o ślubach

Tak patrzę po archiwum, że chyba nie napisałem nic o tym weselu na którym byłem, a przypomniało mi się teraz, oglądając zdjęcia.
To było dla mnie takie… dziwne doświadczenie. Najpierw kościół – a tak rzadko tam bywam, że już zapomniałem co się robi, poważnie, to strasznie dziwne siedzieć tak i oglądać się na innych bo już nie pamiętam kiedy się wstaje, a kiedy klęka i co kiedy należy mówić. I wszystko wydaje się takie dziwne, nienaturalne, sztuczne (przez te lata moja wiara stała się dla mnie tak intymną sprawą, że nawet mam opory by cokolwiek mówić na głos, znaczy np. modlić się – wolę w samotności). A przysięga… też mi się nie podoba ;) „…że Cię nie opuszczę aż do śmierci” – jak można przysięgać coś takiego… ja wiem, biorąc ślub zakłada się że to naprawdę będzie aż do śmierci ale mimo to – miałem znów to wrażenie, że ja bym tak nie mógł. O wiele ładniejsza wydaje mi się przysięga na ślubie cywilnym: „Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny Uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z … i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe.” – bardzo podoba mi się ta przysięga, mówi o tym co jest teraz, mówi o staraniu, ale nic na siłę. (Jak widać jestem stworzony do ślubu cywilnego :D ). W kwestii przysięgi zgodziła się ze mną pewna osoba z rodziny, to ta która ma podobne zainteresowania, więc i podobny stosunek do religii ;) to nawet ona poruszyła ten temat równie a może jeszcze bardziej zdziwiona niż ja, że jeszcze w dzisiejszych czasach przysięga kościelna każe przysięgać coś aż do śmierci kiedy przecież nie wiadomo co będzie jutro.
Na sali było tylko jeszcze gorzej :D to znaczy… tak sobie pomyślałem… że gdybym to ja miał być „główną atrakcją” takiej imprezy no to… w życiu! :D Dżizu… prawie dwie setki ludzi i to wszystko takie… nie w moim stylu. Serio, nie chciałbym żeby tak wyglądał mój ślub. Ja swój wyobrażam sobie raczej jako małą, kameralną imprezę, tańce też mi nie pasują ;) raczej chciałbym zaprosić najbliższe osoby i porozmawiać w miłej atmosferze. Po prostu żeby były ze mną w tak ważnym dniu (a nie myślały tylko o tym jak tu wypić najwięcej).
Ale zdjęcia są fajne, tego im zazdroszczę. Fotoksiążka, bardzo ładna sesja zdjęciowa… Tak też chcę! Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie :) chodzi mi o te zdjęcia z parą młodą, ale tak przecież mogę mieć, do tego nie trzeba ani ślubu kościelnego ani gości, bo białą suknię (jeśli będę mieć żonę, a nie męża rzecz jasna :P ) można przecież ubrać do cywilnego też (w końcu to ślub pary młodej, to oni decydują jak się ubiorą).
Ale dobrze pochodzić i popatrzeć, przynajmniej teraz już wiem jak sobie wyobrażam swój ślub.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.