Jak to być transem…

Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości… nie rozumiał… nie wiedział… to w tej notce chyba wyjaśni się wystarczająco… tak dobrze jest to ujęte, że to powinna być właściwie pierwsza notka, wstęp…
Z forum LES.PIEKIEŁKO.PL:
Jak to być Transem…
To cierpienie, które rozsadza wszytkie Twoje myśli, to wapir duszy – co ssie z niej ulotną nierzeczywistą krew – spokój,
To rozpacz nocą i za dnia: gdy się myjesz, jesz śniadanie, jedziesz na uczelnię, wkuwasz formułki i wzory, gdy się kładziesz i nawet gdy spisz, w marzeniach sennych rozpacz też Cię niszczy.
To straszny ogień, co wypali w Tobie do cna, dobro lub zło, miłość lub nienawiść, czyniąc z Ciebie diabła lub anioła. Jeśli Cię nie zabije to Cię wzmocni, czyniąc istotę o niepospolitych możliwościach.
To wieczny pogrzeb kogoś strasznie kochanego, bliskiego, najbliższego, najdroższego, najważniejszego – Siebie. Ten pogrzeb przeżywasz co dnia, co godzinę, co chwilę za każdym razem tak samo silnie i za każdym inaczej bo w innych okolicznościach.
To niepewność, ile jeszcze wytrzymam, dzień, miesiąc, rok, dekadę. I strach, że jeszcze może być tyle cierpienia. To niepewność, czy jutro starczy mi sił by nie skoczyć z balkonu, na betonowy chodnik 20 metrów niżej.
To łkanie w nocną poduszkę, to zwierzanie się drzewom – one nie zdradzają powierzonych tajemnic, to wycie do gwiazd po północy na pustym polu gdy żaden inny człowiek Cię nie słyszy.
To gardło ściśniete z wzruszenia, gdy ktoś kto jest Ci podobny wyrwie się z piekiełka na Morze Spokoju.
To zazdrość wszystkim ludziom, że są bogatsi o siebie, że są zwykli, że ich troski są takie normalne.
To modły do Boga, to łzy w ciemnym pustawym kościele lub konfesjonale gdy Twój spowiednik ze smutkiem w oczach daje Ci kojelne rozgrzeszenie bez pokuty.
To błaganie i czekanie na cud, lub na śmierć zadaną nie z własnej ręki.
To strach, straszny strach o przyszłość, bo bez wzgledu na to jaka ona będzie i tak nie może skończyć się bez bólu.

To ból najbliższych gdy przekonają się, że to nie wymysły, że to nie fanaberie z wariatkowa, że to się przytrafia, rzadko – szalenie rzadko, ale że trafiło na ukochaną osobę.

Chyba więcej nie trzeba… dokładnie tak to jest…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.