Czytam czasem wypowiedzi tych niepewnych siebie, np. tg, miotających się… jakby chcieli wyzbyć się cielesności, albo ciała, albo odrzucić albo cośtam… I tak sobie myślę, że rozumiem to, bo też tak kiedyś miałem. Myślałem sobie, że bez ciała ogólnie byłoby lepiej wszystkim. Potem że choć ja bym tak chciał…
Ale teraz… W ogóle nie chcę się wyzbywać cielesności. W ogóle. Chcę tylko mieć normalne męskie ciało. No dobrze, nie musi być zupełnie normalne, może mieć nawet jakieś wady (nikt nie jest idealny), ale żeby było genetycznie męskie, no męskie, wiecie o co chodzi. Bo ciało jest fajne i cielesność też :> Pod warunkiem, że jest właściwa.
I tutaj przechodząc do nieco podobnego tematu… bo jakiś czas temu zostawiłem taki komentarz na jednym blogu i tak sobie myślę, że mogę rozwinąć.
Patrzę czasem na meneli jakichś, brzydkich facetów i w ogóle… i myślę sobie, że nawet z nimi chciałbym się zamienić. Od razu. Bo wolałbym nie mieć w życiu nic, ale ale mieć normalne męskie ciało… Bo wszystko inne to tylko rzeczy materialne, które ciężką pracą można zdobyć. Owszem, czasem widzę faceta i miewam chwile wahania w stylu: „Z nim to bym się nie chciał na twarz zamienić, to już wolę siebie w całości”. Tylko, że to nieprawda, to tylko chwilowa myśl… Bo nie ma brzydkich ludzi, oni byliby przystojni gdyby ich inaczej wystylizować (a poza tym to tylko moje subiektywne odczucie, że mi się nie podobają, innym mogą się podobać). Więc z nimi też bym się zamienił…
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Niektórzy odpuszczają, stwierdzają, że kolejne operacje nie są ważne, potrzebne… a dla mnie stają się co raz bardziej ważne. Obsesyjnie ;)
Ostatnio oglądałem fragment BB i muszę powiedzieć… że pomijając „mocznik” (hehe, ale ostatecznie i tak wiadomo o co mu chodzi :P ) i to że „albo do seksu albo do sikania” (bzdura… ja se zrobię taką operację, że będzie do wszystkiego :D w tym właśnie rzecz, dlatego potrzebuję tyle kasy :P), to fajnie gadał. Takim językiem no… „do mas”, tak żeby oni go zrozumieli. Ale linka podaję, bo chodzi mi o coś innego, minuta 4:00 – to jest boskie :D I ja go rozumiem, bo też tak mam chociaż jestem dopiero po I. Ale nawet już teraz czasem mam takie radochy: „a ja jestem płaski” :D (z resztą tak jak pisałem… cieszę się jak głupi z rzeczy, które większość ludzi ma od urodzenia i w lepszej jakości…). Dlatego też efekty trójki mnie nie przerażają, są jakie są, mogłyby być lepsze ale skoro nie są, to dobrze, że choć takie są. A ja i tak kiedyś powiem: „a ja mam fiuta” :D