No więc punktualnie o 8:00 rano znalazłem się na sali z resztą poborowych mających wezwanie na ten dzień. Nie dostrzegłem absolutnie nikogo znajomego i w ogóle było nas tam niewielu dość, ale to dobrze. Jakiś tam urzędnik rozpoczął mowę, że pierwsze co nam może powiedzieć, to że raczej żaden z nas do wojska nie pójdzie :D i takie tam standardy po tym jak wojsko nie jest już obowiązkowe. I że przynajmniej nie musimy się bać, że za dwa dni będziemy musieli się stawić w jakimś Olsztynie czy Gołdapie jak to bywało :D Potem wyczytywanie (mieliśmy podać zdjęcia i karteczkę z wezwaniem), dalej czekanie. Byłem na szczęście jednym z pierwszych (może rocznikami to było?). Więc ja już zadowolony, że pojedynczo a to była tylko rejestracja :D W każdym razie wszedłem tam i standardowy wywiad, wykształcenie, zainteresowania, co robią rodzice… Babka coś tam mówi o wpisie do książeczki, a inna: „To nowa”, „Co?”, „To nowa książeczka…”, ta pierwsza znowu patrzy się na mnie i „Aa..?” i chyba chciała zapytać czemu dopiero teraz, ale coś jej przerwało i już o nic nie pytała, no to ja też nic nie mówiłem, bo jak mnie nie pytają, to nie mówię mimo że moja teczka leżała przede mną i wyrok był na wierzchu :P No ale nic, wyszedłem i czekałem dalej. Za jakiś czas przyszła lekarka wołać… po pięciu :/ No to świetnie – myślę sobie… Zaprosiła do przebieralni, a tam zimno było, więc tylko pierwszy się rozebrał i drugi w kolejce. Podejrzewałem, że będę trzeci, ale tamci następni się nie rozbierali i ja też nie miałem zamiaru dopóki mnie nie wywołają :P Z resztą zimno było na prawdę. Aż się śmialiśmy z tego i w ogóle było dość sympatycznie choć ten następny sprawiał przerażające wrażenie :D ale okazał się sympatyczny. No ale dobra, wyszedł jeden, drugi, w końcu mnie wołają, to się rozebrałem, wchodzę. Zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć, to ważenie mierzenie… czyli generalnie komisję miałem jak każdy facet :D co mnie ogólnie bawiło raczej. Potem już siadam do udzielania wywiadu, pokazuję wreszcie te dokumenty, lekarz podsuwa paniom wypisującym karteczkę z sugerowanym: „brak jąder, brak prącia” a te się tak patrzą na mnie XD także myślę sobie, że moje wypełnienie gatek wygląda chyba dość naturalnie :D Ale ogólnie to komisja dość jakaś taka nie kumata była :/ Babki się zastanawiały co one mają wpisać mi. A jak już zaczęły: „chyba pod zaburzenia psychiczne” szukać…, tooo już wiedziałem w jakim kierunku to idzie. Nie wiem, ale chyba nie co roku jest ta sama komisja, bo kiedyś babka z gminy mówiła mi coś tam, co sugerowało, że taka sprawa to raczej nie problem. Już miałem coś powiedzieć, ale se myślę, że co będę komisję pouczał? Potem kazali wyjść i czekać na sali. Tamci się pytają czy tam też tak zimno jak w przebieralni, mówię, że bardziej (bo faktycznie tak było). Dobra, wróciłem na salę i czekam. Przyszli tamci dwaj i ktośtam się ich pyta: „No i jak tam?”, „Minus dwa, kurwa” :D i „Się nie śmiej, na prawdę”. W końcu mnie zawołano po książeczkę (do jeszcze innej komisji). Czyta mi pan co następuje: „Niezdolny… blablabla… E… czy się pan zgadza z tym?” no co mam się nie zgadzać, podpisałem, wręczono mi kartkę, zwinąłem, poszedłem czekać na książeczkę. Po chwili przyszedł jeden z komisji z kilkoma książeczkami, wręczył, podał rękę, życzył powodzenia i poszedłem sobie :P Ogólnie poszło szybko, z chłopakami też stresująco nie było, ale po całej tej komisji mam takie jakieś mieszane uczucia :/ Dopiero jak wyszedłem z budynku, zajrzałem na kartkę, na której pisze co następuje: „…tatuaż nieszpecący prawego ramienia…” (no ja myślę, że nieszpecący, bo upiększający! :D ), „…zaburzenia psychiczne znacznie upośledzające zdolności adaptacyjne nierokujące poprawy”… :/ Najpierw se myślę – no to super, zrobili ze mnie na prawdę jakiegoś psychicznie chorego (ja nie mówię, że jestem zdrowy :D ale jak to wygląda…), ale potem tak myślę sobie… jak by tam miało pisać: „brak jąder, brak…” i ta komisja urzędników z wojskowymi miałaby to widzieć, to już chyba wolę „zaburzenia psychiczne” XD wszak to dość szeroka dziedzina (chyba…), w każdym razie już chyba wolę powiedzieć, że mam E z powodu fobii społecznej (którą pod to też pewnie można podciągnąć) niż z powodu… no wiadomo czego braku :D
A potem polazłem do US, bo mi PIT system internetowy odrzucał z powodu błędnych danych. Taki byłem jakiś nakręcony tą komisją, że się nawet nie stresowałem specjalnie. Pytam z kim mogę wyjaśnić, że mi PIT odrzuca, posłano mnie piętro wyżej. No to mówię, że mi odrzuca. Pani wzięła dowód, wklepała pesel i… nie ma mnie :P Wzięła nip i się okazało, że pesel jest stary. Mówię, że była zmiana, a ona: „No wiem, bo mi tu pokazuje…” ale wyraźnie dalej niepewna, poszliśmy do innej pani, faktycznie jej też wyświetlało stary (a to niespodzianka, nie? :D ), więc poprosiła o dowód do skserowania i wprowadziła tą zmianę, mówiąc, że na nowy pesel nie ma dokumentu i tak to jest… No tak, ale ja nie wiem… rozumiem, że w Orange przeoczyli na dowodzie, bo tylko tam był, ale ja przecież tutaj wypełniałem wniosek z aktualizacją, podawałem nowy pesel! No nic, poprawiła, przy okazji jeszcze raz ten wniosek wypełniłem żebym zwroty na konto dostawał, złożyłem PIT papierowy (skoro już tam byłem) i poszedłem sobie też.