Siadam do kompa po 20:00. Ostatnio wcześnie jak na mnie, bo cały dzień zwyczajnie mi się nie chce. Wolę sobie papierki poskładać (przynajmniej to dziedzina, w której jestem chyba niezły) i nic poza tym mi się nie chce. Chyba, że spać. Stanowczo za dużo śpię ostatnio.
Obok stoi butelka wody 1,5l. Do pójścia spać (3:00-4:00 chyba, że się zasiedzę) muszę to wypić (chociaż już mnie cofa). Ale jak na mnie to i tak jest rewelacyjnie – dziś już z litr płynów wypiłem. A dwa to już nieźle, a jakbym do trzech dociągnął, to już w ogóle byłoby super. Bo już mam dość przestawiania życia pod godziny brania antybiotyków (na szczęście ten obecny mi nie koliduje z posiłkami ani nic w tym stylu).
Tak, bo gdybym nie był transem to bym nie miał problemów z piciem i sikaniem. Od kiedy pamiętam miałem złe wyniki moczu. Zawsze, po każdych badaniach kontrolnych czekała mnie jakaś kuracja i dopiero potem wracało do normy. A teraz jakoś nie chce… Nic dziwnego, wciąż mało piję, bo tak mi już weszło w krew. „Nauczyłem się” mało pić, tego można się nauczyć. Mam tylko nadzieję, że dużo pić też można się nauczyć co też próbuję teraz uskutecznić.
W starych (złych :P ) szkolnych czasach najczęściej nie piłem całe pół dnia. Bo przecież nie miałem wcale ochoty chodzić do szkolnych (damskich) kibli (kiedy już na prawdę musiałem, to tylko w czasie lekcji). Bo w ogóle to w moich szkołach kible nie miały nigdy zamknięć. Ja nie wiem czy to jest w szkołach normalne czy to tylko moje szkoły były takie pojebane? :|
Z resztą każdy publiczny kibel to nie jest nic miłego, a już zwłaszcza jak się jest ts. Toteż „nauczyłem” się nie chodzić, pić tak mało żeby nie musieć chodzić. I na prawdę… zdziwilibyście się ile człowiek może wytrzymać bez sikania… ale potem to już było tak psychologicznie – nie chciało mi się chociaż piłem (kilka łyków ale jednak :D ). Ale na zdrowiu się odbiło…
No i teraz staram się ten nawyk niepicia zwalczyć. A po drugie to zalecenie lekarza – dużo pić.
Ale głównie nie o tym miałem pisać… tak tylko chciałem opisać jeszcze jeden skutek uboczny ts. Bo stoi obok ta butelka, a ja nadrabiam zaległości na blogach. Bo nie czytam już tak często jak kiedyś (z resztą jak napisałem – mniej czasu w necie spędzam), ale i Wy tak często nie piszecie ;) dlatego wolę „za jednym zamachem” raz na jakiś czas… A poza tym zanadto mnie zajmuje pisanie gejowskich opowiadanek :D
Wiedziałem, że jak powiem o sobie, zacznę się leczyć, wiele się zmieni. Wiedziałem, że stosunki z niektórymi ludźmi się pogorszą, ochłodzą… po prostu zmienią, będzie dziwnie, będzie krępująco… Bywa. Każdy musi to na swój sposób przerobić. Jedni jakoś tak łatwo… to ci, którzy wiele rozumieją… inni… cóż, różnie. Ale nie jest źle, na razie jest całkiem dobrze. I tylko… Zwykło się uważać… albo nie, to ja sobie taką teorię wykreowałem (popartą doświadczeniami przynajmniej jednej ówczesnej koleżanki), że lepsze stosunki ma się z rodziną od strony mamy, że ona jest bliższa, z dziadkami od strony mamy itp… Natomiast teraz się okazuje, że teoria wzięła w łeb… mam takie wrażenie, że babcia zawsze miała do mnie jakieś pretensje. Że nie tak się ubieram, że nie tak się zachowuję, że nie studiuję, że mam kolczyka (no teraz już dwa…) i kto wie co jeszcze… A teraz… jakaś dziwna teoria, że dopiero zmiana prawna zmieni imię i w ogóle… Tymczasem dziadkowie od drugiej strony ani razu nie nazwali mnie starym imieniem, najwyżej starali się bezosobowo.
A tak w ogóle jeśli chodzi o imię… o tych co się starają tylko mylą… Ja rozumiem, zdawałem sobie sprawę, że ludzie będą się mylić i czasem jeszcze używać starego… ale to mnie… rusza. Wiem, że to przyzwyczajenie, ale… to tak jakby przywiązali się do iluzji mnie wykreowanej przeze mnie samego. Tamto to nie byłem ja, to była tylko iluzja, ich złudzenie… A ja nie mogę znieść tego, że oni nie widzieli MNIE, a jako rzeczywistość przyjęli iluzję. Tak bez problemu ją przyjęli, że teraz się mylą. Nie mogę mieć pretensji – sam ją budowałem i nawet się starałem. Ale mimo wszystko… Jak roboty… Będą się mylić to naturalne… chociaż nie wiem, dla mnie nic w tamtym życiu nie było naturalne.