Kilka refleksji z dziś…

(a tak jakoś piszę ostatnio codziennie, tak wychodzi)
Nie wiem czy jestem bardziej zły, smutny czy po prostu wypompowany ze wszystkiego…
Kolejny porywający temat z religii pragnę skomentować, a tym tematem jest płciowość! Otóż Bóg podobno stworzył mężczyznę i kobietę… no dobra, to skąd biorą się hermafrodyci? (bo już o takich odchyłach jak ja nie wspomnę, bo to przecież „choroba psychiczna”) I wogóle wszystko jest super, bo jest kobieta i mężczyzna i tak jest!
A wiecie co przyszło mi do głowy? Że mechanizm stosowany przez księży itp. przekonujący do swoich racji podobny jest do działania Hitlera (ja przepraszam za takie porówanie, nie chcę nikogo urazić, pamiętajcie, że sam jestem wierzący no, a Hitlera na swój sposób podziwiam, chociaż w ten negatywny sposób). No bo zarówno Hitler jak i ksiądz X gadają, gadają, gadają… niby brzmi to sensownie, ale jak się tak zastanowić i dokładnie przeanalizować to jest to bez sensu. Ale ja nie mam nic do tego, każdy sposób jest dobry jeśli można kogoś przekonać do swoich racji. Kościół zaszedł daleko i Hitler zaszedł daleko i każdy (niestety każdy, nawet psychopata) może zajść daleko, wystarczy umiejętnie przekonywać (a czy przekonania mają jakiś głębszy sens czy podstawy, to już jak widać jest mniej ważne).
No i co do tej płciowości, to nic nowego się nie dowiedziałem poza jedą cechą różniącą kobiety od mężczyzn. Mężczyźni żyją bardziej w świecie rzeczy, a kobiety w świecie ludzi. Cóż… to kolejny argument na potwierdzenie tego kim jestem, gdyż to ja żyję głównie w świecie rzeczy.
A teraz przechodzę do sedna.
Już drugi dzień z rzędu czytam, że jestem zboczeńcem… fajny artykuł, a zwłaszacza komentarze:
Czy Agata to Marcin? a w dodatku chyba jestem porównywany do krowy… Tak, no w porządku, jeśli to jest choroba psychiczna, to w takim razie proszę mnie z niej wyleczyć!
Już nawet nie jest mi przykro, jestem po prostu zły na głupotę ludzi!
Co więcej taki kościół z takimi wyznawcami (którzy rozgłaszają, że Jezus głosił miłość i tolerancję, a sami robią coś dokładnie odwrotnego) to ja delikatnie mówiąc olewam… Na prawdę po raz pierwszy mam ochotę wystąpić z tej organizacji. Nie dla tego, że przestałem wierzyć, a dlatego, że jest mi po prostu przykro z powodu tego, co się dzieje w kościele i z powodu tego jak traktują siebie nawzajem „bracia i siostry”. I dziwić się, że nie mam ochoty chodzić do kościoła? A co mam słuchać „Miłujcie się…” a za chwilę zaprzeczenie tego?
I wogóle szokuje mnie polskie społeczeństwo… na prawdę myślałem, że tolerancja jest chociaż w miarę podobna do tej jaka panuje na zachodzie, ale widać nie. Mama mi dziś opowiadała jakiś niemiecki teleturniej gdzie facet przyszedł z pomalowanymi oczami i ustami, do tego był jakoś dziwnie uczesany (mama określiła go oczywiście mianem „czubek”), a do tego powiedział, że jest nauczycielem! I on mógł (i nikt nie zabronił mu występu, nikt nie powiedział, że jest chory psychicznie) ale ja nie mogę czuć się mężczyzną, bo nazwą mnie psycholem tak? Co to za sprawiedliwość i równość?
Wyżej wymieniony artykuł skomentuję (wyrażając moje zdanie na ten temat): A dla Boga Agata zawsze będzie Agatą