4.04.2010r.

Dokładnie dwa miesiące temu zmarł lekarz, który operował nas w Belgradzie… Och, oczywiście to był cały zespół lekarzy (a on sam podobno ostatnio to i tak już tylko asystował w operacjach), więc nic się w tej kwestii nie zmieniło, ale i tak… Gdy się o tym dowiedziałem, poczułem się tak, jakby to był ktoś mi bliski, zareagowałem tak jak na wieść o śmierci moich dwóch idoli. Miał 63 lata, nie był jeszcze stary (zmarł na raka). Wiele dla nas zrobił. Kiedyś myślałem, że poznam go osobiście. Przykro. Może nawet bardziej niś po śmierci kogoś znajomego. Taka świadomość, że się nie znało i nigdy już się nie pozna. Przykro.

Skoro już w tym temacie jestem, tak sobie myślę o tej trzeciej operacji… Przy meto nawet nie zostaje się tam tak długo – dobra wiadomość. Ostatnio jednak gdy czytam o fallo, to wolałbym to :P Wolałbym, no jasne, przyzwoity rozmiar (tzn. raczej spory rozmiar ;) ), świetne efekty (noo wiadomo, że do „oryginału” daleko, ale jak na rekonstrukcję z niczego, to rewelacja). Tylko że falloplastyka 4 etapowo to koszt ponad 20 tyś. euro (właściwie prawie 30, a z protezą pneumatyczną to ponad) + 3 wycieczki do Belgradu… Czyli 100 tyś. zł to lekko. Nic tylko mieszkanie w spadku dostać, jednakże niestety nie mam widoków na taki spadek.
Bo ktoś z niebieskiego jest świeżo po pierwszych dwóch etapach (robi się te dwa pierwsze razem, chyba, że ktoś chce najpierw metoidioplastykę, to wtedy jeszcze inaczej, bo meto sama w sobie jest jedna), więc ja znowu euforia i przeżywam jakbym to był ja ;) jak to w rozmowie ze znajomą emką ostatnio:
ja (2-06-2010 23:33)
normalnie czytasz, czytasz, taka euforia że tak można i takie oczekiwanie kiedy ja :P
ona (2-06-2010 23:33)
no dokladnie
ona (2-06-2010 23:34)
ja mam to samo jak o srs czytam:D
No właśnie. Także nic tylko chyba zacznę sobie teraz 150 tyś. zł wizualizować zamiast 50 tyś. ;)
Jeszcze stronka (zdjęcia, nawet filmik, dla niektórych drastyczne).

Kwestia bólu (bo podobno boli bardzo)… cóż, mogę mieć wypadek i też będzie bolało. Także kwestia bólu, to dla mnie żadna kwestia. Tatuowanie też boli. Jelito nadwrażliwe nap*** jak sk*** i też muszę to przeżyć jak mnie atak złapie ;) nic nie mogę na to poradzić. A kontrolowanego bólu się nie boję. „Kontrolowany” to taki co wiadomo z czego i dlaczego i że przejdzie.

***

I jeszcze takie ogólne linki co mi się nazbierały z ostatnich dni. Właśnie, co do linków, to postanowiłem je od teraz trochę inaczej umieszczać, albo raczej komentować. W starych wpisach mam trochę linków, które już nie istnieją, przepadły więc nie przedstawiają żadnej wartości. Teraz postanowiłem pisać przynajmniej tytuł artykułu, a często i będę cytować fragmenty, żeby to jednak zostało, a nie zniknęło z czasem w niebycie.

„Urodziłam się chłopcem” (w czerwcowych „Dobrych Radach”) – atrakcyjna, elegancja kobieta, wygląda lepiej niż niejedna genetyczna, ja nie wiem czego ci „bliscy” chcą.

„Kiedy Marianna była jeszcze Wojtkiem i wsiadała do tramwaju, ze smutkiem spoglądała na kobiety paplające z koleżankami, przeglądające się w lusterku, malujące usta. Obserwowała je na ulicy – na obcasach, z torebką na ramieniu, z rąbkiem bielizny wystającej zza dekoltu. Kobiety, które są sobą i nie muszą tak jak ona udawać mężczyzny. – W domu zamykałam się w łazience i wyłam z rozpaczy. „Dlaczego ja ta nie mogę wyglądać?”, „Dlaczego mnie to spotkało?”.
O takich jak Marianna mówią: wybryk natury. Ale udawanie kogoś, kim się nie jest, nie może trwać wiecznie. – To niszczy psychikę człowieka.”

Dobrze powiedziane… A początek cytatu – znam to (tylko odwrotnie).

„Czasem niektórzy dziwią się: 'Przecież fajniej jest być facetem, no i facetom łatwiej w życiu’. Odpowiadam: 'Wiem. Ale ja urodziłam się kobietą’.”
Głupie gadki. Łatwiej czy nie, jest się tym kim się jest. To nie lody, że sobie można wybrać truskawkowe bądź czekoladowe, bo się takie bardziej lubi. W ogóle najłatwiej to jest żyć jak jest. I o ile taniej! I można mieć dzieci.

*

„Ona ma dwie waginy” – artykuł jest tendencyjny (znaczy się debilnie napisany i głupi, przynajmniej początek), ale problem jak najbardziej poważny. Bywa i tak… I też nie powód do radości.

*

„Czy on też obchodził dzień matki?” – czyli o Thomasie znowu.
„Thomas Beatie, a właściwie Tracy Lagondin (…)”
Haha, właściwie to Thomas, obowiązuje obecny stan prawny czy to się komuś podoba czy nie.

„Nie wiemy, czy wiedziony budzącym się już instynktem macierzyńskim, czy na skutek niepewności czy decyzja, którą wówczas podjął jest słuszna Tracy/Thomas postanowił zachować kobiece narządy rozrodcze.”
No właśnie ja widzę, że większość autorów nic nie wie, a pisze głupio. Np. że to jest proces i od wielu czynników zależy czy się robi daną operację i kiedy.

„W pewnym momencie, to „drugie ja” musiało dać o sobie znać.”
WTF? zwłaszcza w obliczu tego co dalej:
„Decyzja o urodzeniu potomstwa, jak sam mówi, była w pewien sposób ofiarą, której się podjął! Myślicie, że ofiara była złożona dla dobra ludzkości, nauki, a może wiedzy powszechnej? Nic z tych rzeczy. On zrobił to dla swojej żony, która choć bardzo pragnęła mieć dziecko, nie mogła go urodzić ze względu na poważną chorobę – endometriozę!”
No i? To chyba go usprawiedliwia (jeśli w ogóle jest z czego…), nie?

Reasumując – artykuły na WP przedstawiają raczej marny poziom.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.