$$$ kasa $$$ -czyli życie z $ lub bez ;)

ak obiecałem nadszedł czas, że napiszę trochę o forsie :) chociaż nie zupełnie napiszę tak jak chciałem, od tamtej pory trochę się zmieniło, zacząłem myśleć o przyszłośći i doszedłem do wniosku, że… ach… sami oceńcie do jakich wniosków podochodziłem :)
KASA
Cóż… jak już kiedyś wspomniałem pieniądze są dla mnie bardzo ważne. No bo którz niechciałby być bogaty? Ja tam bym chciał! Nawet bardzo bogaty! Ale rzecz jasna nie za wszelką cenę. Oczywiście pieniądze nie dają wiele… nie dają miłości, przyjaźni… nie dają tego co najważniejsze… ale dzięki nim jest choć trochę lepiej! Dzięki nim można spełnić swoje marzenia! Może nie wszystkie, ale większość! Jak to mówią: „Money makes the world go around”. A wogóle to jestem bardzo wrażliwy na punkcie paniędzy. Niecierpię, nienawidzę, nieznoszę jak mi ktoś wypomina, że np. dużo wydaję! Szlak mnie wtedy trafia! Bo wogóle to może nie jestem bardzo oszczędny, ale na pewno o wiele bardziej niż niektórzy z mojego otoczenia. Nie wydaję od razu pieniędzy które mam choć lubię wydawać. Ale wolę sobie sam zarobić niż jak mi ktoś kasę daje, bo właśnie nie cierpię tego wypominania. Ludzie mówią: „Każdy doceni wartość pieniądza jak sam zarobi, wtedy zobaczy i będzie pieniądze szanować”, no cóż, według mnie jest to najgłupsza rzecz jaką w życiu słyszałem! Miałem okazje zarobić i wiem, że ta kasa dopiero szybko się u mnie rozchodzi… idę wtedy do sklepu i biorę: to, to, to i jeszcze tamto bo przecież zarobiłem, więc mogę sobie kupić ;) no i tak to ze mną jest. W każdym razie chciałbym być bogaty i przynajmniej tyle z tego życia mieć! Skoro już mam całe życie płakać ;) to wolę płakać w willi niż w kartonie na ulicy!
BRAK KASY ;) albo raczej życie z innej perspektywy!
Wogóle nie mogę sobie wyobrazić jakby to miało być (moja przyszłość). No nie będę policjantem (skoro już o tym mowa, ostatnio stróże prawa postanowili mnie podobijać ;) gdzie się nie ruszę widzę gliniarzy albo ochroniarzy… i skręca mnie, że nie będę jednym z nich), pilotem też nie, ani kierowcą TIRa, więc… więc co ja do cholery będę w życiu robić?!? Załóżmy, że pójdę na studia (bo jak znam życie, to całkiem możliwe) i na jakie studia? Ja nie wiem jak sobie to moja rodzina wyobraża… że pójdę na jakiś „modny” w ostatnim czasie kierunek i będę pracować w biurze… i może jeszcze ubiorę się w jakiś babski żakiecik i pójdę na sekretarkę? No ja nie wiem… Jakakolwiek praca w babskich ciuchach po prostu ODPADA! Po drugie jakoś nie umiem sobie wyobrazić kto przyjąłby coś takiego jak ja do pracy? (I to nie koniecznie do biura) Każdy chce by jego pracownik wyglądał „jakoś”, natomiast ja wyglądam i ubieram się „nijakoś” ;) Ani to baba ani to facet po prostu.
Oświeciło mnie ostatnio, że na informatykę nie pójdę! Bo to jest po prostu NUDNE! Lubię siedzieć przy kompie, ale ani myślę całe życie nurkować w kablach by go podłączyć, albo co gorsza instalować programy (i to może jeszcze po angielsku) albo może robić coś równie denerwującego. No chyba, że ewentualnie na jakiś kierunek informatyczny bardziej związany z internetem (np. tworzenie stron – może być). Ale jak nie to to nie wiem… może coś z fotografią? Bo humanistyczne tematy też mnie nie interesują.
Pomińmy to wszystko i zastanówmy się nad tym jak dużo chcemy zarabiać? No więc tak na prawdę to zdałem sobie sprawę, że mam w sumie gdzieś tą kasę ;) No tak, pisałem, że jest ważna, ale ja mam jakby kilka różnych perspektyw na życie. Jedna to ta bogata (tam zawód się nie liczy, ważne żeby duuuużo zarobić, chciałbym żeby tak było, chciałbym mieć tyle sił, ale już wiem, że to nie w moim stylu, ja wolę mniej pieniędzy ale satysfakcję z wykonywanego zawodu), a inna to taka „żyj chwilą”. Bo chciałbym też podróżować cały czas, po prostu pomieszkać to tu, to tam. Zarobić trochę tu, trochę tam. Podróżować własnym samochodem, albo choćby stopem (choć na ogół jestem ostrożny, to gotów byłbym ryzykować gdybym… ale o tym zaraz), nawet gdybym czasem nie załapał pracy, to nie czułbym się źle trochę dożebrowując. Czyli generalnie wizja życia bez pieniędzy mnie też zbytnio nie przeraża. Chodzi o coś innego… chodzi o to, że takie życie też mnie niestety nie czeka, te podróże, te przygody, bo gotów byłbym tak żyć, ryzykować gdybym był… facetem… I tu znowu moja płeć fizyczna odbiera mi marzenia (ile to już razy odbiera moje marzenia… nie potrafię zliczyć). Ale jedno się nie zmienia nigdy: pieniędzy potrzeba mi tyle ile potrzeba tylko mi, bo rodziny mieć pewnie niestety nie będę. Takie sobie życie „to tu, to tam” potrafiło by mi wybagrodzić to że nie będę nikim z moich trzech wymarzonych zawodów… że nie będę mieć rodziny… ale nic więcej mi tego nie wynagrodzi… to są 4 drogi życia, którymi chciałbym iść, a pójdę jakąś piątą… jakąś niewiadomą…
Na pocieszenie pozostaje mi tylko fakt: policjantem nie będę, ale mogę sobie chociaż pozwolenie na broń wyrobić. Pilotem samolotów pasażerskich nie będę, ale jakąśtam licencję chociażby na zwykłe małe samolociki chyba mogę sobie kiedyś zrobić. Zawodowym kierowcą TIRa nie będę, ale prawo jazdy na samochody ciężarowe też mogę sobie przecież zrobić! To takie drobnostki, ale trochę mnie podnoszą na duchu :) przynajmniej tego chciałbym… nie! MUSZĘ dokonać!