Zrobiłem dziś porządek w linkach (bo jakoś nie chciało mi sie wcześniej – na tym komputerze nic mi się nie chce, więc starcza mi czasem nawet 2h dziennie netu – niebywałe). Z księgi wyrzuciłem ponad 20 reklam – kurwica mnie bierze. Widzę, że nie tylko mnie dotyka ta plaga, ale ja jestem perfekcjonista, który musi mieć na blogu idealny porządek! Nawet się zastanawiam czy nie wyłączyć księgi, ale szkoda by było.
I po raz kolejny (bo nie pierwszy raz kasuję) został na górze ten może nie koniecznie pochlebny komentarz. Nawet się bałem żebym przypadkiem nie skasował, bo krytyka jest w porządku (nawet jeśli mój blog to nie ma być jakieś literackie dzieło). Nawet chciałem parę razy do niego nawiązać. I skoro znów jest na górze to nawiążę! :) No więc może to i racja. A z drugiej strony „różowy” kojarzy mi się z przyjemnym… no to też może i racja – ten świat, który stworzyłem sobie w głowie jest idealny i przyjemny. Ale to dobrze – czytam taką książkę (kiedyś opowiem i o niej) i tam właśnie pisze, że należy wyobrażać sobie spełnienie swoich marzeń! Inaczej się ich nie osiągnie.
Faktem natomiast jest, że sam nie wiem czego chcę.
Nie, to też nie tak. Bo ja nigdy nie miałem przyjaciół, może to i moja wina, bo po każdym nawet najmniejszym potknięciu z ich strony nie umiałem już ufać ludziom. Albo może u tych, których spotkałem odczułem, że nie interesuje ich co mam do powiedzenia, a ich pytania: „Co u ciebie?” odebrałem jako rutynowe pytanie, na które tak na prawdę nie oczekują odpowiedzi.
Teraz kiedy właściwie mam przyjaciół znanych przez internet ja nie potrafię rozmawiać szczerze. Tzn. przez net to jeszcze tak, ale żeby przez telefon czy na żywo, to nie ma takiej opcji. Może przez te wszystkie lata nauczyłem się nie mówić o sobie, cierpieć w samotności – co miało też dobre strony – nikt nie wiedział o moich porażkach. Nauczyłem się nie mieć potrzeby opowiadania o moich dołach i na prawdę – ja po prostu nie mam takiej potrzeby. Więc o co mi właściwie chodzi, że narzekam na brak przyjaciół? Cóż, ja chyba po prostu chciałbym mieć kogoś, komu mógłbym opowiadać o filmie, który widziałem, książce, którą przeczytałem czy serialu, w którym się zakochałem. Nie wiem czemu, ale o takich sprawach mam potrzebę opowiadania ludziom – sprawach niby błahych.
To nie jest też tak, że o „dołach” nie chcę mówić – chcę i muszę – co widać po tym blogu, ale no właśnie – wystarczy mi raczej o nich pisać i to właśnie tutaj! Bo to fajne uczucie, że nie piszę do nikogo konkretnie, a jednak ktoś to przeczyta. Czasem słyszę od koleżanki: „Super, że mogłam się chociaż Tobie wygadać, to pomaga”. Ja nie wiem czy pomaga, ale ja nie mam potrzeby wygadywania się (o najpoważniejszych sprawach) nikomu prosto w oczy. Po prostu nie. Bardziej chciałbym żeby ktoś taki był, żeby była ta możliwość, której nigdy bym nie wykorzystał, ale żeby ona była – w miarę zrozumiale tłumaczę? ;)
Akurat gadam z A. (znaczy gadałem jak tą część notki pisałem), napisała coś ciekawego… ktoś idzie gdzieś w miejsce gdzie nikt go nie zna i robi wrażenie, krótkie ale prawdziwe wtedy czuje się w małym stopniu doceniony, chociaż raz w tej sekundzie…rozumiesz? Rozumiem. Cholernie dobrze to rozumiem. To jak ja: po wizycie u fryzjera, ubiorę ulubione spodnie,fajny t-shirt i najlepszą koszulę, ludzie mówią do mnie „chłopcze” i czuję się dobrze. Robiący wrażenie i doceniony. Ale to są chwile, jak z tych chwil zrobić stałą rzeczywistość?
W ogóle dlaczego ludzie myślą, że ja takich rzeczy mogę nie rozumieć? Albo, że ja nie wiem jak to jest. Wiem dokładnie jak to jest, wszystko to i jeszcze o wiele więcej przeżyłem. No ale co może o tym wiedzieć ktoś, kogo problemem jest, że… a nie ważne. Nie mnie oceniać wagę problemów innych, bo każdy swoje ma i równie ważne są ona dla niego. Tylko ten tekst, że ktoś by się ze mną zamienił… to z pewnością wypowiada ktoś, kto nie wie co to jest transseksualizm :P Nie nie, tu wcale nie chcę wszystkiego na ten stan zrzucić, bo wiem, że mam też inne problemy, ale wiem też, że dopóki nie pokonam tego, to za inne nawet nie ma się co brać. Bo nawet jeśli one nie wynikają z ts, to jednak są przez niego potęgowane.
A tak zmieniając temat… jednak oglądałem „Homofonię” znowu z mamą. Był m.in. temat legalizacji związków partnerskich. No to zacząłem (oczywiście :>) swoją propagandę, że oczywiście powinny być związki partnerskie legalne, bo nikomu nie przeszkadzają. Na co mama przyznała mi rację dodając, że co to kogo obchodzi co inni robią. No! :) Ale mama ma tendencje do ulegania wpływom co mnie trochę martwi, bo niewykluczone, że jakiś homofob też by ją przekonał do swojego zdania. Ale zawsze to lepiej być tym pierwszym, który przekona, bo takiej zmiany zdania o 180 stopni, to chyba już nie zrobi :> Tylko jeszcze przy najbliższej okazji muszę oduczyć jej używania słowa „pedał”, bo chyba nawet nie wie, że generalnie mówi się „gej”. No nie żebym miał coś do słowa „pedał” (wręcz przeciwnie, to brzmi tak sexy :P) ale nie jak wypowiada je ktoś, kto jest hetero ;) ten ton mi się nie podoba.
Idąc sobie dalej tym tematem (bo się odnowił na moim ulubionym forum) przytoczę tu takie fajne cytaty:
cytat 1Prawdę powiedziawszy wolałbym żeby moje dziecko było orientacji homoseksualnej ale normalne, niż wygłaszało twoje poglądy lub niedajboże należało do LPR
:D
Inny (w odpowiedzi na jakiś głupi zarzut typu „wolałbyś żeby twoje dziecko było homo?”)
cytat 2Wolałbym żeby moja córka była prawo ręczna a jest lewo, wolał bym żeby nie nosiła okularów ale nosi, jeśli będzie lesbijką to będzie, jeśli sobie wepnie kolczyk w nos też się nic nie stanie.
pozazdrościć takich rodziców.
Czasem czytam opinię jakiegoś nacjonalisty-homofoba i aż włos się jeży na głowie na myśl, że tacy ludzie istnieją… A czasem właśnie przeczytam takie jak powyższe i lepiej się robi na duchu. Bo to nie sztuka żeby homoseksualista bronił homoseksualistów (lub w ogóle ktoś kto jest bi, trans itp.), ale kiedy normalnie i trzeźwo się wypowiada albo mówi: „jak mój syn będzie gejem, to będzie – ok” zwyczajny, „normalny” heteroseksualny mężczyzna, to już jest coś i to pozwala mieć nadzieję, że więcej jest takich ludzi zdrowo myślących.
I jeszcze to Wam (tak do śmiechu) pokażę: :D
[żeby było jasne: to nie ja tak podsumowałem ten cytat :P a chciałem identycznie napisać, ale pomyslałem, że będą się czpiać, że ja tylko o jednym ;) ]
Wybierz sobie szablon...
Archiwum
-
Ostatnie wpisy
- Podsumowanie 2024 wtorek, 31 grudnia 2024, 03:52:06
- Jarmarki świąteczne 2024 (Hamburg i Brunszwik) niedziela, 29 grudnia 2024, 02:35:14
- Barcelona: 1-9.11 sobota, 30 listopada 2024, 23:27:59
- Groningen (25.08) i Köln (7.09) piątek, 29 listopada 2024, 17:50:19
- Bildungsurlaub – „Urlop edukacyjny” ;) czwartek, 31 października 2024, 00:39:24
Najnowsze komentarze
- Groningen (25.08) i Köln (7.09) | wendigo blog - sierpniowe seminarium
- Lou Fontaine - Uwaga! Kończę bloga!
- Królowa Karo - „Skąd się bierze nieheteronormatywność?”
- wendigo - wojna reality show
- wendigo - O przemijaniu, rodzinie, przyjaciołach i ich braku i samotności… (ale nie całkiem pesymistyczna notka…)
Tagi
- allegro
- bog
- codzienne
- cytaty-aforyzmy
- filmy
- filmy-trans-itp
- fobia-spoleczna
- fobie-leki-i-inne-zaburzenia
- forum
- homoseksualizm
- ksiazki
- ksiazki-trans-itp
- leczenie
- moje-zdanie
- muzyka
- o-blogu
- okazyjne
- osobiste
- pamietnikowe
- piosenki-teksty
- pisarstwo
- podroze
- polityka
- praca
- przemyslenia
- przypowiesci-itp
- przyszlosc
- religia
- seriale
- smieszne
- sny
- testy
- transseksualizm
- transseksualizm-linki
- transseksualizm-po
- transseksualizm-przed
- transseksualizm-przed-wzmianka
- transseksualizm-w
- transseksualizm-w-wzmianka
- ubior
- wiersze
- wspomnienia
- wycieczka
- wyjatkowe
- zdrowie
Wyszukiwarka