Mijający rok obfitował w podróże (no tak mi się wydaje ;) ), ale o tym wspomnę sobie w podsumowaniu, a na razie opiszę sobie króciutko dwa odwiedzone jarmarki świąteczne w grudniu. Ogólnie marzy mi się żeby zobaczyć ich jeszcze kilka, zwłaszcza tych szczególnie malowniczych w południowych Niemczech, nawet gdzieś mi tam plany takie świtały żeby pojechać na kilka dni na południe, ale w końcu nie dostałem tyle urlopu, a poza tym i tak się rozchorowałem. Ale zanim to nastąpiło odwiedziłem pierwszy Weihnachtsmarkt:
Hamburg (7.12) – Długo się zastanawiałem czy Flixbusem czy samochodem. Flixbus byłby fajną opcją gdyby był powrót o sensownej porze, niestety powrót był albo za szybko albo za późno… Przez chwilę jeszcze rozważałem powrót pociągiem, koszty wychodziły porównywalnie co jazda samochodem, ale w końcu uznałem że mi się nie chce targać na dworzec, i z dworca, i co tam jeszcze… Pojechałem samochodem. Wybrałem parking P+R dość daleko od centrum, ale z „mojej” strony, dzięki temu droga była nieco wygodniejsza, krótsza, parking pewnie mniej zatłoczony niż te bliższe centrum, a ogólnie wyszło dość wygodnie (właściwie był to Parkhaus na Hörstener Straße), piszę „dość”, bo nawet tam jadąc zaczęło się korkować, a to przecież jeszcze ogromny kawał od centrum… Koszt: 2€ za cały dzień + bilet na komunikację miejską – 7,50€ (trzeba kupić, taki jest wymóg, no ale i tak bym się ni jak inaczej do centrum nie dostał). Jarmarków jest tam niby kilka, ale jak dla mnie to jest jeden w kilku miejscach centrum ;) Ładne oświetlenie, ładnie, ładnie, czy ładniej niż u mnie to nie wiem ale pewne różnice są (mniej powtórzonych budek, za to ani jednego straganu z preclami, ani jednego!). Na 17:00 załapałem się na mały pochód. Ogólnie to było tyle ludzi, że jak szedłem przez ten tłum, to pomyślałem sobie co ja w ogóle tu robię i co to za głupi pomysł żeby w soboty zwiedzać takie miejsca, że to przecież żadna przyjemność, jest chyba gorzej niż w moim mieście. I kiedy tak idziesz z prędkością pół kroku na minutę w tłumie takim, że ręki nie ma gdzie wyprostować, to budzi się w człowieku niemal żądza mordu ;) No nic, około 19:00 podjechałem metrem do dzielnicy St. Pauli czyli słynnej dzielnicy czerwonych latarni, na drugi, nieco bardziej pikantny jarmark świąteczny ;) Ten Weihnachtsmarkt rzeczywiście jest osobny i reklamują się jako „geilster Weihnachtsmarkt” co można/trzeba tak dwuznacznie rozumieć :D Budki tam mają śmieszne (i też często pikantne) grafiki nad daszkami, asortyment poza typowym jest taki jak świece z wosku pszczelego w kształcie genitaliów i biustów :D jakieś wypieki-genitalia, że o pierniczkach-peniskach nie wspomnę ;) Ogólnie jednak polecam to miejsce, bo to jest rzeczywiście coś oryginalnego! A nie jarmark świąteczny jakich setki w całym kraju ;) Potem miał być jeszcze striptiz na scenie, damski i męski, miałem nawet zostać (a raczej jeszcze raz wrócić, bo czasu było dużooo), aale potem stwierdziłem, że co ja striptizu w necie nie widziałem? :D po prostu jest chłodno i już mi się nie chce ;) i wolałem odjechać do domu. Miałem równe 100km, podróż była nawet spoko i cud nad cudami: znalazłem miejsce parkingowe o tej porze w nocy na mojej ulicy! :D

Hamburg
Potem, jak już wspominałem, rozchorowałem się, także drugi wypad stanął pod znakiem zapytania… ale ponieważ to i tak było po drodze do PL, a ja poczułem się jednak już lepiej…
Brunszwik (18.12) – plan mój finalnie zrealizowałem. Tutaj można było stanąć niemal w samym centrum, wybrałem Parkhaus na Wilhelmstraße 98, a stąd to już tylko kilka kroków. Parking kosztuje 1,20€ za godzinę (to wg strony, wg mnie 1,30€ :P ). Jeszcze się trochę zastanawiałem czy w ogóle jest sens i czy w ogóle zdążę, bo było dość późno, ale zdecydowałem się pojechać. Zdążyłem, obejść nawet wszystko, zjeść mój ulubiony festynowy słodycz (ciasto jak trdelnik), oraz kupić sobie precla na dalszą drogę – jednak drogo tam mieli chyba bardziej niż w Hamburgu nawet, precel 5,50€ a mały jak rzadko :/ nic więcej więc nie kupowałem (ach no jeszcze tarkę ceramiczną, bo już ją w Hamburgu obejrzałem, namyśliłem się i stwierdziłem że chcę i w dodatku handlarz tam prawdę mówił, że w necie są one za 14,90, a na straganach na jarmarkach 10€). Tam było no może odrobinę mniej ludzi (ale też było to w tygodniu, nie w weekend), oraz muszę przyznać, że bardzo malowniczo ten jarmark wygląda pod zamkiem i ratuszem :) W ogóle miasto wygląda malowniczo i muszę zahaczyć o nie kiedyś latem. Zwłaszcza, że finalnie okazało się, że nadrobiłem tylko 7km drogi, a to przecież jest zupełnie nic jak za zobaczenie czegoś ciekawego :)

Brunszwik