Są pewne rzeczy o których nie chcę pisać wprost. To jednak ten strach, że ktoś mnie zidentyfikuje… Ale żem się dzisiaj na prawdę wkurwił i napiszę coś-niecoś.
Mianowicie jedna osoba z mojej rodziny działa mi na nerwy jak mało kto. Ja wiem, że wiek (i niesprawność też) daje pewne prawo do marudzenia, biadolenia i narzekania oraz niecałkowitej sprawności umysłu ale bez przesady!
Z resztą mnie to zwisa, bo ja potrafię się odciąć. No dobra, jako enneagramowa piątka nie mogę powiedzieć „mnie to zwisa”, ale jak już zdążę się wkurzyć, przeanalizuję sobie i rozpracuję sytuację w umyśle, to odsuwam ją i sprawa jest dla mnie skończona. Pewnie, że to jest trochę stresujące (lepiej żeby w ogóle nie było tej sytuacji, nie trzeba by przemyśliwać), ale przeżyję. Tylko martwię się o mamę i to już jest do dupy! Martwię się tym, że ona się przejmuje (bo to jest dla mnie najważniejsza osoba). Tego nie potrafię rozpracować i odłożyć, bo wiem, że ona się przejmuje i mnie to zatruwa! Ale jej to powiem, może wtedy ze względu na mnie przestanie się przejmować. Całe szczęście nie wychowałem się na takiego samego przejmującego się (bo bym już na pewno zwariował albo wysiadł nerwowo w mojej sytuacji), cośtam z tego mam, ale jednocześnie potrafię zadbać o mój interes nawet jeśli wiem, że kogoś mogę tym zranić (bo te „ktosie” też najczęściej nie przejmują się moimi uczuciami, im się tylko wydaje, że się przejmują i że robią dla mnie to co najlepsze, albo mnie się wydaje, że im się wydaje, a oni na prawdę tak myślą… jakby nie było – im nie wychodzi). No i to też zabawny temat – oni wtedy myślą, że ja na złość (o tym już pisałem – to przecież oczywiste, że Benek żyje wszystkim na złość). No bo tak. Ja mam czasem wrażenie, że… „no ja cię akceptuję, ale dlaczegoś się taki urodził?”. No k***, ja też nie wiem dlaczego. (ale to już inny temat, nie mający nic wspólnego z dzisiejszym wkurwem, tylko tak mi się nasunęło od razu).
I jeszcze to jak każdy uważa, że się tylko dla innych poświęca… o tym już z resztą też chyba pisałem. No i ja to rozumiem doskonale, ale kurde NIE moi drodzy, nikt z Was nie ma obowiązku się dla nikogo do cholery poświęcać! W związku z tym skoro się poświęcasz, to robisz to BO TAK CHCESZ i nie miej za 20 lat do nikogo pretensji! Sam sobie takie życie wybrałeś. G*** prawda, że musiałeś. I nikt Ci też nie podziękuje, bo weź proszę pod uwagę, że czasy się zmieniają i ktoś może Twoje poświęcenie uznać za bezsensowne. [żeby było jasne – to nie jest o ts, którzy często też uważają, że się muszą poświęcać (chociaż też można odnieść), wiem po sobie; to jest już bardziej o kobietach (bo mężczyźni mają do tego mniejsze skłonności, no jeszcze kurde nie słyszałem żeby jakiś facet tak biadolił), które się poświęcają dla rodziny, męża, dla dzieci, dla wnuków, blablabla] To jest to, co chciałbym kilku osobom powiedzieć, ale… sądzę, że nie powiem. Chociaż jak mówiłem – potrafię dbać o swoje interesy i głowy nie dam, że nigdy nie powiem, bo jak mnie ktoś mocno podkurwi, to kto wie, kto wie…
Jeszcze irytujący są inni ludzie (tak mi się przypomniało)… którzy mówią: „ja tam się niczym nie przejmuję”. Och, to fajnie i zajebiście, normalnie w dechę, ale jak się nie ma nic do roboty to faktycznie można się niczym nie przejmować i modlić pół dnia (nie, broń Boże nie mam nic przeciwko, stwierdzam tylko fakt – jak się nie ma co robić, to można się modlić). Dziećmi się przejmować nie trzeba, bo się wszystkie zmyły (a to niespodzianka…) i w ogóle super cool. Nawet mama przyznała: „No pewnie, że się nie ma czym przejmować. Nie trzeba myśleć, że dziecku zastrzyk co 10 dni, a to wyjazd…” – „…jakie papiery do jakiego sądu złożyć” – dodałem…
A właśnie… napisałem maila do sądu rejonowego z zapytaniem czy pozew to do nich… no ja wiem, że to głupio słać maile do sądu, ale jakoś równie głupio byłoby z takim pytaniem dzwonić. Ale zadzwonię jak nie odpiszą, muszę być pewien, bo nie złożę pozwu tylko po to żeby po miesiącu dostać info, że dopiero przerzucili do okręgowego, bo to jednak nie u nich… To już wolę osobiście się dowiedzieć i złożyć gdzie trzeba.
No i patrzcie, potrafię bez emotikonek. No bo to tak jest, ikonki są dobre jak mi jest wesoło, negatywne mocje niespecjalnie potrafię nimi wyrażać.
Ale nie, już mi przeszło. Dziś zrobiłem porządek w zawartościach moich szaf z ubraniami… nie, już nie muszę chować się w workach (a po jedynce to już w ogóle nie mam zamiaru :> ). Znalazłem nawet w swojej szafie jedną koszulę zapinaną na niewłaściwą stronę… ale kupiłem ją na dziale męskim, to pamiętam. Nie szkodzi – też się pozbyłem. Ponadto uznałem, że na koszule dla mężczyzn w wieku średnim jeszcze będę miał czas, więc wiadomo – do kontenera. Spodnie… zostały mi 2 pary i to tylko dlatego aż dwie, że jedne wczoraj kupiłem (rozmiar 30 – pierwszy raz w życiu taki mały chyba :D ), no dobra, cztery pary mi zostały, bo jedne były za drogie żeby się ich pozbyć XD a drugie tak na wszelki wypadek (jak się dołoży pasek, to jeszcze ujdą) ale poza tym to wszystko poszło – tak na dobrą wróżbę: teraz nie mam prawa przytyć :D zawsze to jakaś motywacja. Rezultat porządku: 30 sztuk odzieży się pozbyłem :> Jak to oczyszcza!