Groningen (25.08) i Köln (7.09)

Tak patrzę, że trochę do tyłu jestem z opisami wycieczek/wypadów ;) Więc tak szybko będzie, bo to z resztą jednodniowe wyjazdy na których nie byłem sam, a to też zawsze trochę mi relacje (i emocje) rozmywa…

Groningen – 25.08 (niedziela)
Ponieważ w kolejnym tygodniu miało być to seminarium, zdecydowałem się na wyjazd w niedzielę. Mam w jedna stronę niecałe 200km, więc akurat wypadzik na jeden dzień ;) Najbardziej zależało mi na kolorowych domkach, z którymi puzzle kiedyś układałem i akurat tak się szczęśliwie składa, że bardzo blisko nich jest parking P+R i na nim właśnie zdecydowałem się zaparkować (P+R Reitdiep). Byliśmy tam około 11:00, miejsca dużo, parking darmowy, potem spacerek na przystań z domkami, zdjęć porobiłem sporo, udało mi się znaleźć kąt z którego robione było zdjęcie na puzzle… tylko domki niestety się zmieniły przez te lata na gorsze :D To że malowali to spoko, niestety przemalowali brzydziej ;) i np. z zielonego zrobili szary. Potem ruszyliśmy na spacer do miasta. Jest to kawałek ale da się przeżyć. Miasto nie bardzo duże ale kanałki zawsze są urokliwe. Dodatkowo w centrum był taki festyn – stragany, karuzele… pluszowe peniski do wyciągnięcia z maszyny :D Zjadłem tam jakieś ciastko z kremem, dobre było :) Potem weszliśmy na wieżę widokową kościoła Martinikerk, co też nie poszło tak od razu, bo najpierw wyglądał na zamknięty ale jednak znalazłem wejście :D Bilet płatny tylko kartą, nie pamiętam dokładnie ale chyba 6€ za osobę. Potem poszliśmy pod budynek muzeum, bez planów na wejście ale sam budynek chciałem zobaczyć, bo jest ciekawy. Następnie chciałem zobaczyć jeszcze park, z resztą było to nawet po drodze. Coś tam było, kupa ludzi, jakieś wydarzenie ale nie wgłębiałem się. Na koniec wróciliśmy na przystań kolorowych domków. Niderlandy to normalny kraj, w związku z czym mają sklepy otwarte w niedzielę i przy okazji zrobiliśmy małe zakupy w Jumbo przy przystani. Wiele rzeczy jest drożej ale np. truskawki są taniej – wiadomo, duży eksporter ;) No i ruszyliśmy do domu… a tu zaraz za granicą, czarny samochodzik (w sensie taki w ogóle nie charakterystyczny) wyświetla mi z tyłu: „Zoll. Bitte folgen” czy jakoś tak :D No to zjechałem, pytali skąd my, skąd wracamy, gdzie byliśmy, czy częściej jeździmy w tym kierunku, pooglądali zakupy :D No i w sumie tyle, taka rutynowa kontrola, właściwie powinienem się chyba przyzwyczaić że minusem „kolorowego” samochodu jest właśnie takie zainteresowanie służb :D no cóż, trza z tym żyć ;) (już wolę z tym żyć niż z szaro-burym samochodem jakich jeżdżą miliony :P ).

przystań

przystań

Martinikerk

widok z Martinikerk

Köln – 7.09 – (sobota)
Dwa tygodnie później ruszyliśmy do Köln. Stamtąd też miałem widoczek na puzzlach i też chciałem zobaczyć go na żywo :D To znaczy wahałem się długo, bo to jednak ponad 300km ale ostatecznie podróż jakoś poszła nawet prosto, 298km prostą drogą autostradą, potem też, jakoś prawie do końca autostrada czy inne drogi szybkiego ruchu, więc na szczęście dużo po mieście się nie najeździłem. Tu z parkingami była jakaś dziwna akcja, że P+R były darmowe ale do użycia tylko jak się kupi bilet na komunikację, a to by było 8€ za osobę (musiałbym wydać więc 16€). Jednocześnie są obszary w mieście, gdzie za dobę płaci się 5€ za parkowanie i to w centrum… to jaki sens ma używanie P+R gdzieś na obrzeżach skoro parkowanie w centrum jest tańsze? :D Bardzo to przyjazne dla przyjezdnych, mniej dla mieszkańców. Poszło dobrze, poza tym że wyjeżdżając musiałem objechać 3 małe uliczki, ciasno okropnie, z parkowaniem chyba jeszcze gorzej niż w moim mieście (no ale może ta różnica, że mieszkańcy chyba tam za darmo parkują, a przyjezdni za te 5€ za dzień, więc wiecznie tam stać nie będą i może jest rotacja ;) ). Ogólnie wybrałem że pojedziemy na parking na Teutonenstraße, bo blisko do rzeki, a w razie czego w okolicy jeszcze kilka tych parkingów tanich (na zdjęciach Googe Maps widziałem że parkomaty mają te niebieskie opaski, które oznaczają 5€ za dzień), no i tak faktycznie było, zaraz po wjeździe w ulicę było wolne miejsce i tam stanęliśmy. O tej porze rano (zajechaliśmy około 10:30) jeszcze może tam jakieś jedno czy dwa były wolne (ale potem byłoby ciężko :P ), ale faktycznie 5€ za cały dzień, a niedziela byłaby za darmo.
Potem poszliśmy do muzeum czekolady… to to muzeum, które było polecane zamiast tego w Zurychu ;) Zapłaciliśmy 17 i 15€ za wstęp (seniorzy mają 2€ taniej), dostaje się na powitanie po kuleczce czekoladowej z płynną czekoladą w środku ;) a na koniec malutką piramidkę z 4 czekoladek. W muzeum jest też maszyna produkująca takie małe czekoladki, można przycisnąć i wypada świeża czekoladka na spróbowanie – pyszna, chyba najlepsza czekolada jaką w życiu jadłem, dlatego że świeża :P (ja normalnie nie rozróżniam świeżości czekolady ale tu taką świeżą prosto z produkcji no to uu, no czuć różnicę w smaku ;) ). Oczywiście jest do tego kolejka i czekoladki nie wypadają jedna za drugą, tylko trwa to może ze 30 sekund między podaniami (pewnie żeby ludzie za dużo nie brali :D ). A potem przy fontannie pani daje wafelki umaczane w czekoladzie – też smaczne, ale ta stała czekoladka z maszyny lepsza ;) No a potem sklepik, kupiłem znów kilka kulek i kilka innych czekoladek – też drogo, prawie 14€ za te kilka rzeczy wyszło… Muzeum trochę nam zajęło ;) potem poszliśmy do katedry (wejście na wieżę 8€ x2) po drodze trochę rzeczy zwiedzając typu rynek, inny kościół, itp., A potem przez rzekę na drugą stronę żeby uchwycić ten konkretny widok na katedrę – zdjęcie chciałem zrobić takie jak na puzzlach aaale po pierwsze światło niekorzystne, bo pod światło, po drugie sporo się tam zmieniło w wyglądzie promenady (na gorsze :P ) i jeszcze ta kupa ludzi która się tam każdej minuty przewala nie poprawia widoku, ogólnie znów: przeludnienie… o tym miałbym dłuższy wydów ale to może nie dzisiaj i nie w tej notce ;) No a potem podróż do domu… Reasumując: fajnie zobaczyć raz ale miasto jak miasto, za daleko żeby było warto tam częściej jeździć ;)

muzeum czekolady

katedra

katedra

widok z katedry

kłódki na moście i w jego okolicach

promenada – widok na katedrę

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.