I ta sobie pomyślałem… jeszcze odnośnie poprzedniej notki… że to bardzo trudno jest się z kimś związać przez to wszystko. Np. przez religię. Co prawda wierzę w udane pary „międzyreligijne” ale jest to bardzo, baaardzo trudno osiągnąć. Tak samo wierzący + niewierzący. Po prostu trudno współgrać ze sobą jak się nie zgadza z czymś takim… a jak się jest jeszcze bardziej namieszanym (jakimś własnowiercą czy coś) to chyba jeszcze trudniej znaleźć pasującą osobę. To w sumie smutne, bo religie powinny łączyć, a nie dzielić.
Ale to z resztą nie tylko religia tak „działa”, jest jeszcze masa innych rzeczy jak stosunek do różnych grup ludzi, blablabla, no masa rzeczy.
Niedługo będę 5 miesięcy na hormonach… cóż mogę powiedzieć… chyba zaczynam się uspokajać. Tzn. chyba te wahania hormonalne się wreszcie wyrównują, bo się czuję jakiś spokojniejszy i w ogóle nie chcę się wdawać w szczegóły ;) ale generalnie czuję się bardziej zrównoważony ;)
Jestem na trzecim sezonie, więc jest już 'Max’. Co mogę powiedzieć… spodziewałem się, że będzie to gorzej przedstawiona postać, a tymczasem (jak na razie) jest bardzo dobrze… Jako ts jest przekonywujący, nie „sypia z kobietami” bez względu na wszystko i wygląda żałośnie – czyli jak na transa przystało :D No i wcale nie pasuje do grupy lesbijek (ja to w ogóle nie kumam skąd się to bierze w wielu ts k/m co by się pchać w jakieś grupy lesbijek…). No. To tyle po 3 odcinkach, a później to zobaczymy :P