cd.

Po ostatniej notce jeszcze dużo myślałem. I zostało trochę nienapisanych rzeczy…
Nie mogę mieć pretensji, że rodzina mnie nie zna, bo sam nic nie mówię, a niektórzy myślą, że jak ktoś nic nie mówi, to znaczy też, że nic nie myśli czy nic nie czuje. Ale ja nawet nie chcę by mnie poznali, mi to nie jest potrzebne, ale tego też nie każdy potrafi zaakceptować. Jestem, byłem i będę samotnikiem. Mnie jest z tym na prawdę dobrze. Tylko czasem potrzebuję ludzi (ale czasem to każdy potrzebuje). Nie chcę się zmieniać na siłę. A w sumie może nie miałbym nic przeciwko poznaniu mnie gdyby inna mentalność.
Teraz się czuję jak ktoś, kim można się pochwalić. Widzą mnie tak jak chcą mnie widzieć, nie widząc tego co jest prawdą, nawet tego co można by było dostrzec gdyby się chciało… Może trochę psują im ten obraz moje krótkie włosy i męskie ubranie, ale ostatecznie nie można mieć wszystkiego. A jeśli coś nadal nie jest po ich myśli, to uważają, że robię im na złość. W wakacje ktoś mnie zagadał czy myślałem, by sobie zrobić tatuaż, jako, że nie mam w zwyczaju kłamać tylko głupio się uśmiechnąłem. Niech sobie żyją dalej w błogiej nieświadomości, a gdyby mnie zapytali jeszcze kiedyś – skłamałbym. Po co burzyć czyjś spokój czymś, co nie jest jego sprawą (już nie raz popełniłem podobny błąd, ale ja uczę się na błędach). To moja sprawa. Oczywiście byłoby, że robię to komuś na złość. Kolczyka w brwi też na złość, operacje z resztą też. Bo przecież moje życie się nie liczy – ważne by wszystko robić innym – na złość lub nie.
Czasem chciałbym komuś coś opowiedzieć (bo człowiek ma taką potrzebę), ale tego nie robię. A gdy to nieopatrznie zrobię, to mam z tego powodu kłopoty. Więc postanowiłem na prawdę minimum ludziom opowiadać. I kiedyś czasem nawet płakałem z tego powodu. Bo to jest… męczące. Chcieć się wygadać, a nie móc. Ale już nie płaczę, mam przecież bloga :) tu mogę wszystko opowiedzieć całemu światu! Wszystko i jeszcze więcej, bo tak na prawdę większości nigdy bym nikomu nie powiedział i nawet nie chciał powiedzieć… ale jakoś pisanie niesamowicie dobrze mi robi.
A dziś znów wkurzyło mnie to, że inni czasem myślą, że są jedynymi cierpiącymi na świecie. Komuś się wydaje, że sam jest maksymalnie sprawiedliwy wobec wszystkich, a inni nie są wobec niego, bo on tak bardzo cierpi. A nawet mu do głowy nie przyjdzie, że obok jest ktoś kto cierpi bardziej tylko potrafi to ukryć. Kiedy to nieśmiało sugeruję, słyszę w odpowiedzi, że na pewno nie cierpi TAK bardzo, bo by tego nie mógł ukryć i w ogóle bardziej już się nie da (zupełnie jakby ktoś umiał porównywać cierpienie). I nie przyjdzie nikomu do głowy, że cierpienie z powodu innych osób można wytrzymać (bo z tymi innymi osobami nie jesteśmy 24 godziny na dobę), a cierpienie z powodu samego siebie… ze sobą jesteśmy bez przerwy.
W takich chwilach nie wiem czy mam krzyczeć, płakać, wyjść z siebie i stanąć obok… nie wiem po prostu co mam robić, a w środku nie wytrzymuję. Bo ta osoba nie zdaje sobie sprawy, że są osoby, które dałyby wszystko żeby się z nią zamienić…
[Z życia internetowego:
– pewien moderator wycina moje posty (już mnie wkurza tym…)
pewien użytkownik:Jak [pewien moderator] sobie leci w offtop, to jest dobrze. Jak przestanie go interesować, to już jest złamanie regulaminu.
Kali wiecznie żywy.

:D
– z forum na Patriocie dostałem maila, że oto wszystkie działy są otwarte :> (nie mieli z kim dyskutować? :D ), noo… czas odwiedzić stare śmieci :> ale to może jak mi braknie adrenaliny, bo na razie mam w nadmiarze za sprawą tego upierdliwego moda.]

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.