Wendigo

Wendigo – wielkie człowiekopodobne ponadnaturalne stworzenie (lub duch) zamieszkujące rzekomo lasy w Quebeku i północnej części Stanów Zjednoczonych, będące częścią mitologii Indian z plemion Algonkinów. Wendigo powstaje z człowieka odrzuconego przez ukochaną osobę. W czasie dnia, posiada ludzką postać i atakuje ludzi, którzy mają z tą osobą coś wspólnego np. grupę krwi. Według wierzeń, Wendigo wyrywa serca swym ofiarom, a sam ma serce z lodu. Boi się jedynie ognia, który może go zabić, roztapiając jego serce.
wikipedia

Tak w sumie to niekoniecznie pasuje do mnie, bom nie był odrzucony (jeszcze :D), ale fajna ksywa ;) Nie, nie czytałem (jeszcze :> ) książki Mastiego o takim tytule, ale tą ksywkę mam właśnie ze wzmianki w jakiejś innej jego książce.

Ciekawe ile ludzi „zgubiłem”, znaczy czytelników… Ale zainteresowani będą wiedzieć jak mnie znaleźć (wbrew pozorom nie jest to trudne, chociaż ktoś mi uświadomił, że faktycznie nie każdy może wpaść na to jak to zrobić), a kilka osób… nie, nie jest tak łatwo zgubić (ale też nie po to zmieniłem adres), ale… powiem tak:
Och, to cudowne zdobycze dzisiejszej techniki takie statystyki oraz kilka wtyczek do gg, na prawdę :> Wystarczy parę faktów, użycie wyszukiwarki i… mogę zrobić dokładnie to co niektórzy :> baa… więcej, bo nie sztuką jest znalezienie czyjegoś bloga, ale chyba mogę stwierdzić że sztuką jest odkrycie kto go znalazł :> (czy to dobrze czy to źle… trudno powiedzieć, widać tak miało być, wierzę w to, że cokolwiek się dzieje, dzieje się dlatego, że tak miało być; nie, nie będę się teraz zastanawiać co ja pisałem :D jestem dorosły, do przestępstw tu nie namawiam :D rasizmu, antysemityzmu ani agresji nie szerzę :P i mam zamiar pisać tego bloga choćby się waliło i paliło :P najwyżej notki w ogóle znikną z głównej albo coś w tym stylu wymyślę).
To było raz ;) Dwa: ci co się uważają za takich cwanych też się mogą przeliczyć. Bo ja na prawdę wiem sporo. Tylko ani myślę się tutaj (ani gdziekolwiek) odkrywać i mówić skąd i jak do tego doszedłem i co w ogóle mogę wiedzieć, o nie :> Czasem mam taką ochotę powiedzieć: wiem to i to i tak do tego doszedłem, ale nie. Ugryzę się w język, bronią jest właśnie nie zdradzanie swoich atutów ;)
No sorry, nie będę przecież pisał bloga bez minimalnej choćby kontroli sytuacji :>
Hmmm… ciekawe czy teraz niektórzy siedzą i myślą: „Ha! na pewno to nie o mnie!”, albo wręcz: „Czy to możliwe, że mówi o mnie?” :> Tak, tak, o kimś na pewno – baa, i to nie o jednej osobie :> (jak mam nadzieję jasno wynika z notki).
Chociaż szkoda, że może ktoś nie zdąży tego przeczytać… bo może mnie znajdzie jak już notka zniknie z głównej, na prawdę szkoda, może wstawię taki wstępik na samym początku na szablonie ;)

No jak już mowa o szablonie… jak widać zmieniłem sobie… „(…) czyniąc z Ciebie diabła lub anioła. Jeśli Cię nie zabije to Cię wzmocni, czyniąc istotę o niepospolitych możliwościach.”*. Nawet użyłem 2 moich zdjęć, to dopiero czad ;) (choć autora głównej grafiki nie znam). Doliczyłem się dziś, że mniej-więcej 23 szablony w życiu zrobiłem (nie tylko dla siebie) niezły jestem ;)

Dobra, to było organizacyjnie. Chociaż jeszcze… podliczyłem sobie notki przy okazji tej zmiany, to jest 610 notka na pewno (o jedną się w liczeniu pomyliłem chyba na samym początku, a druga to były notatki do usunięcia, raz coś zapisałem jako ukrytą i zapomniałem usunąć).
Ale przy okazji poczytałem kilka… np. o tym jak miałem wrażenie, że rodzinie to zależy na tym żeby mieć się czym (mną) pochwalić… I ostatnio mama mówi, że babcia to też przesadza, że mówi do niej „dlaczego nas to spotkało” (w sensie, że ja). No kurde… no sam sobie zadawałem i pewnie jeszcze będę zadawał to pytanie, ale mnie to i tak ruszyło. No bo co ją spotkało? Nie może się wnukiem pochwalić i to takie straszne? Tak na prawdę to mnie coś spotkało i nikogo innego. Rodzinę to jedynie pośrednio, ale tak jak pisze na niebieskiej stronie: to nie oni będą brać do końca życia zastrzyki i martwić się bliznami i jeszcze tysiącem innych rzeczy.

A tak poza tym to hmmm… nawet mam za sobą spotkanko w większym gronie rodzinnym (pomyślałem, że się nie będę bez sensu izolował) i spoko. Co prawda wciąż głupie jest to, że w kibelku muszę chodzić do kabiny, ale da się przeżyć. I tak czuję się wreszcie normalniej. Kurcze, to niesamowite, że na prawdę robi się normalniej… ludzie mówią jak trzeba i wreszcie nie patrzą dziwnie (dziś ktoś dzwoni, otwieram i słyszę: „Czy zechce Pan…”, wczoraj pani na poczcie też do mnie na „Pan”, super, czyżbym wyglądał już choć odrobinkę doroślej? :D). Kiedy przedstawiałem się, że jestem dziewczyną, to było dziwnie, teraz ludzie przyjmują normalnie to, że jestem chłopakiem (z tym, że dziwią się młodemu wyglądowi, ale to już szczegół), mogę wyglądać najwyżej nieco młodziej czy łagodniej, ale nie budzę wątpliwości. Poza tym mam szczęście, że nawet przed jedynką jestem dość płaski, to na prawdę powód do radości. Dziękujmy Bogu za małe błogosławieństwa ;) Dopiero teraz zaczynam dostrzegać małe powody do radości ;)

Ale to prawda, że wciąż jeszcze czuję takie małe wrażenie nierealności… zastrzyki to nie, bo się już przyzwyczaiłem, czas tak szybko leci, że wręcz mam niekiedy wrażenie jakbym brał je codziennie. Ale tak czasem myślę, że kiedyś będę stał na sali sądowej… albo leżał czekając na narkozę przed operacją… i trudno mi to sobie wyobrazić… Ale jednocześnie wiem, że tak będzie, te chwile kiedyś nadejdą… a potem przeminą.
Bo nie ma innej możliwości.

Idę ostatnio miastem i w oddali się dwie dziewczyna na mnie patrzą. Myślę sobie, że może się patrzą, bo jedną chyba znam (nie widziałem dokładnie) i ona mnie też i może dlatego się gapi, potem coś gada do tej drugiej i się patrzą. A ja sobie myślę, żem pewnie taki przystojny, że się patrzą :D i tak mnie to rozbawiło, że się zacząłem śmiać w widoczny sposób. I sobie myślę, że tak właśnie – będę się śmiał specjalnie, bo nieważne dlaczego się gapią, niech wiedzą, że mi wesoło :D

Hmmm… tak się ostatnio przypatrywałem kilku dziewczynom… tona tapety na twarzy i postrzępione siwo-tlenione włosy. Nie no, nie mam zamiaru krytykować ludzi za ich wygląd (jak im się podoba to fajnie), ale jak tak patrzę, to się zastanawiam jak tu można być hetero w takim świecie :D
Tak btw. cytat z serialu, który ostatnio oglądam: „Gdy spotka się dwoje ludzi z takim samym sprzętem, doskonale wiedzących jak się z tym sprzętem obchodzić, to jak ktoś przeciwnej płci może z nimi rywalizować?” :D zajefajny tekst ;>

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.