Taki oto komentarz zostawiłem jakiś czas temu na blogu pewnej m/k:
Nie powiem Ci, że będzie łatwo, że kiedykolwiek będzie idealnie i wszystkie problemy znikną jak ręką odjął jak zaczniesz się leczyć… pewnie nie, bo ja i teraz wciąż jeszcze choć już jestem na tym etapie czasem właśnie tak się czuję – jak szmata (swoją drogą po raz kolejny uderza mnie jakie wszyscy mamy podobne skojarzenia i spostrzeżenia o życiu). Czuję się jak szmata ale już taka zużyta, połatana… a łaty wiadomo – trzymają tą szmatę w kupie, ale to zawsze będą łaty, nie zleją się z materiałem…
Dodałbym jeszcze: „szmata” nie jest niczym, jest czymś! Jest materiałem… tylko trochę zużytym przez życie.
A wczoraj znalazłem taką bardzo adekwatną przypowiastkę, więc też ją tu sobie dołączę, bo pasuje mi.
Pewnego dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierzę krzyczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawiał się, co zrobić.
W końcu zdecydował: zwierzę i tak jest stare, a studnię i tak trzeba już zasypać. Nie warto więc wyciągać z niej osła. Zwołał wszystkich swoich sąsiadów do pomocy. Wzięli łopaty i zaczęli zasypywać studnię śmieciami i ziemią. Początkowo osioł zaczął krzyczeć przerażony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, uspokoił się. Kilka łopat później farmer zajrzał do studni i zdumiał się tym, co ujrzał: za każdym razem, kiedy kolejna porcja śmieci spadała na ośli grzbiet, ten robił coś niesamowitego, otrząsał się i wspinał o krok ku górze. W miarę, jak sąsiedzi farmera sypali śmieci i ziemię na zwierzę, ono otrzepywało się i wspinało o kolejny krok. Niebawem, wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, jak osioł przekracza wrąb studni i szczęśliwy oddala się truchtem.
Życie będzie zasypywać Was śmieciami, każdym rodzajem brudów. I jest tylko jeden sposób, żeby wydostać się z dołka. Po prostu trzeba otrząsnąć się i zrobić krok w górę. Każdy taki strząśnięty kłopot, to jeden stopień ku wolności. Możemy wydostać się z najgłębszych tarapatów, jeśli się nie zatrzymamy, jeśli się nie poddamy!
Otrząśnij się więc i wejdź na kolejny stopień.