# 783

„Bardzo adekwatny tytuł do pana obecnego stanu” – zażartowała pielęgniarka wskazując książkę, którą czytałem. Przytaknąłem ze śmiechem. Cholernie adekwatny. Pod wieloma względami.
Ta książka mnie… no w większości trafiła do mnie mimo naszpikowania poezją, baa, niektóre wiersze chyba nawet rozumiem :D
A z całą pewnością jest to największa perełka jaką kiedykolwiek wyhaczyłem w antykwariacie.
„Ból istnienia” – Marcin Krzeszowiec

„Zaprawdę, tramwaj zwany pożądaniem kończy bieg zawsze na pętli szyjnej.”

gdy Pan Bóg stworzył światłość
wszystkie dusze pobiegły się nią nasycić
moja długo nie mogła oderwać oczu od nocy
i pozostała w ciemności

wszystkie dopadły lądu
nim jeszcze obeschła nań woda
żadna nie pomogła mojej duszy
wygrzebać się z przybrzeżnego mułu

każda starała się pierwsza ugryźć jabłko
schwycić pierwszego ptaka
zająć najlepsze miejsce na drzewie
gdy moja dusza zbliżyła się
do świeżo stworzonej przyrody
zostały jej tylko ogryzki
ptasi szkielet
w popiele
i gałąź, na której mogła się tylko powiesić

ledwo Bóg sypnął gwiazdy na aksamit nieba
już sobie każda dusza zaklepała gwiazdę
albo nawet całą konstelację
moja dusza ma swój obraz bezimienny
tam, gdzie na niebie ciemno
bo nie zdążyła

potem Bóg stworzył ciała ludzkie
nuże wybierać te najpiękniejsze
dusze z pierwszych szeregów
rozgościły się w piersiach efebów
we włosach uroczych kobiet
moja dusza mogła wybierać już tylko spośród garbatych i kulawych

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.