ciało… ciało… znowu/dalej o ciele

Właśnie sobie pomyślałem (dziś… no wczoraj o 15:45 ściślej mówiąc, po dodaniu kolejnego posta w temacie na forum tg), że może nawet podświadomie trochę zazdroszczę tg czy tv, czy innym t*, którzy mimo iż nie identyfikują się z płcią biologiczną, nie dążą do zmiany lub do pełnej zmiany… bo np. nie potrzebują jej, czy wystarczy im tylko częściowa.
Moim problemem jest to, że nawet jak już będę po trójce to i tak zawsze będę widział, że coś jest nie tak jak u biologicznego, że nie zapomnę o przeszłości…
Nie wiem na ile jest to poza, bo ja w swoim życiu też przeszedłem wiele póz i to nie ze wszystkich zdawałem sobie sprawę, czasem nawet po czasie docierało do mnie, że chciałem innym lub nawet sobie coś wmówić, udowodnić. Jeśli k/m pisze, że nie potrzebuje do szczęścia f****, to ja mu wierzę (bo dlaczego mam nie wierzyć, aczkolwiek pewnie kilku tylko tak mówi, ale nie o tych piszę dziś), i nawet zazdroszczę. Bo ja potrzebuję i to potrzebuję dużo bardziej niż przed czy na początku leczenia (więc u mnie się nie sprawdził schemat, że im dalej, tym mniejsze parcie na trójkę ;) ). A zazdrość bierze się z tego, że zdaję sobie sprawę iż są ludzie mający… jakby to ująć – dużo większą siłę przebicia i dlatego nie potrzebują koniecznie wszystkiego zmieniać w swoim ciele (tu się po raz kolejny sprawdza, że może tg są silniejsi psychicznie od ts). Nie wyobrażam sobie wejść w jakikolwiek dłuższy związek i relację (seksualną) bez tej operacji. Nie, bo ja mogę sobie czegoś chcieć, a jednocześnie nie wyobrażam sobie realizacji bez tej operacji, sam dla siebie sobie nie wyobrażam. Bo sam ze sobą nie będę usatysfakcjonowany.
Prawdopodobnie zawsze będę dążył do czegoś (ale może to nie jest tak do końca złe? kiedy nie mamy celów w życiu, to też jakbyśmy nie mieli sensu, szkoda tylko, że te moje cele będą takie skupione na ciele, ale może mi przejdzie jak mi się obniży poziom testosteronu do jakiegoś normalnego pułapu ;D ).

A tak z innej beczki, miałem dziś znowu koszmarną noc (bo już kiedyś chyba o takiej pisałem), dosłownie. Rano wstałem z mdłościami nie wiadomo dlaczego. No i z bolącym karkiem. Poszukałem w necie, mdłości w przypadku jakiegośtam zwyrodnienia rdrzenia kręgowego w odcinku szyjnym mogą się zdarzyć, więc tak sobie myślę, że może i dlatego, że po prostu krzywo spałem (bo tak było) i może to też ma coś wspólnego. Od rana do 16:00 nic nie jadłem i nawet mi się nie chciało. W dodatku tej nocy koszmary miałem znów (zarwanie nocy też podobno może skutkować mdłościami rano). To takie dziwne, nie że koszmar i już, tylko budzę się, zasypiam i znów to samo i tak z pięć razy, aż stwierdzam, że w takim razie wolę nie zasypiać, w końcu jakoś to mija. Śniły mi się jakieś dziwne stworzenia, zwierzęta które nie istnieją, pełno ich w moim domu było, w końcu jednego rozgniotłem tak do wnętrzności – ble ;) (przypomniało mi to scenę z „Man behind the sun”, tak czułem, że ten film zaskutkuje koszmarami, ale nie wiedziałem że dopiero po kilku dniach, ale tak to jest jak się 'ma ambicję’ obejrzenia wszystkich najobrzydliwszych filmów w historii kina… aczkolwiek tak sobie czasem myślę, że ja w moim wieku widziałem już więcej obrzydliwości, pornografii i w ogóle dziwności niż niektórzy dożywszy setki ;) oczywiście nie ma się czym chwalić :D no ale ciekawość robi swoje).

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.