Z tą presją z poprzedniej notki to jest tak, że… chodzi mi bardziej o to, że w końcu każdy zaczyna swoje życie. Dla większości, to właśnie studia, bo często wiążą się z przeprowadzką i rozpoczęciem samodzielnego życia. I to mnie z jednej strony ciągnie, a z drugiej przeraża. Przeraża, bo to jest trudne, a z drugiej wieczne życie z rodzicami też fajne nie jest (ja na przykład widzę już co raz więcej różnić między mną a mamą na temat prowadzenia domu czy oszczędzania). I teraz nie wiem co jest gorsze…
A co do samych studiów to też się boję jednego… (no dobra, nie wiem czy jednego, ale chyba głównie tego). Że jeśli kiedykolwiek pójdę (oczywiście w grę wchodzi tylko jeden kierunek, o tym już pisałem), to znowu będzie to samo… To znaczy dzienne odpadają, nawetmowyniema (w-f i za młodzi ludzie… ja wolę takich 30+, a jeszcze lepiej 40+ choć sam się do tych grup nie zaliczam oczywiście), ale ja wiem kto jest na zaocznych na takim kierunku… strażnicy więzienni, czyli ludzie mający w praktyce styczność z tym. Co prawda to nie filologia, gdzie na zaocznych są nauczyciele języka i od razu możesz się schować ponieważ oni tego języka UCZĄ, a tylko potrzebują papierka. Ale i tak bym się bał, że będę gorszy. A na mnie wysoka poprzeczka NIE działa mobilizująco (w klasie zdolnych uczniów nie chciało mi się starać – wiedziałem, że o wiele lepszy od nich nie będę, w klasie gorszych byłem najlepszy i to mnie motywowało by być jeszcze lepszym). Jedyne pocieszenie, że może tacy ludzie niekoniecznie są mocno wyedukowani pomimo wykonywanego zawodu…
Edukacja, to jedna kwestia (wcale nie ta najbardziej wymarzona), praca za granicą to inna… tego chcę, ale też ciężko… tak pojechać praktycznie w nieznane :/ Tylko, że kiedyś na coś trzeba się odważyć.
Rozmowy z niektórymi przebiegają wg następującego schematu: 1. jak masz na imię? 2. ile masz lat? 3. skąd jesteś? 4. wyślesz mi swoje zdjęcie? (przy czym pytania 2. i 3. mogą się zamienić miejscami). Po tej wymianie informacji następuje (nie, nie rozłączenie, bo ja przystojny jestem XD ) następuje coś w rodzaju: 5. to co powiesz? Och, jak ja uwielbiam takie rozmowy…
Chociaż w zasadzie może nastąpić (od razu bądź po czasie) jeszcze bardziej hardcore’owa wersja „5.” w stylu: „lubisz cybersex?” albo generalnie sprowadza się do jednego. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że a) nie lubię cybersexu (jakoś nie mam tyle wyobraźni… choć jak się pisze sceny na niemal 2 strony, to się właściwie powinno mieć :D ), b) nie było to takie dołujące ogólnie.
Natomiast niedawno miałem zabawne zdarzenie. Zerknąłem na komórkę (bo tak się zgadało o tym jak to szybko czas leci, ze ŚJ) i nagle słyszę: „Mogę zobaczyć jaka to?” Ależ oczywiście ale siedzę tak głupkowato i czekam aż mi ekran zgaśnie, bo tapetę mam… no taką podobną jak na pulpicie (jak ktoś na dA to wie, w każdym razie moją ulubioną parę facetów :D ). Cholerny ekran nie chciał zgasnąć, a sekundy mijają, więc pokazuję paplając coś bez sensu o komórkach. Ale ok. Już po czasie skapnąłem się, że całe szczęście iż nie zgasł, bo mam przed wygaśnięciem całkowitym „jeszcze lepszy” wygaszacz :D No i dostałem ataku śmiechu (nie ma to jak głupawka raz na jakiś czas ;) no nie?). Chociaż ja to bym jednak wolał tak stopniowo… oni chyba nie do końca rozumieją różnicę między ts a interseksualizmem (w sumie dobrze, oni nie wiedzą który przypadek to ja, a ja nie mam zamiaru się tłumaczyć), żeby tłumaczyć co u ts znaczy poszczególna orientacja. Bo nie ma się co śmiać, dla przeciętnego szaraczka ts to jakiś kosmos, a jak jeszcze powiedzieć że ts nie musi być hetero, to tym bardziej :D
(btw. interseksualizm – artykuł)
I z kursu się odezwali. Ale jak sobie pomyślę, że mam tam iść i się przedstawiać, to mi się gorzej robi. No cóż.