Praca + edit z 5.03, godz. 23:03

Raz na jakiś czas wraca ten temat… z innymi perspektywami – co chyba normalne, jak to w życiu.
Mam teraz znowu dylemat (w sumie nie jeden ;) ). Takich wprost perspektyw to nie mam. Ale mam namiar na agencję, a na ich stronie w sumie nawet są oferty pracy w Holandii… Agencja z Gorzowa, wygląda sensownie (znaczy pogooglałem, wiadomo opinie różne są, przeważają jednak pozytywne, poza tym jak się nie próbuje to się nie ma), tak sobie myślę, że trza by się zabrać i przejechać do tego Gorzowa – całodzienna wyprawa ale jest to do zrobienia w jeden dzień :D Bo jednak w takiej sprawie, to wolałbym pogadać, a nie mailować – to nie to samo zupełnie… No i A. chce wyjechać ze mną, to do Gorzowa też by mogła… z drugiej strony sam nie wiem, mp3 na uszach i samotna wyprawa (prawie jak dawniej, za czasów leczenia wyprawy do lekarzy :D ) do miasta, w którym jeszcze nigdy nie byłem też ma swój urok ;)
Wracając jednak do pracy w Holandii… ok, fajnie, tylko… jest jeszcze jedna kwestia: np. A. chcę wyjechać, dorobić się i wrócić, założyć rodzinę itp… ja natomiast chcę wyprowadzić się z Polski, znaleźć źródło utrzymania, no założyć rodzinę kiedyś też ;) ale tam. Widać różnicę? Ja ceniłbym sobie bardziej po prostu stałą pracę i przyzwoite mieszkanie (moje mieszkanie gdzie mogę ustawić trochę swoich szpargałów, a nie tylko kąt gdzie miesiąc-dwa pomieszkuję), nie wysokość zarobków. Pewnie, że zawsze można nauczyć się (dowolnego) języka, samemu znaleźć mieszkanie itd. (nie ma rzeczy niemożliwych), ale tak jest… trudniej. Plus znów praca z Polakami :/ ale tego chyba nie da się uniknąć (tak łatwo). Z drugiej strony to „nowy” dla mnie kraj (więc fajnie, można coś nowego poznać), a można przecież po tych kilku miesiącach wrócić i już więcej tam nie wyjeżdżać tam jak się nie spodoba, no i jakbym chciał fallo, to jednak by się kasa przydała ;) Ale w tej chwili jednak bardziej chciałbym osiedlenia się na zachodzie. Tylko czy ja w obecnej sytuacji mogę sobie tak przebierać co mi się podoba?
Plus w ogóle kwestia towarzystwa, pewnie że wyjeżdżając gdzieś pierwszy raz, to najlepiej z kimś – to jest jasne. I w ogóle dobrze z kimś, bo pewne wydatki można podzielić. Z drugiej strony ja jestem samotnikiem, ciężko wyobrażać sobie jak mi ktoś siedzi na głowie, a ja nie wiem, może A. wyobraża sobie, że po pracy to ja będę czas organizować… no będę ale sobie ;D po prosu chodzi mi o to, że ja moje miejsca internetowe muszę mieć czas obskoczyć – od tej reguły nie ma wyjątków czy to w Holandii czy na końcu świata ;D I jeszcze fajnie jakbym się mógł na tym skupić. Ale nie ma powodu martwić się na zapas.
Tu po raz kolejny wydaje mi się, że najlepiej byłoby jednak wyjechać do opieki nad starszą osobą – to jest spokój, samotność, a nawet może być sympatycznie (bo ja lubię towarzystwo osób starszych i pogadać z takimi)… no i bez Polaków ;) (chodzi o to, że praca z naszymi rodakami za granicą bywa niestety wielce stresująca, o czym z resztą już nie raz pisałem). Ale to też nie jest „osiedlenie się”. Naprawdę wziąłbym mniej płatną pracę („źródło utrzymania” wystarczy), ale stwarzającą mi możliwość zadomowienia się w kraju docelowym niż lepiej płatną, ale taką „z doskoku”. Mogę spróbować załapać się na tą Holandię albo czekać i szukać tego czego chcę najbardziej… ale ile przyjdzie mi na to czekać? No i może lepiej byłoby załatwić sobie samemu cokolwiek – też jakaś samodzielność.
Ech, i pewnie jeszcze parę kwestii o których zapomniałem…
A jeszcze wracając do „na końcu świata”, myślałem o wolontariacie jakimś (gdzieś „na końcu świata” na przykład ;) ), to też możliwość zobaczenia czegoś nowego… ale to wcale nie jest takie proste… i tanie. Trzeba wkład własny mieć i to niemały.
Słyszałem jeszcze o szkołach w Niemczech (czy tam kursach zawodowych) + kieszonkowe i mieszkanie. Zajebiste, co z tego jak dla młodszych (po gimnazjum) za stary jestem no :( To byłoby super. Nie dość że zawód, to jeszcze jakie faktyczne długofalowe perspektywy. Ale takiej opcji nie ma. Jakby była, biorę w ciemno nie oglądając się na nikogo.
No i tak trochę w kropce jestem.

Edit 5.03, godz. 23:03 – I jeszcze: chciałbym robić etat, a nie półtora czy dwa :/ (coś takiego jest ok na miesiąc-dwa, nie więcej). Generalnie poza pracą chcę mieć jakieś życie ;) Ale znowu: czy ja mogę sobie pozwolić… oczywiście, że mogę! Należy jasno precyzować oczekiwania ;) (z resztą jak chodzi o tą Holandię, to czytałem, że raczej może być za mało pracy niż za dużo; ale to nigdy nic nie wiadomo).
Dziś robiąc kolejny porządek (powoli schiza ;) ciągle coś sprzątam, to znowu to: „jak już posprzątam, to dopiero wtedy będę się mógł wziąć na poważnie za…”, ale chyba właśnie dziś posprzątałem już wszystko co się dało) trafiłem na starą gazetę z ofertami pracy za granicą i normalnie szok! Całkiem przyzwoita oferta pracy była w mieście gdzie jeżdżę latem. Dokładnie tam! Więc chyba zacznę sobie tę gazetę regularnie kupować. To by było to, dokładnie właśnie to czego szukam…
W sumie gdybym sobie w ten sposób znalazł pracę, to A. by się chyba załamała (bo to chyba zwykle oferty dla jednej osoby), ale nie mogę też przecież oglądać się na innych. Zwłaszcza, że trochę irytuje mnie taka postawa A., że sama nic nie zrobi… niby rozumiem, że ciężko bez znajomości języka, a z drugiej strony jakby mnie zależało, to zrobiłbym wszystko żeby znaleźć pracę, a języka uczyłbym się choćby z książki. Uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych, tylko trzeba chcieć… i wykazać trochę tej chęci…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.