Ktoś stwierdził, że mało tu piszę o polityce ;) czy ja wiem… mi się zdawało, że sporo, ale ostatnio może faktycznie mało. Widać nie było nic co by mnie aż tak zajęło w tej kwestii.
Ale oto właśnie się pojawiło – Traktat Lizboński.
W zasadzie nie sam traktat (chociaż to też), ale poniedziałkowe orędzie prezydenta… no… no obejrzałem. Było żenujące. Jak widać i słychać w radiu i telewizji, nie tylko ja tak uważam. Przedstawianie Niemców oraz homoseksualistów jako zagrożeń płynących z Unii jest… bez komentarza. Ale wróćmy do początku orędzia: zapuścili muzyczkę, która mi się akustycznie nie podobała (jak się dowiedziałem z filmu „Polskie Drogi”, który podobno /cytuję:/ „Przekłamuje historię Polski jeszcze bardziej niż 'Czterej Pancerni i pies'” :D ). Mówię do mamy: „teraz trzeba podgłośnić, bo ja nie rozumiem co on mówi” (no niestety mówi nie do końca wyraźnie), ale się wsłuchałem z najwyższym skupieniem i słucham… słucham jakie to wrażenie usiłuje prezydent wywrzeć na obywatelach… słucham dalej jak to Niemcy się rzucą na polską ziemię… słucham jakie to straszne i okropne MORALNE ZAGROŻENIE stanowią związki homoseksualne! Porządek moralny zburzą! No toż to do prawdy katastrofa moralna po prostu XD (ja do mamy: „załóżmy, że sąsiedzi biorą ślub cywilny, co to zmienia w moim życiu? nic. załóżmy więc, że dwóch facetów weźmie taki związek, co to zmieni w moim życiu? nic! w czym więc problem?”).
Nie no, orędzie było po prostu żenujące :/ Zainteresowani z łatwością znajdą je na YT.
A co do samego Traktatu Lizbońskiego… nie wiem, nie czytałem. I nie chce mi się mówiąc szczerze, bo po co? Choć oczywiście jeśli jednak dojdzie do referendum, to przeczytam. Jeśli zostanie przyjęty i będzie obowiązywał w całej Unii to też pewnie przeczytam. A na razie… cóż, LiD jest za, a po coś ich wybrałem no nie? Toć chyba po to się idzie na wybory i wybiera swoich przedstawicieli (mających podobne poglądy), by podejmowali za nas decyzje (jakie prawdopodobnie sami byśmy podjęli). Toteż zaufam im, skoro są za to też się skłaniam ku tej opcji. Tak w ciemno na razie.
Chociaż nie, jest jeszcze inna kwestia. Jeśli przyjęcie tego oznaczałoby pierwszeństwo rządu Unii nad krajowym, to ja za jestem. No niestety nie ufam polskiemu rządowi, baa – nawet się go boję czasami… Poza tym skoro nie umieją rządzić, nie mogą się dogadać (co dwa lata wybory itp. cyrki) to niech ktoś od góry porządzi, nie mam nic przeciwko.