hormony

Napisałem już trochę temu, a dziś wklejam, bo odnośnie poprzedniej notki, tego linka znaczy, tak mi się przypomniało o tej notce.

Ja wiem, pewnie tekst w stylu „to przez hormony” brzmi jak usprawiedliwienie. Zwłaszcza jak mówią tak faceci, którym tylko seks w głowie, ale ja wiem też (z własnego doświadczenia), że to jest prawda.
To znaczy wiem, bo przeżyłem na sobie, co to znaczy być poddanym działaniu danych hormonów.
I tak, to jest w sumie coś, co można uznać za zaletę transseksualizmu (JEDYNĄ Z RESZTĄ!). To znaczy czasem spotykam się ze zdaniem ludzi postronnych, że ts to ma fajnie, bo poznał życie w jednej i drugiej płci i na przykład k/m rozumie kobiety.
Jest to bzdura.
Bycie ts nie jest W ŻADEN SPOSÓB ANI W ŻADNYM NAWET MINIMALNYM ASPEKCIE FAJNE. To jest oczywiście moje subiektywne zdanie (i nie zamierzam się wypowiadać za ogół transów), ale takie właśnie ono jest i tak uważam. Oraz nie wiem skąd wniosek, że rozumiem kobiety :D otóż nie rozumiem ich*, bo gdybym rozumiał, to może byłoby mi łatwiej w pewnych okresach życia, jak np. kiedyś w szkole.
Ale prawdą jest, że rozumiem organizm kobiety i rozumiem dlaczego kobiety czasem robią to co robią.
Rozumiem też, różnicę myślenia kobiet i mężczyzn. I nie chodzi o to, że kobiety czy mężczyźni są w jakimś sensie „lepsi/lepsze” czy „gorsi/gorsze” od tych drugich, ale są po prostu inni/inne. Oczywiście stereotypowo pojmując (tak „hormonalnie” ;) a te zależności też przecież mogą się różnić, nie każdy ma równowagę hormonalną).
Np. kiedyś, zanim zacząłem się leczyć, miałem taką denerwującą i wpędzającą mnie w rozpacz wadę, że cokolwiek by się nie działo, brało mnie na płacz. Tak, właśnie tak. Było mi smutno – płacz. Ktoś mnie wkurzył – płacz, stresował – płacz, przestraszył – płacz. Niesamowicie było to łatwe się rozpłakać, natomiast ni jak nie dało się tego powstrzymać. Tłumienie łez ale one już się zbierały jak mnie ktoś np. opierdalał. Dziś… no oczywiście, że potrafię się rozpłakać ;) bo mężczyźni też płaczą. Nadal potrafię się wzruszyć, ale… rozpłakać się już nie jest tak łatwo. I przede wszystkim wcale mi się nie chce tak często :D No fakt, dawniej moim głównym powodem płaczu było to, że źle się czuję ze sobą, ale nie tylko. A dziś gdy mnie ktoś opierdala to po prostu słucham i… nagle nie wiem czemu miałbym przy tym płakać :D no jakoś tak nie wiem – jasne, to nie jest ani fajne ani miłe, ale żeby od razu płakać? ;)
Więc to nie to, że mężczyźni nie mogą czy nie potrafią płakać (bo potrafią i czasem płaczą), tylko mężczyźnie z fizjologicznego punktu widzenia nie jest tak łatwo się rozpłakać.
Przeżyłem jeden i drugi stan, dlatego widzę różnicę. Dlatego też nie uważam płaczącej kobiety za histeryczkę, bo rozumiem „jak to działa”. Noo i PMS też rozumiem (to rzeczywiście ma znamiona szaleństwa :D a genetycznym facetom, którzy tego nie przeżyli mogę tylko powiedzieć, żeby się cieszyli :P ).
Mówi się też (w naszych kręgach, ts ;) ), że testosteron zmienia myślenie. Coś w tym jest. Ale tutaj znowu: nie chodzi o to, że kobiety są głupsze (czy mądrzejsze), nic z tych rzeczy… My przez leczenie nie zmieniamy się, swoich przekonań itp. tylko patrzymy na pewne sprawy inaczej. Jak? No to jest właśnie trudne do zdefiniowania… Ale „gruboskórność” wydaje mi się tutaj jednym z właściwych słów (a przynajmniej w tej chwili nie umiem innego odszukać, czasem brakuje mi słów, choć je znam, jak np. w poprzedniej notce – „cynizm”, no właśnie). I o ile powyższy wywód można potraktować jako apel do facetów żeby się nie wkurzali na swoje kobiety w czasie PMS, tak teraz mógłbym zaapelować do kobiet, żeby nie były zbyt surowe w ocenie facetów :P

No a jeśli chodzi o seks… przed leczeniem byłem absolutnie aseksualny ;) znaczy zero potrzeb, absolutnie nic (inna sprawa że tak jak pisałem – zajmowało mnie całymi dniami to jak mi źle). A w trakcie to cóż… :D O ile kiedyś np. pornografia była czymś tam sobie co gdzieś tam było, ale po co mi to, skoro jest masa ciekawszych rzeczy, tak teraz… teraz potrafię 2 godziny dziennie nad tym spędzić :/ i już nie ma wymówek, bo już jakoś nie ma ciekawszych rzeczy :D

Jeszcze tylko nie odkryłem czy łatwość osiągania orgazmu zależy od płci biologicznej, genetycznej, psychicznej, hormonalnej czy jakiej :D :D (ale nie, powaga – to ciekawe zagadnienie, może zrobię ankietę :D ).

* – chociaż w zasadzie to czasem dochodzę do wniosku, że rozumiem tylko sam siebie a i to nie zawsze ;)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.