# 507

Tak zrobię! Usunę mój numer kom. z Allegro, co to maila nie umieją napisać, że muszą dzwonić… i nie będę odbierał obcych. No może czasem, to wtedy ściemnię najwyżej, że to nie ja.
Ale nie pytał o numer. Umówiliśmy się na spotkanie /lol/ „tak pewnie, spotkamy się… może kiedyś” Bo po co się wykręcać? Trza mówić, że tak oczywiście, a dopiero jak dojdzie do ustalania daty, to… no przykro mi, nie pasuje, nie wtedy też nie… i tego dnia też nie, ani tamtego… no tak jakoś nie pasuje mi, może innym razem ;)
Dobra, mało zabawne, ale mam dobry humor.
Choć już nie. On mi męża podrywa :> Na priv pisze, że żartuje, ale ja mu nie wierzę :P (choć to ja całe godziny z nim gadam w sumie :D już się umówiliśmy na wspólne podrywanie facetów [w stolicy wielkopolski, bo Zielona się do tego nie nadaje] :D taaaa… kiedyś na pewno :D ).
Fajnie się czasem powygłupiać, albo pożartować :D nawet jeśli wiem, że to się skończy wcześniej czy później. Co ja bym zrobił bez netu? Chyba siedział i płakał ;)
Ale w sumie to nie jest zabawne… że nie mogę się spotkać z nikim. Że sobą mogę być tylko w necie.
Może jednak szybciej niż się spodziewałem pójdę do tego psychologa… podobno gdzieś tam leczą nerwice i tam miałbym iść. Hmm… nawet sensownie brzmi, w końcu zgaga to też nerwica no i jelita, to wychodzi na to, że mam dwie nerwice.
Poza tym mam umówioną wizytę u alergologa. I teraz najlepsze… mama mi nie chciała powiedzieć dlaczego mam iść osobiście do lekarza po skierowanie, a nie żeby ona po prostu to szybko załatwiła (lekarz wie, że przyjdę po skierowanie, więc to bez problemu może ktokolwiek odebrać). Ja myślę, że chcą mnie wysłać na jakieś badania (piszę „chcą”, bo jestem przekonany, że to babci pomysł, bo uważa, że mam anemię, bo tak blado wyglądam, ale ja chyba z natury jestem blady, nie mam objawów anemii przecież). Głupoty jakieś, alergolog itak mnie wyśle na badanie krwi (wiem, bo czytałem). Ale się zdenerwowałem… i potem mam nie mieć nerwic jak mnie sami denerwują ;)
Kurde no, beznadziejnie się czuję z takim przeświadczeniem, że ciągle coś mi dolega, ale jak nie zacznę tego leczyć, to samo nie przejdzie. Nawet głupia alergia (jeśli to rzeczywiście alergia, ale objawy pasują, tylko, że nie mam zielonego pojęcia na co… czasem 2 miesiące nic, a czasem to dwa razy dziennie wyskakuje) się naczytałem, że nieleczona powoduje spadek odporności i co tam jeszcze. Ale najlepsze! To też może być na tle nerwowym… bez komentarza (choć nie wiem… zaczęło się w lato, a przecież jestem TAM, a TAM jestem i tak najspokojniejszy).
(O tym, że dawno nie byłem u okulisty na kontroli, to już w ogóle nie wspomnę…)
I tak się zapętlam w to wszystko… w nieskończoność tak się nie da… bo jest coraz gorzej…
żebym tylko jeszcze miał trochę siły…
Chociaż ostatnio zastanawiam się jak „TO” powiedzieć… jak by to było… co powiedzieć…
eh…