kolejny mały etap…

No i oczywiście pociąg mi uciekł. Koło Poznania (raczej brzydkie miasto) był korek no i… godzina rezerwy nie starczyła. W dodatku wysiadając tam, w ogóle nie wiedziałem gdzie się znajduję. Jak zwykle w takich przypadkach poszedłem za tłumem i trafiłem na główny… Pojechałem autobusem. Nie żeby było źle, wolę PKS niż PKP, czuję się bezpieczniej w autobusie (kierowca widzi całe wnętrze, nie to co w pociągach), ale zapłaciłem dwa razy tyle i tym sposobem nie zmieściłem się w 50zł opłaty za podróż tam. No ale to z resztą nie moja wina, ja sobie w sumie całkiem nieźle poradziłem. (Tak, w takich przypadkach należy samego siebie pochwalić itp. – pracować nad samooceną, ale jakoś u mnie nie sprawia to, że potem denerwuję się mniej, znaczy bo jak już się coś stanie to ja nigdy nie panikuję… panikuję tylko myśląc, że się może stać :D ).
Pojechałem tam żeby usłyszeć, że moje papiery jeszcze nie doszły… na szczęście nie robił z tego problemu i sam się dziwił, że mnie taki kawał wysłali ;) Dobrze, że miałem xera, to sobie od razu poczytał to co ma jeszcze dojść. Cóż, taka chyba formalność (tylko ten test na „z czym ci się kojarzy ta plama” był głupi… kiedy ja na większości nic nie widzę poza plamą :D taki jestem mało kreatywny). Wizyta była nieprzyzwoicie krótka. Czekam na drugiego, co nie nastąpi szybciej niż kiedy ten otrzyma dokumenty, a potem je odeśle i pójdą do drugiego (chyba, że już tam były i nie chciał mnie widzieć, ale w takie szczęście nie wierzę, choć nawet przyjmując, że mam takie szczęście, rozprawa żadnym sposobem nie może być na początku listopada, bo zapewne od wezwania do terminu musi minąć miesiąc).

Miałem okazję obejrzeć poniedziałkowe (6.10) „Rozmowy w toku” :> Cóż… tytuł był trochę… no ja wiem, specjalnie był taki „Wszystko o obojnakach”. Najpierw historia rodziców dziewczynki, która urodziła się ze zdeformowanymi narządami… i w sumie to może się jeszcze okazać, że to wcale nie jest dziewczynka. Przykre, potem podobna osoba tylko już dorosła i tuuutaj dała popis pani psycholog na widowni… Kobieta opowiadała jakie miała trudności we współżyciu ze względu na swoją budowę, w końcu mówiąc, że udało się z czwartym mężczyzną. „A reszta?” – pyta prowadząca. „A reszta, to jakieś dupki” – mówi kobieta z uśmiechem. A psycholożka: „Pani jest głupia, pani traktuje mężczyzn jak…”. Nooo sorry… kobieta stara się pomimo swojej sytuacji zachować pogodę ducha, korzystać z życia na ile może i żartować sobie jeszcze (tekst o mężczyznach odebrałem jako żarcik), a psycholog z takim tekstem? Potem się też nie popisała, ogólnie najnegatywniejsze mam wrażenie po tej psycholog :D Potem najechała jeszcze na m/k, która zarabiała prostytucją (czy jakoś tak)… a g*** cię kobieto obchodzi kto jak zarabia. No i widownia też ciekawa: „Ale ja nie wiem czy wszystkie możliwości (zrobienia operacji za darmo) zostały wykorzystane… czy to tyle kosztuje…”. No to jak nie wiesz to po ch** się odzywasz? Nie no, nie byłem zły, raczej mnie rozbawili. Choć to w sumie jest przykre… CZY LUDZIE NA PRAWDĘ MYŚLĄ, ŻE NASZE LECZENIE JEST REFUNDOWANE?! Omg… no to ja w takim razie nie uważam iż ludzi należy edukować czym jest ts, tylko należy ich zapewnić, że my nic nie mamy za darmo. Bo potem taki jeden z drugim to se myśli, że my to tak dla zabawy płacimy. No ale żeby nie było… testo jest częściowo refundowany… zamiast 9,11 płacę 5,47 :D No i Miriam nie nazwała siebie ts, więc wszyscy powinni chyba być zadowoleni. Podobało mi się jak powiedziała, że nie wie kim jest, jest po prostu sobą. I o to chodzi. Niektórzy chyba zatracają się za bardzo w nazwach, definicjach… Ale powiedziała też, że środowisko ts jest bardzo zazdrosne… coś w tym jest… Chyba się zgadzam. Ale po raz kolejny: to w sumie niekoniecznie zarzut (przynajmniej nie z mojej strony), to też dość normalne. Bo jak komuś dobrze wyjdą efekty operacji, to sam mu zazdroszczę. Takie życie.

A teraz wracam do codziennej rutyny. W ogóle mam fazę na oglądanie, a teraz nawet postanowiłem sobie… cud nad cudami! przetłumaczyć napisy z angielskiego! :D i nawet mi idzie nie chwaląc się (ale to proste dialogi :P ). Poza tym B&S i PB (jak na razie to był najlepszy odcinek czwartego sezonu moim zdaniem). No i fanfice… bo to lepsze niż serial ;)
No i czekam… na coś, co znowu wyrwie mnie z rutyny. Bo ten tydzień całkiem szybko mi zleciał.

To była notka nr 666 :D

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.