Politycznie i społecznie – takie różne chociaż prywatnie trochę też ;)

tia… Jeden z najlepszych demotów jakie spotkałem. A teraz szykuje się „powtórka z rozrywki”… Jak ktoś to równie trafnie skomentował: „(…) jeśli wygra Jarosław Kaczyński to znów świat będzie się z nas śmiać. Śmiał się za czasów Lecha, śmiać się będzie i teraz. Że kopię zapasową prezydenta wystawiliśmy.” – no właśnie też mi to przyszło do głowy, heh. A także przyszło mi, że to aż trudne do uwierzenia, żeby niecały miesiąc po rodzinnej tragedii myśleć o starcie na taki urząd… ale ok, nie czepiam się, bo to podobno partia nalegała a „takim prośbom się nie odmawia” – jak gdzieś przeczytałem. Nie wnikam, mam tylko nadzieję, że nie zostanie wybrany na fali ogólnonarodowej histerii i szaleństwa. Mam nadzieję, że ludzie w porę się obudzą (choć słyszałem że Rydzyk agituje ostro, w dodatku wygadując jakieś bzdury).
Kaczyński to jedno, ale jak usłyszałem o innych możliwych kandydatach… Lepper :D no i Korwin-Mikke… No ok, tego ostatniego to można się było spodziewać, ale… bez kitu, bez kitu, ale jakbym miał tą trójkę do wyboru to kibicowałbym Lepperowi :D a w drugiej kolejności to nawet Kaczyńskiemu… bo on jest tylko… no wiadomo ;) za to Korwin-Mikke to przeraża mnie ten człowiek. I te poglądy… zlikwidować obowiązkowe ubezpieczenia… W Polece?! No niee… ja tego nie widzę :/ Ale właśnie przeczytałem, że on już nie jest w UPR tylko w jakiejś swojej partii – nowa, więc marginesowa. Odetchnąłem z ulgą, może sam siebie unieszkodliwił tym manewrem. Bo na prawdę to dziwne poparcie dla UPR mnie niepokoiło momentami. Ale jedno trzeba przyznać – Korwin-Mikke zmienił ton wypowiedzi, już się nie wypowiada (a przynajmniej ostatnio nie słyszałem) jakby mówił do upośledzonych psychicznie – może ktoś mu zwrócił uwagę, że tak się nie traktuje wyborców.

Dobra, politycznie to chyba tyle na tą chwilę. Ja jeszcze nie wiem na kogo będę głosował, bo nie wiem kogo wystawi lewica. Poczekam sobie aż listy będą pewne i wtedy zdecyduję. W sumie jakby wygrał Komorowski to chyba byłoby ok – przynajmniej pod tym względem, że prezentuje się w porządku i w ogóle, ale i tak nie będę na niego głosował pewnie :P (chyba, że w drugiej turze).

Społecznie to chciałbym o służbie zdrowia. Ale to bardziej jednak prywatnie będzie, bo dalsza moja przygoda z okiem… na chwilę obecną diagnoza brzmi: „zapalenie błony naczyniowej – pośredniej części naczyniowej” (ale droga książka… bo pewnie dla lekarzy, ale szkoda, bo bym też chętnie przeczytał) i… jest lepiej. Ale to tak jest, raz lepiej, raz gorzej. W ogóle, to gdzie ja już nie byłem… byłem u endokrynologa – rzeczywiście przyznaję, że ta pani jest bardzo miła i sympatyczna :) nie mówiąc już o tym, że zgodziła się mnie wcisnąć gdzieś tam, choć ma sporo ludzi i tak… Więc super. Więc już ją poznałem, a jak pojadę na badania kompleksowe, to się chyba znowu spotkamy (a termin już mam, na koniec czerwca). Niestety odradziła mi tabletki :( Więc zostają zastrzyki… (ale raz na 4 tyg. mam brać) no nie powiem, plusem jest to, że raz na miesiąc i przez resztę czasu luz, a tabletki musiałbym łykać codziennie, ale zastrzyk… jak ja biorę strzykawkę z myślą, że miałbym sobie sam zrobić, to dostaję jakichś nie wiem… drgawek ;D więc nie, ja tego nie widzę… tylko zastanawiam się jak ugryźć ten problem, bo jak mam gdzieś wyjechać… no co mam po zlecenia do lekarki chodzić? Co miesiąc czy jak? (i może jeszcze każde tłumaczyć przez tłumacza przysięgłego jak będę wyjeżdżał za granicę? I może jeszcze za każdym razem z NFZu pobierać druk potwierdzający ubezpieczenie… nie no nie no… trzeba to obmyślić). Nie można czegoś załatwić bezterminowo?
Znowu schodzę z tematu. No dobra, więc zrobiłem podstawowe badania – wszystko super (poza lekko „dziwnymi” wynikami krwi – za dużo krwinek czerwonych itp, ale to od teścia, pewnie dlatego właśnie mam brać go teraz co 4 tyg.), aha, tu trzeba odnotować cud – pierwszy raz w życiu mam wyniki moczu w normie bez leczenia. U dentysty też byłem. Wizualnie ok (znaczy zęby psują mi się zawsze :/ także to już norma, ale na razie za mało by leczyć, nie ma sensu rozwiercać, mam za 3 miechy przyjść), prześwietliłem dwa leczone kanałowo (bo tutaj gdyby się coś działo to by mogło rzutować na oko i różne inne rzeczy, pani dentystka też jest bardzo miła) i jak wróciłem ze zdjęciami to usłyszałem, że pięknie, wszystko super i mogę szukać innej przyczyny. Heh, no i właśnie to mnie martwi! ;P No ale poważnie… Znaczy od okulistki usłyszałem, że w 2/3 przypadków nie znajduje się przyczyny (ale szukać trzeba żeby wykluczać, bo inaczej co by to było za leczenie)… No i ogólnie, że teraz w moim przypadku to jedynie systematyczna kontrola, leków kolejnych mi nie da na razie, bo opinia endokrynologa to jedno, ale przed sterydami trzeba też pulmonologa (a może astma… tzn. nie że to ma coś wspólnego z okiem, ale ze sterydami wtedy mógłby być problem), bo z resztą na tą chwilę jest trochę lepiej (rzeczywiście, chyba trochę jest), ale nie ma co liczyć na całkowite wyzdrowienie, bo to jest choroba na lata… może być najwyżej lepiej lub gorzej. Poza ty skierowanie, na razie do poradni do… Wrocławia (skoro z bliższego miasta ze szpitala odesłali mnie z kwitkiem, a też mnie chciała tam wysłać). No super, może od razu do Rzeszowa czy Olsztyna? :D nie no, może przesadzam, do Wrocka nie jest chyba dużo dalej niż do Poznania… No ale wracając, ta poradnia to ma być taki wstęp do szpitala, bo jednak powinienem poleżeć na oddziale i badania porobić, konsultacje odbyć… Ale ostatnio znalazłem na forum relację faceta z tym samym schorzeniem – tydzień leżał a na odchodne dostał 5 skierowań do kolejnych poradni… czyli że ten tydzień i jeden szpital to było za mało żeby wszystko sprawdzić. Boże, zdrowie człowieka to jednak jest skomplikowana sprawa :P
Więc póki co systematyczna kontrola, najbliższa za 2 tyg., bo – kolejna „przyjemność” – rośnie ciśnienie w oku (co podobno jest typowe przy tym schorzeniu) i to raczej tylko kwestia czasu nim dostanę kolejne leki na obniżenie go (pewnie kolejne krople). I w ogóle to było lol, bom musiał w gabinecie udzielić pełnego wywiadu na temat mojego leczenia hormonalnego i w ogóle całego ;) Ale to też jest bardzo miła lekarka. Siedziałem w gabinecie godzinę! I to nie liczę zakraplania, siedzenia na poczekalni… nie, centralnie w gabinecie godzinę siedziałem (choć z przerwami na właśnie zakraplanie itp.), bo razem z poczekalnią to dwie spędziłem u okulisty :D I muszę powiedzieć, że się angażuje… I to jest właśnie to o czym chciałem napisać – że ludzie tak bardzo narzekają na służbę zdrowia, ale ja chcę powiedzieć, że ja jestem na prawdę zadowolony :P (obym tylko nie zapeszył…). Bo to niby nie jest nic takiego, ja to wszystko tutaj tak bogato opisuję, bo przy tym schorzeniu chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie możliwych przyczyn – po to te wszystkie badania (i to brzmi tak groźnie jakby się nie wiem co działo), więc olewczy okulista mógłby nie zrobić nic ponad wypisanie leków, a ona jednak kieruje mnie tak i siam, kseruje, czyta… Moja lekarka rodzinna jest też bardzo ok (trzeba wiedzieć do kogo chodzić… jest i inny – na jego sam widok można się przestraszyć ;D ), lekarze prowadzący moje „leczenie TS”, operacje… no na prawdę wszyscy bardzo spoko byli na których kiedykolwiek trafiłem. Mam szczęście? :D to oby mnie nie opuszczało.
Ale tak ogólnie to to wszystko mnie dobija… No jak usłyszałem o tym Wrocławiu (gdzie też się czeka… albo mogę prywatnie), to sobie pomyślałem, że no ok, ale w takim układnie najlepiej by było nigdzie nie wyjeżdżać dopóki nie będę miał zupełnie jasnego obrazu tego wszystkiego… ale ile to może potrwać? :/ I znowu – FRUSTRACJA! Przecież ja muszę w końcu do jakiejś roboty iść… A nawet ta systematyczna kontrola… no nic tylko się wynieść na stałe i TAM się leczyć, bo innego wyjścia nie widzę. A może TAM mają i testo w jakiejś innej postaci i nie musiałbym się ani zastrzykami katować ani tabletkami :P

A btw. – popatrzyłem na pracę w Polsce… I tutaj chciałbym przywołać w pamięci post kogoś kto się na niebieskim forum zastanawiał czy na TS można mieć stopień niepełnosprawności i został jakby zjechany, że co on w ogóle i to nie jest żadna niepełnosprawność i jak w ogóle może tak o sobie myśleć ;) Podczas, gdy to jest dobre pytanie. Tu nie chodzi o to żeby być niepełnosprawnym tylko żeby mieć papierek… Czy tylko ja zauważyłem, że jest coraz więcej ogłoszeń o treści: „Poszukuję… wymagania: stopień niepełnosprawności”… Pracodawcy nie chcą niepełnosprawnych, chcą ludzi ze stopniem niepełnosprawności, papierkiem (bo to im chyba jakieś ulgi daje). I to są najlepsze oferty, jedna taka wprost wymarzona dla mnie przeszła mi koło nosa właśnie dlatego. Także szczerze powiedziawszy zastanawiam się nad tym stopniem… wiem, że chyba na fobię społeczną można mieć, a na pewno na IBS… na jelita chyba by mi było łatwiej udowodnić :P Także jest to też sprawa do przemyślenia.

***
„Skazana na płeć” – świetny artykuł.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.