Jakieś konkretne rozważania

Zacznę od tego co będzie krótsze. Przeczytałem „Tajemnicę Brokeback Mountain”. Wczoraj dostałem pocztą, ale nie chciałem czytać tak od razu. No bo chciałem się najpierw nacieszyć samą książką :P Prawie nigdy nie kupuję nowych, ale nowe też mają swój urok – tą nowość, zapach świeżego papieru. Poza tym nie chciałem żeby to się tak szybko skończyło…
Opowiadanie (fragment) jest takie… jałowe. Takie dziwne, bez nadmiaru słów itp. ale jednak ma coś w sobie. Jest dobre. I najbardziej podobał mi się fragment do tego zdjęcia, które tu wcześniej zamieszczałem. „(…) kiedy to Ennis w ciszy podszedł do niego od tyłu, objął i przyciągnął do siebie, ten jego uścisk zaspokajał jakiś trawiący ich obu i nie mający nic wspólnego z seksem głód. (…) Ennis oddychał powoli i spokojnie, pomrukiwał, kołysał się delikatnie pośród sypiących się iskier, a Jack, oparty o niego, czuł równy rytm jego serca (…)”.
Niby najpierw się coś czyta, później ogląda, ale nie zawsze. Czasem równie ciekawie może być coś obejrzeć, a potem doczytać i poznać głębiej. Poznać to czego film nie jest w stanie ukazać.
Jeśli jakiś film jest na podstawie książki/opowiadania, to moim zdaniem nie można powiedzieć, że się coś zna tylko po obejrzeniu. Bo się nie zna. Nie mogą zrozumieć ludzi zachwycających się filmem „Zielona mila”, a nie mających ochoty sięgać po książkę… przecież film jest niczym w porównaniu z książką. Kiedy się nie czytało tej książki, to nie ma się pojęcia jacy na prawdę są bohaterowie. Ten obraz jest zafałszowany, nie tak bogaty. Nie można zrozumieć niektórych tekstów czy postaw bohaterów choć film i tak jest długi. Nie widzi się tej drugiej strony, np. ich myśli.
A teraz o „Fanatyku”… Jak widzę takich ludzi to mi się nóż w kieszeni otwiera :/ Zastanawiam się tylko nad jednym… czy oni na prawdę wierzą w to co mówią (że np. wszyscy ludzie tak myślą o Żydach, tylko tego nie mówią), czy oni chcą w to wierzyć i dlatego tak usilnie to powtarzają, czy poprostu mają innych za idiotów i chcą ich kosztem przekonać sami siebie, że mają rację (jak mówi faq – wszystkie inne punkty mogą być na jaja, ale pierwszy jest taki jakiś trafny), bo z całą pewnością NIE wszyscy tak myślą o Żydach.
Ale zastanówmy się dlaczego bohater taki się stał… bo ja myślę, iż dlatego, że kiedyś miał wątpliwości i nikt mu po prostu nie umiał na nie odpowiedzieć… zamiast tego lepiej było wyrzucić go z zajęć. A ja myślę, że ludzie rasistami, nazistami, antysemitami, nietolerancyjnymi itp. nie stają się tak po prostu… albo spowodowało to jakieś wydarzenie, albo tak zostali wychowani, albo sami się tak wychowali (bo np. nikt nie miał dla nich czasu i „wychowywali” się sami, co skutkuje niekiedy kroczeniem na drogę tolerancji albo nie, zależnie od szczęścia).
Oglądałem nie tak dawno na RTL program „Super niania”, to taki z rodzaju tych co to niania stara się zapanować nad niegrzecznym dzieckiem, z tym że tutaj te dzieci, to często już prawie dorosłe nastolatki. I tym razem było o chłopaku, który zadawał się z neonazistami, słuchał takiej muzyki itp. Na pytanie co o tym myśli odpowiedział coś w stylu: Mój kraj musi być silny, kocham go (i tam takie różne, już nie pamiętam). Ale jak można uważać się za patriotę po czym zdemolować przystanek autobusowy albo wdać się w bójkę z policją? To tak objawia się miłość do kraju? Niszczeniem go? Bez komentarza. To tak jak nazywać siebie katolikiem nie przestrzegając połowy zasad tej religii. No ale wracając do tego chłopaka, to się okazało, że rodzice się nim nie interesowali wcześniej, czuł się nie potrzebny i dopiero w grupie kolegów poczuł się ważny. Potem przyznał się, że tak na prawdę to go ten cały neonazizm nie interesuje.
I ja, choć nie lubię mieć styczności z takimi ludźmi (oczywiście „na żywo” bo w necie, to niekiedy lubię :> ), to nie skreślałbym ich bezwzględnie.
Zboczę trochę na temat „dobra” i „zła” (refleksje z okazji dyskusji na jednym forum). Co to jest zło, padło pytanie. Zło jest to brak dobra. Zgadzam się. Ale co to jest dobro? Moim zdaniem i „dobro” i „zło” to są tylko pojęcia. Nie istnieją fizycznie, to nie są rzeczy. Tak samo nie ma ludzi dobrych bądź złych. NIE MA. (Oczywiście to tylko moje zdanie, ale takie stanowczo jest). Kiedy rodzi się człowiek, jest jak niezapisana kartka. Zapiszą się na niej różne rzeczy, ale to wciąż nie znaczy, że ona jakaś jest. Dobr/złe mogą być czyny, decyzje, zachowania, ale nigdy nie człowiek! Nawet zbrodniarze nie byli „źli”. Bo na pewno każdy zrobił w swym życiu coś dobrego. Tak samo nie ma ludzi „dobrych”. Nie ma ludzi idealnych, każdy ma jakieś wady. Najbardziej idealni dla nas samych możemy być tylko my! Tak. Zdaje mi się, że każdy myśli o sobie podobnie jak ja. A ja dla siebie jestem idealny (nie ma to jak narcyzm i skromność w jednym ;P ). Ale nie jestem idealny! Mam wady. Tylko, żeby je dostrzec muszę spojrzeć na siebie oczami innych. I niekiedy to potrafię. I widzę te wady, także bez obaw… wiem, że one są.
Że nie ma ludzi idealnych można też poznać w inny sposób. Czasem wydaje mi się, że znam kogoś no i on w ogóle jest wspaniały! Aż któregoś dnia mówi mi, że będzie głosował na PiS :P ja na to, że nie będę głosować na prawicę, a on, że mam nie głosować na komuchów. A ja, że on ma nie głosować na homofobów, on na to swoje zdanie na temat mniejszości seksualnych, a ja że mam inne zdanie. I pozostał niesmak. Bywa. Albo czasem ktoś mówi coś podobnego, z czym się nie mogę zgodzić. Nie przestaję go lubić oczywiście, ale już dla mnie nie jest idealny. I tylko zapominam, że ja przez to dla niego też nie jestem idealny. Takie życie :) nie ma ludzi takich samych. Nie raz pewnie jeszcze zawiodę się pod tym względem na kimś i nie raz ktoś niestety zawiedzie się na mnie.
Bo jestem taki, a nie inny.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.