Idole

Mam dwóch idoli… Jednym jest Stephen King, nie muszę chyba wyjaśniać, po prostu lubię czytać książki (szczególnie jego książki), to pomaga oderwać się trochę od świata codziennego i sprawia mi przyjemność. Nazwiska drugiego nie zdradzę (jest to osba powiedzmy średnio znana), i nie oszukujmy się – jest moim idolem głównie dlatego, że uważam jego ciało za wzór doskonałości (właśnie odwracam głowę i widzę go… mam jego zdjęcie…), tak właśnie chciałbym wyglądać, jest to moim zdaniem najprzystojniejszy facet na świecie. Kiedyś myślałem, że go kocham, bo mi się podoba… Czy go kocham? Hm… tak, chyba go kocham… ale S. Kinga też, bo tak już mam, że jeśli ktoś dużo dla mnie znaczy, to w pewien sposób kształtuje moje życie i jest ważny, i to jest pewien rodzaj miłości. I zrobiłbym dla takich osób wiele, to nie ważne, że są obcy… bez nich mój świat nie byłby taki sam, a z resztą czy musimy kochać tylko tych, którzy nas kochają?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.