Gdzieś tam nerwy zmieszane z podekscytowaniem zamieniły się właściwie na powrót w samo podekscytowanie w oczekiwaniu na zabieg. Wczoraj chciałem żeby już był choćby dziś wieczór, no to jest. Ale wolałbym jutro wieczór, a najlepiej poniedziałek, albo jeszcze lepiej jakiś wieczór już po powrocie do domu ;)
Ale naprawdę TEGO nienawidzę. Tego zbędnego mięcha na klacie ;) Właściwie jak jestem ubrany, to nie widać. Nigdy się nie bandażowałem i nie widać jakoś specjalnie. Ale w samej koszulce to już musiałem wysuwać ramiona do przodu i nie mogło być mowy o chodzeniu w koszulkach bez rękawów. Ale już latem kupiłem sobie takie dwie fajne i się nie mogę doczekać kiedy je ubiorę :P I spanie w gaciach latem (jeszcze nie nago :D do tego będzie trzeba jeszcze dłużej poczekać :D ), i chodzenie bez koszulki… już się nie mogę doczekać.
Ale najbardziej… najbardziej to wkurwiało to, że nie samo TO przeszkadzało, tylko świadomość, że ludzie uważają iż TO powinno być coś, co się generalnie zasłania (kobiety na ogół nie chodzą toples ;) ), natomiast ja tak nie uważałem, dla mnie było to trochę zbędnego mięcha (no dobra – raczej tłuszczu) pod skórą. I z całą pewnością nie miałem zamiaru na wizyty u lekarza czy kiedykolwiek ubierać czegoś jeszcze pod koszulkę.
Jak gdzieś jestem, to choćbym miał tysiąc rzeczy do zrobienia w necie, choćby nikt mi za plecami nie stał (teraz nie stoi), choćbym miał do niego nieograniczony dostęp (teraz mam w sumie), to i tak nagle się okazuje, że nie mam co robić. Po prostu, jestem poza domem i nie umiem sobie czasu zorganizować. Jakoś w domu jest inaczej, siadam o tej 23-24:00 i siedzę do 3-4:00 i wciąż mi mało, a teraz nie mam co robić.
To idę sobie QAF pooglądać.