (była Japonka, Amerykanin z Chicago i dwóch Francuzów) znaczy się nie, że to wada… ale powiedziałem jej (zgodnie z prawdą), że tylko trochę mówię po angielsku. Więc nie byłem zainteresowany rozmową, ale przysłuchiwałem się – w końcu tyle rozumiem.
Ale oni to mają życie… normalnie zajefajnie! Ona sobie była u znajomych w Berlinie, teraz wpadła do Polski, ten Amerykanin był w Czechach (chyba) i ktoś mu powiedział, że Polskę też warto odwiedzić, to sobie przyjechał. Kurcze, ja to też bym tak sobie chciał pojeździć po świecie :P Ale jak widzę da się, więc pomyślę o tym bardzo dogłębnie ;)
Ci Francuzi to chyba gdzieś pracowali… może sobie dorabiają i mają na dalszą podróż. Ale to fajne. Ich było dwóch to spoko, ale widać nawet w pojedynkę można zwiedzać świat. Trochę tak strach obcy wręcz kontynent… ale z drugiej strony pewnie wrażenia niezapomniane.
I fajne jest też to, że się ma przyjaciół na całym świecie (tak jak ta Japonka – w Berlinie, a Amerykanin w Czechach).
Moja dieta poszła się… znaczy poszła sobie na urlop ;D Ale to się nie da nie jeść jak się pół dnia w pociągu spędza i umiera się z nudów – to już z nudów się je… także zjadłem w jeden dzień 3 bułki (w domu jadam pół, więc to 6 razy tyle… że o jakimś suchym cieście-bułce nie wspomnę). A na drugi dzień… to próbowałem nowości (to jeszcze dobrze, od nowych dań się tyle nie tyje), pierwszy raz w życiu zjadłem zapiekankę i… nawet to dobre było (pieczarek czuć nie było – i dobrze, bo ja nie lubię grzybów), taką miałem ochotę na coś nowego, że po prostu musiałem. Ach i Longer w KFC też nawet dobry był (choć generalnie unikam KFC, bo nie lubię mięsa drobiowego od kiedy lekarka zasugerowała mi, że nie powinienem jeść skórki z kurczaka z rożna – a ponieważ każdy wie, że to jest najlepsze z kurczaka, to w ramach protestu nie jem w ogóle ;) już nie mówię o tym, że ogryzanie kości mnie obrzydza).
Co tam jeszcze… a galerii mają jednego ładnego ochroniarza (i tuzin brzydkich :D ) i ci egzotyczni kucharze w tych egzotycznych barach też są niczego sobie ;)
Ach tam, już mi się nie chce ukrytej notki pisać tylko po to żeby dwie informacje zanotować, więc tutaj:
podróż: 120zł + nocleg 35zł = 155zł
lekarze (i badania): 250zł
(jak wspominałem, notuję wszystkie koszty… no prawie, bo wiadomo, że jeść też coś muszę itp. ale już nie rozdrabniajmy się).