Z Niebieskiego ;)

(forum oczywiście) i takietam…

pytanie: „czy Wy się nie baliście/boicie SRS czy II-ki? jak Wam jest ze świadomością, że uzależniacie się od leków na całe życie?”
moja odpowiedź: „Ja przed II-ką tak sobie pomyślałem: „no za tydzień to już skazany na hormony do końca życia”, próbowałem nawet wzbudzić strach, żeby poczuć jak to jest :D ale… się nie udało ;) Może dlatego, że te hormony to takie jednak mało angażujące leki – że to tak ujmę… zastrzyk co 2-3 tyg., że się zapomina przez resztę czasu.
Także nie, niespecjalnie czułem przed tym lęk, nie czuję także teraz. Ale przed leczeniem czułem ogromny, wprost nie do opisania lęk na myśl, że miałbym całe życie tak spędzić nie lecząc się.”

Sedno sprawy… to był dopiero lęk.

Ten sam pytający: „czasem wydaję mi się, że w tym całym TS to najgorsza jest możliwość wyboru…:-P bo w jakimś stopniu trzeba z siebie zrobić „inwalidę””
ja: „To chyba zależy od podejścia, ja na przykład nigdy nie widziałem wyboru… inwalidą czułem się przed leczeniem – takim inwalidą niezdolnym do funkcjonowania w społeczeństwie. Wiem do czego zmierzasz, ale te kwestie mnie akurat nie napawają zbytnim lękiem czy żalem… największy żal odczuwam na myśl o niedoskonałościach wacków ;) „
Nom, i tak to wygląda z mojej perspektywy.

Inne pytanie brzmiało czy ktoś poddał się leczeniu mimo, że do końca nie był gotowy na zmierzenie się z tymi trudnościami. Moja odpowiedź brzmiała: „Dla mnie trudniejsze było życie przed zmianą. Nic potem już nigdy nie było takie trudne.” No i tyle, chyba komentarza nie wymaga.

Inna dobra wypowiedź (nie moja, tylko cytuję, bo bardzo dobra):
„heh… dola TS-a :-P przeciętny zjadacz chleba chce mieć paredziesiąt-pareset tysięcy na…
a) (nowe) mieszkanie
b) samochód
c) sprzęt domowy
d) założenie własnej firmy
e) spełnianie ekstrawaganckich zachcianek.
ts np. k/m chce mieć taką kasę na pozbawienie się trochę zdrowia i bycie właścicielami repliki penisa… w czasie gdy reszta społeczeństwa otrzymuje tego typu rzeczy „gratis” i nie wyobraża sobie innego stanu rzeczy”

Właściwie to to jest dopiero sedno sprawy.

I tak jakoś się zrobiło pesymistycznie… jak to jedna emka ładnie ujęła (tym razem chyba na swoim blogu, już nie pamiętam, dawno sobie skopiowałem ten cytat): „jestem taka zła że muszę siedzieć w tym gównie i się babrać i udawać że to normalne”
tia…

Ale i (a to już z filmu jakiegoś) „stawianie czoła prawdzie jest o wiele łatwiejsze niż cały ten czas i energia jaką poświęcasz na uciekanie od niej.”

***
Słucham innych, tych „normalnych”, tych „nie-ts” i tak sobie myślę… że też mają problemy. Oczywiście wcale nie inne niż ja, tylko niektóre z moich, ale same w sobie dla nich są wielkie. Jakby większe niż dla mnie. Myślę sobie wtedy, że taki problem to nic w porównaniu z TS (bo jak mówię – taki problem też mam, OPRÓCZ TS i samego w sobie tego problemu nie uważam za coś tak strasznego). Więc chyba kolejny raz – wszystko zależy od perspektywy. Jako, że dwie notki temu o tym pisałem, a mam jeszcze fajną przypowieść, to dodam na koniec dzisiejszej notki.

Perspektywa
Pewnego razu pewien bardzo bogaty ojciec zabrał swojego syna na wycieczkę na wieś, aby pokazać mu, co to znaczy bieda. Spędzili kilka dni w gospodarstwie, które można było uznać za wyjątkowo biedne. Po powrocie ojciec zapytał syna:
– Jak ci się podobała wycieczka?
– Było świetnie tato.
– Zobaczyłeś jak żyją biedacy?
– O tak!
– Czego więc się nauczyłeś?
– Tato, my mamy jednego psa, oni cztery. My mamy basen, który zajmuje pół ogródka, oni strumień, który nie ma końca. My
mamy w ogrodzie importowane latarnie, oni mają gwiazdy. My mamy mały kawałek ziemi, oni pola, których końca nie można dojrzeć. My mamy służbę, oni służą innym. My musimy kupować jedzenie, oni uprawiają swoje własne. My mamy ogrodzenie wokół posiadłości, aby się chronić, oni mają od tego przyjaciół…
Ojciec zaniemówił.
– Dziękuję ci tato, że pokazałeś mi, jak jesteśmy biedni – powiedział syn.
Czyż perspektywa nie jest piękną rzeczą..?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.