# 364

Co do reportażu jeszcze… kiedy słyszę transów k/m: „(…) kiedy zaczęły mi się podobać dziewczyny, chłopcy mnie pod tym względem w ogóle nie interesowali (…)” to mnie roznosi ;) przecież to nie jest żaden wyznacznik! Dobra… ja rozumiem że tak jest najczęściej, ale ze mną tak nie było :P [Taa… ja wiem, że jestem nienormalny nawet w tym przypadku ;) ]. Ja tam się w ogóle nie rozglądałem za nikim (dlatego wydawało mi się, że jestem aseksualny), sam dla siebie byłem ważniejszy [może i siebie najczęściej nienawidzę, ale czasem narcyzm bierze górę ;) ]. A kiedy już zacząłem się interesować… faceci wpadali mi w oko, ale to też dlatego, że im zazdrościłem wyglądu. Ale nie tylko, nie tylko… Ale myślę, że i ten etap mam za sobą (tzn. uświadamianie sobie orientacji).
Znowu się robie monotematyczny ;) tak jakoś wychodzi… Może dlatego, że tą orientację tak w pełni uświadomiłem sobie całkiem niedawno [i muszę się „nacieszyć” byciem bi z przewagą na homo ;) ].
Nie lubię wyśmiewać się z ludzi, ale jak na katoliku jedna osoba zamieściła posta, że ma nieprzyzwoite sny i bardzo nad tym ubolewa, to nie mogłem po prostu. Ja tu się tyle naoglądałem, tyle naczytałem i nic, NIC takiego mi się nie śni! Co to za sprawiedliwość jest?! :P (dopiero wczoraj mi się przyśniło że oglądałem gejowskie porno :P no ale to niezupełnie o to mi chodziło :P ).
Poza tym napisałem opowiadanie erotyczne… gejowskie (jakżeby inaczej)… i chyba nieźle mi wyszło :> Ale to oczywiście pisanina tylko „do szuflady”. Ale może odkryłem powołanie? Nie wiersze, nie książki, ale opowiadania nieźle mi wychodzą i podoba mi się ich pisanie!
Tylko dlaczego we wszystkim co dotychczas napisałem główny bohater wzorowany jest na mnie i w przeważającej większości ma na imię Benjamin :P [znowu narcyzm?].
I tak łażę z tym zeszytem (w którym pisałem to opowiadanie) żeby nie wpadł nikomu niepowołanemu w ręce. Na przykład koleżance B. … Chociaż pokazałem jej ostatnio „Brokebacko Mountain”. To było trochę ryzykowne, ale nie byłbym sobą, gdybym tego nie zrobił :P Podobał się jej :> wiem, że tak, chociaż w życiu tak wprost mi tego nie powie :>
Ostatnio czytałem sporo przemyśleń ludzi o śmierci… nie wiem, tak jakoś kilka osób ostatnio o tym pisało. Ja chciałbym dodać, że o śmierci też myślę czasem. Tak bez emocji (i to mnie przeraża). Zwisa mi co będzie po śmierci (jak będzie fajnie, to będzie fajnie, a jak nie będziemy istnieć to i tak nie będziemy tego świadomi), ale o samym jej momencie myślałem… to podobno boli, czuje się jak uchodzi z nas życie, człowiek jeszcze jest świadomy, a czuje jak jego ciało umiera… tego się boję, momentu śmierci. Czasem nie… a czasem strasznie się boję.
Na jednym blogu przeczytałem, że śmierć będzie ostatnią kochanką… cóż, a ja wolę po niemiecku :> „der Tod”*, bo po mnie przyjdzie kochanek :P bo nie ufam kobietom** ;)
Ale ale! Znalazłem nareszcie darmowe gry java do mojej kom. i już mam pare. Taaa… Benek znalazł sobie zabaweczkę jak każdy facet ;) Bomberman, Mario, Goldminer, Tetris – to moje ulubione gry (mam także książki na komórkę :] „Biblię szatana” na razie… i tak chciałem to przeczytać, ale mam też „Zieloną milę”! No cudo! Mieć „Zieloną milę” zawsze przy sobie!) ale najlepsza to jest aplikacja „Virtual Babe” czyli wirtualna dziewczyna :P karmi się ją, daje prezenty, całuje… i nie tylko :P chyba że mówi „jeszcze nie jestem na to gotowa, może jutro” :D Jednak mam dziewczynę! (tylko dlatego, że chłopaka nie było, bo chyba wiem co bym wybrał :P ). To idę do niej, bo się obrazi i powie mi, że „nie jestem prawdziwym mężczyzną” :D
* – „der” – rodzajnik określający rodzaj męski jakby ktoś nie wiedział…
** – żartuję z tym nie ufaniem oczywiście, nie uzależniam zaufania od płci (w ogóle mało uzależniam od płci…)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.