No i jestem. Nadal trudno mi napisać „wróciłem”… no ale jestem w domu. Ale to tak jakoś przygnębia wyjeżdżać stamtąd… wciąż przygnębia…
Ale i: kiedyś gdy mówiłem, że będę tam mieszkał, inni uśmiechali się pod nosem, dziś inni mówią, że będę tam mieszkał :P I coś w tym jest, kolejne marzenie, które najwyraźniej się spełni. Mieszkanie mam już zaklepane. Ale to dopiero od maja (wtedy mija 7 lat od chwili wejścia Polski do Unii, ostatnie kraje muszą otworzyć rynek pracy).
Taki miałem uroczy spokój będąc tam. Tylko praca, internet i wypady do miasta (jak mi się chciało, kiedy mi się chciało i gdzie mi się chciało), teraz ledwie przyjechałem i już stopięćdziesiąt spraw do załatwienia… ja nie wiem, czy to normalne, czy ze mną jest coś nie tak? Właśnie się zastanawiam czy to normalne, że osoba bezrobotna ma tyle zajęć? :D Toż to strach pomyśleć co by było jakbym pracował. No ale poważnie, a to opłacić, a to przegląd samochodu (już zrobiłem, to się okazało, że coś jest do naprawy, ech), OC, to tam pojechać, to gdzie indziej (przysłali mi z ZUSu jakieś rozliczenie sprzed dwóch lat… na stare dane, WTF? czy oni teraz mnie mają tam podwójnie?! :D nie no ale poważnie to nie jest zabawne, muszę pojechać i to wyjaśnić, to fakt że w ZUSie nie zmieniałem, ale ja nie miałem pojęcia, że oni mnie tam w ogóle mają, bo wcześniej nie pracowałem przecież… a to chyba jakieś grosze poszły jak robiłem kurs z Urzędu pracy w 2008… tak teraz myślę), a to jeszcze gdzie indziej, zadzwonić do banku. Nie mówiąc już o lekarzach z którymi muszę się umówić (dentysta na przykład, poza tym do jeszcze jednego mam skierowanie od okulisty no i sam okulista). Aaach, właśnie! Z moim okiem jest lepiej z tego co zauważyłem. No ale to i tak niewiele zmienia w chorobie poza tym, że trochę poprawia komfort widzenia.
Poza tym zdecydowałem się na komputer: link, czyli też ten wymarzony (w prawdzie się wyham, może lepszy byłby w środku matowy…), chciałem czekać aż będzie na Allegro, bo tam dostałbym punkty Payback :P ale nie chce mi się już czekać (no taa, jak trzeba jeszcze pamiętać że się tu i tam punkty zbiera, to nic dziwnego, że mam dużo zajęć i dużo na głowie ;) no ale wreszcie doczekałem się zaszczytu przystąpienia do Payback… chociaż w sumie nie wiem po co, jak dziś zobaczyłem od ilu punktów nagrody, no to… buhahaha :D zwłaszcza biorąc pod uwagę, że punkty po 3 latach przepadają).
Ilość spraw do załatwienia sprawia, że nie chce mi się robić nic. Ciężko mi nawet napisać sms-a do kolegi, że już jestem…
No i dlatego siedzę i piszę notkę, bo to oddala konieczność wzięcia się za poważniejsze sprawy.
Co tam jeszcze, aha… nie wspomniałem, że byłem nawet przez chwilę (no 1 dzień) w Holandii :) zobaczyłem kawałek kraju, fajnie. Ja bym nie powiedział, że jest ładniejszy niż Niemcy (no chyba, że Amsterdam… jak na miasto, to piękne), ale jest też bardzo ładnie. Mnie chodzi o „architekturę”, dla mnie najważniejsze jak wyglądają domy i przed domem – po tym oceniam piękno kraju :P No bo sorry, ale w lesie mieszkał nie będę ;) przyrodę zwiedzić zawsze mogę pojechać do innego kraju, a jednak na co dzień mieszka się w domach, na osiedlach, w miasteczkach i miastach – to widzi się na co dzień i to powinno mi się podobać by mi się kraj podobał :)
No ale najważniejsza to jest inna sprawa… Może będę miał pieniądze na trójkę. Właściwie nie chcę rozwijać tej myśli na razie, zresztą to samo w sobie jest najistotniejsze. Co ja mówiłem o szczęściu dwie notki temu? – prawo przyciągania ;)
Ale nie, to byłoby coś… od maja zacząć życie TAM, po wszystkim, bez wiszącego nad głową widma operacji, które powoduje, że człowiek myśli tylko o tym skąd wziąć, jak zarobić, jak uskładać… Zacząć normalne, zwyczajne życie bez tego, w miejscu o mieszkaniu w którym się marzyło… wreszcie myśleć o przyszłości takiej zwyczajnej typu dom, wyposażenie do niego, jakiś koncert, wycieczka, może lepszy samochód… bez tego widma, bez takich ograniczeń… W tej chwili nie potrafię sobie wyobrazić nic piękniejszego.