Chciałem kończyć ten rok z „inbox zero” i czystym pulpitem… poniekąd kończę, bo mam świeży system ;) ale jednak pliki nie „przerobione”… Cóż, tak wyszło – w poniedziałek padł mi zasilacz do laptopa, kabel był od dawna zmasakrowany (ze 4 razy łatany, popękany w wielu miejscach) więc miał prawo, zapas mam… ale do PL oczywiście nie wziąłem, bo pomyślałem że może akurat nie padnie, a jak padnie, to pójdę do komputerowego i kupię. Tak też zrobiłem we wtorek, ale nie było na stanie akurat do mojego modelu, miał być na dzień kolejny. A ponieważ od dłuższego czasu zastanawiałem się czy kupić nowy komputer czy może na razie wymienić dysk na SSD, zagadałem i zdecydowałem się wymienić dysk. Też miał być na środę i z klonowaniem ze starego. Jednak w środę się okazało, że stary dysk ma za dużo błędów i klonowanie się nie uda – może to i dobrze, po co klonować błędy. Więc na czwartek świeży system gotowy do pracy. No i wczoraj odebrałem (680zł z zasilaczem ale sam dysk 1TB to 520zł). Szczęśliwym trafem ostatnie kopie robiłem chyba ze 2 dni przed tą wymianą, więc luz, tyle że wiadomo – konfiguracja itp., to robota też czasochłonna. Jedynie poprosiłem jeszcze w serwisie o kopię plików z pulpitu ze starego dysku (kopii tego nie robię, bo to z założenia pliki tymczasowe i „do przerobienia” ale chyba zacznę, bo to przerabianie za długo czasem trwa ;) ) i folderu profilu Firefoxa… z jakiegoś powodu to drugie się nie udało ale to znowu szczęśliwy traf – synchronizacja online pozwoliła mi odzyskać wszystko, więc wystarczyło dodać plik chrome.css (a ten akurat miałem) i wszystko jest po staremu, a za to znowu uruchamia się szybko! Także… już nieważne te zaległości, ważne że w nowy rok wchodzę z tak szybko działającym komputerem (i przeglądarką!), że aż mi się płakać chce ze szczęścia ;) Poza tym wcześniej pozbyłem się 42 calowego telewizora z mieszkania (włączanego raz do roku – do oglądania Eurowizji :D ), zamiast tego albo kupię mniejszy (najmniejszy jak to możliwe) albo jednak nie i tylko monitor 14-15 calowy jako drugi, żeby się wygodniej jutuba oglądało robiąc jednocześnie coś innego ;) [aktualizacja: w trakcie pisania kupiłem tv 14 cali przenośny].
Ale przy tym kopiowaniu dokumentów z powrotem na nowy dysk rzuciło mi się w oczy, że coś jeszcze można by uprościć, wyrzucić, zminimalizować… po prostu niektóre foldery są dość spore, a to rzeczy, które chyba mogę odpuścić… i też to zrobię, choć już po nowym roku… No i ogólnie – ciągle mam przesyt wszystkim, chciało by się jeszcze bardziej minimalizować. Często widzę pytanie (wśród minimalistów) czy minimalizm to droga czy cel? I chodzi o to, żeby odpowiedzieć, że to droga. Ale dla mnie to jednak trochę też cel ;)
To był kolejny rok, w którym miałem sporo ekstra wolnego (np. teraz mam 4 tygodnie ciągiem) – kolejny piękny rok :) Podróżniczo też zupełnie dobrze i wszystko zgodnie z planem (a nawet poza planem zagranica w listopadzie). Pod względem zobowiązań (o których pisałem rok temu) i wewnętrznej wolności… jest lepiej ale jeszcze to nie jest to (choć dzięki temu wolnemu teraz po raz pierwszy od dawna czuję luz i odpoczynek, trochę lenistwa nawet, także jest dzień a ja nic nie muszę… nawet cały dzień, piękne, dawno tego nie było), trzeba jeszcze zmniejszyć ilość rzeczy na WOŚP, bo tak myślę sobie (aczkolwiek tak też myślę już od dawna ;) ), że coś mnie omija… lubię to, uwielbiam pakować przesyłki (a teraz Allegro InPostem super prosto i wygodnie się wysyła), ale przez to omijają mnie inne rzeczy, których być może aż tak nie lubię (bo wymagają trochę zachodu w innym sensie), ale chciałbym je przeżyć. Więc coś za coś, ale coś chyba trzeba jeszcze zmienić.
I taka zabawna ciekawostka rzuciła mi się w oczy w ostatnich dniach: większość ludzi jak gdzieś jedzie, to bierze głównie ciuchy, żeby się przebierać i elegancko wyglądać, np. jakieś kreacje wieczorowe na imprezy, takie różne. Ja ciuchów to biorę najmniej XD (zwłaszcza do PL) i czasem mi brakuje ;) i większość czasu w jednych spodniach i bluzie… chybabym nie znalazł wspólnego języka z większością ludzi ;)
Nie znalazł bym też z innych powodów… i chciałem dziś o tym napisać ale nie zdążę, więc to może w osobnej notce…
„Przeczytane” 83 książki (no wiadomo – więcej jak połowa przesłuchana w pracy…). Empik Premium jest spoko, bo kosztuje grosze, a jak się nie ma czego słuchać w pracy to coś tam znajdzie się zawsze :P Tak więc Empik Premium plus Legimi z biblioteki i się ustawiłem za grosze – wiem, jestem cwaniak, choć ktoś mógłby powiedzieć, że skąpiec :D Swoją drogą tak, mam chyba i w kwestiach wydawania pieniędzy też trochę inne zdanie niż większość ludzi.
Plany na nowy rok? – to co już wspomniałem między wierszami wyżej. I nadal: wszystkiego mniej, zwłaszcza rzeczy „do zrobienia”…