Nie mam prawie czasu pisać. W ogóle na nic nie mam czasu. No poza myśleniem ;) Tak więc tak sobie wspominam najróżniejsze rzeczy… Jak tu kiedyś było… i czy jest lepiej czy gorzej. Pod pewnym względem stare (nie powiem, przyjemne) czasy nie wrócą, pod innym na pewno teraz jest najlepiej (net :P poza tym pokój, a nie tylko pomieszczenie stylizowane na pokój ;) elegancka łazienka). Właśnie internet (jako, że tu po raz pierwszy mam internet), wspominam jak to było jak mi zakładali w domu… to będzie 10 lat, już minęło jeśli liczyć łącze telefoniczne, z końcem lata będzie 10 lat stałego łącza. Pamiętam jak chłopak z klasy (którego matka pracowała na stoisku obok stoiska komputerowego) żartował sobie, że przyjdzie do mnie na internet. Haha, nagle się znaleźli „koledzy”. Nie wątpię, że każdy by wtedy przylazł jakbym zaprosił, miałem internet jako drugi w klasie.
Ale nie, nie wspominam dołujących rzeczy raczej ;) raczej pozytywne. Kiedy szef mówi do mnie po imieniu to tak fajnie brzmi :P I właśnie to imię… ludziom często nie podobają się ich imiona, ale jednak nic z tym nie robią, nie zmieniają ich specjalnie, bo to drobiazg w sumie, ale jednak nie noszą tych swoich wymarzonych (którymi np. nazywali się w zabawach w dzieciństwie), a ja noszę… myślę sobie, że jak nawet to się spełniło, nawet coś takiego co innym się nie spełnia, to wszystko się spełni co sobie kiedykolwiek wymarzyłem. Dlaczego miałoby się nie spełnić? Przecież wszystkie moje marzenia się spełniają :) Gdyby nie TS to byłbym szczęściarzem. Skąd taki optymizm? Chyba z zarobków tak głównie :P W tym roku będzie mnie wreszcie stać na nowy komputer (chyba ten albo coś w tym stylu, choć ktoś mi powiedział, że tutaj są taniej, no to się przejdę do jednego sklepu i popatrzę… system zawsze można spolszczyć /prawda? :D/ jakby się na prawdę opłacało,to mogę tu kupić), poza tym kupię sobie wymarzony leżak i tacę (taką między innymi pod laptopa) i tak właśnie zamierzam spędzić (w większości) sierpień – na leżaku w ogrodzie z kompem :D
Ale poza zarobkami to zacząłem czytać książkę (no ebooka) „Odważne dusze”… muszę powiedzieć, że też nastraja mnie optymistycznie (no przynajmniej na razie ;) ), po raz chyba pierwszy przestałem czuć się jak ktoś gorszy. Można nie wierzyć w reinkarnację, ale dlaczego by nie wierzyć jeśli to na tyle pomaga w życiu… Można zupełnie inaczej spojrzeć choćby na swoich wrogów… i to wprowadza spokój (no przynajmniej na mnie tak zadziałało). Więc pozytywnie (u mnie, teraz).
Coś mi się obiło o uszy, że kuzyn myśli o ślubie. Heh, nie wiem… ale dla mnie to jakieś takie… kosmiczne :D Mam tyle lat ile mam i wydaję się sobie dziecinni i niedojrzały, a tu jak słyszę, że młodsi ode mnie biorą śluby no to mnie zawsze to zadziwia. Kiedyś myślałem, że istotnie doczekam się żony i dziecka przed 30 :P dziś myślę, że… że 30 to dobry wiek na ślub, a 32 na pierwsze dziecko ;) Aczkolwiek jak już tyle będę miał, może się okazać, że wcale się nie zmieniłem :D