zmieniłem się…

Wczoraj minęły 2 miesiące od 1 zastrzyku… Taka ścieżka gęstsza choć jeszcze nie całkiem widoczna robi się na brzuchu. Chyba trochę inaczej mówię, tak troszeczkę ;) i mam nadzieję, że to mi się nie wydaje ;) Miałem drżenia mięśni, choć jak przeczytałem na ulotce jednych leków – to mogły być drgawki ;D I wcale nie zaobserwowałem wzmożonej agresji, wręcz przeciwnie – dawniej się wściekałem raz w miesiącu, teraz tego raz w miesiącu nie było (i mam nadzieję, że tak już zostanie), więc caaały czas jestem spokojny ;) A swoją drogą to wszystko takie nie do wyobrażenia… bo ja zawsze mam jakieś schizy, że może to u mnie nie zadziała albo coś ;) chociaż wiem, że przecież hormony muszą „zadziałać”.
Ale nie o tym… Chciałem napisać, że zmieniłem się pod całkiem innym względem… nawet nie umiem określić co dokładnie mam na myśli… Przeczytałem kawałek z początku mojego bloga, co mi się rzuciło w oczy? Samotność. Na prawdę taka dobijająca. A teraz w ogóle nie czuję czegoś takiego. Mam dużo znajomych – w internecie, ale to mi zupełnie wystarczy. Każdego wieczora rozmawiam (albo piszę na forum) co najmniej z kilkoma. Fakt, że tych z reala to już nie mam prawie wcale, bo większość wyjechała, uczy się, pracuje, ale mi ich nie brakuje. A przyjdzie czas, kiedy znajomości z netu przeniosą się do reala. Kiedy już będę sobą, to wszystko będzie jak należy.
I jestem szczęśliwy. Oczywiście nie tak jak ludzie prawdziwie szczęśliwi i oczywiście zdarzają się chwile zwątpienia – kiedy to myślę, że wszystkich lat życia nikt mi nie zwróci, że nigdy czas się nie cofnie i nie wrócę do szkoły jako ja i nigdy nie będę mógł normalnie nawiązać znajomości z tamtych czasów, normalnie bawić się z kolegami itp… i że moje ciało nigdy nie będzie idealne… Ale tak na prawdę to co mogę innego zrobić niż się leczyć? Oczywiście, że rozumiem wszystkich wahających się czy tym bardziej zwlekających (no kto jak kto, ale ja to ich rozumiem), ale jednocześnie wiem, że nigdy nie było dla mnie żadnej innej możliwości (i mam nadzieję, że oni też do tego wniosku dojdą i nie będą się męczyć). Więc jestem szczęśliwy, że to już się dzieje. Gorzej niż było nie będzie nigdy. Choćby nawet efekty wszystkich zabiegów wyszły najgorsze z możliwych. I tak nie będzie gorzej niż było.
I jeszcze coś się zmieniło… nie tęsknię za nikim (no chyba, że za jakimiś nierealnymi postaciami) i nie chcę się wiązać. Tak jak kiedyś chciałem, tak teraz już nie chcę (no chyba, że… ;) ). I to się zmieniło chyba w przeciągu minionych 2 miesięcy… tak, wiele się zmieniło. Chyba dlatego, że wreszcie zdałem sobie sprawę, że się leczę i kiedyś na prawdę będę „zdrowy” (no oczywiście na ile się da, ale jednak) i mogę robić wszystko (no prawie ;) ).
Jeszcze jedno… będzie trzeba powiedzieć o sobie tym znajomym (nawet jeśli prawie ich nie ma w realu, to te w porywach do 5 osób trzeba będzie kiedyś uświadomić…) i to mnie przeraża. Nie nawet to, że nie zrozumieją, bo jeśli nie zrozumieją, to cóż, trudno. Ale to mówienie im… znowu sobie nie mogę tego wyobrazić. Pewnie skończy się na tym, że napiszę sms-em… (wiem, totalny debilizm, takich rzeczy nie mówi się nikomu sms-em… a z drugiej strony jak ich nie zobaczę przed zmianą danych no to przecież muszą wiedzieć jak mają do mnie mówić). Ech…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.