być czy mieć?

Kupiłem sobie odtwarzacz dvd do telewizora. Taki super kuul mega wypas odtwarza wszystko. I znów mam wyrzuty sumienia. Bo tam gdzieś ludzie głodują, a ja kupiłem sobie kolejną zabawkę, (przecież odtwarzacz dvd mam w kompie… inna sprawa, że dvd nie da się oglądać na nim, bo „skacze” :P ale to raczej należałoby naprawić kompa, no nie ważne). Nie drogi, 150zł to znowu nie taki majątek, poza tym gdybym go sobie nie kupił, to by wcale nie sprawiło, że ludzie gdzieś tam przestaliby głodować, ale taki jestem. Zawsze mi się wydaje, że mógłbym np. komuś zrobić prezent i to dało by mi jeszcze więcej radości. Ale nie mam komu, bo nikogo nie kocham. A w końcu… czy lepszym jest ktoś, kto wydaje kasę na ciuchy czy kosmetyki? Albo może alkohol? Po nim nie widać, że ma, ale wydaje tyle samo co ja. Tylko, że ja zamiast ciuchów, kosmetyków czy już zwłaszcza alkoholu wolę kupić sobie odtwarzacz dvd czy telefon 'z bajerami’. Ale to nie żądza posiadania, ja po prostu lubię komfort – tv, wideo, dvd, satelita (najlepiej odbierająca i Astrę i Hot Birda), komputer, telefon… to rzeczy bez których bym się pewnie obszedł. Ale nie lubię (bardzo nie lubię) się bez nich obchodzić. A chyba każdy ma prawo do odrobiny szczęścia. W jakiejkolwiek formie. Bo kiedy nie mogę być (sobą), to chcę chociaż mieć. Ale to też nie tak. Kupiłem sobie dvd, bo z braku lepszej osoby zrobiłem prezent sobie samemu.
A poza tym po miesiącu wstawania o 4:00 rano, pieczenia się w największym słońcu, wkurwiania się na „współpracowników”, nabawienia się jakiegoś dziwnego uczulenia, to chyba mogę zrobić sobie prezent bez zastanawiania się czy bym się na prawdę bez tego nie obył.
„Pieniadze może i szcześcia nie dają, ale pozwalają cierpieć w luksusie” (założycielka Cosmo)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.