ojcostwo

Właściwie chciałem napisać o czymś innym, ale po raz kolejny… z tego samego forum… Tym razem temat ojcostwa. Ktoś pytał co powinien zrobić znajomy, który nieoficjalnie płaci na dziecko co miesiąc, choć matka podała „ojciec nieznany” i jeszcze szantażuje go, że jak przestanie płacić, to nie da mu się widywać z dzieckiem. Tak przy okazji – ta sama osoba również się „popisała”, ale inna (tym razem mężczyzna) popisał się moim zdaniem jeszcze bardziej:

„No chyba, że nasz bohater cierpi na „syndrom urojonego ojcostwa” i dąży do jego sądownego potwierdzenia bezpodstawnie.
Wtedy faktycznie – zapłaci słono. I niech mu ziemia lekką będzie, bo na głupotę nie ma rady.”

Hmm, w zasadzie miałem autora komentarza zawsze za rozsądnego faceta, ale ogólnie ten temat rozwinął się w dziwnym kierunku. Generalnie zmierzano do tego, żeby „bohater” odpuścił, pewnie nie jego dziecko i po co mu w ogóle taki problem (bo to jedna forumowiczka zapytała o rady dla przyjaciela).
No ja nie kumam… ok, załóżmy nawet że nie jego, ale jeśli przez kilka miesięcy czy lat płacił na to dziecko, to mógł się chyba przywiązać, czy nie?
I znowu sobie myślę… ja pierniczę, ale jak ktoś nie jest bezpłodny to jednak nie zrozumie pewnych rzeczy… Bo ja bym też dziecka tak łatwo nie odpuścił, mojego biologicznie czy też nie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.