1. wydarzenia nadzwyczajne:
Tegoroczną Różę Gali w kategorii „Najpiękniejsza para” otrzymali Raczek i Szczygielski :) Szczygielski coś tam powiedział, że w takim razie nie można powiedzieć iż Polska jest homofobiczna. No takim optymistą bym nie był ;) ale to i tak miło.
Dziś 20.11, więc – International Transgender Day of Remembrance …ale co mnie najbardziej rozwaliło to to, że 15 latki się strzelają…
Polska strona o Dniu Pamięci
2. wydarzenia zwyczajne (codzienne):
Najbardziej mi przeszkadza, że nie mogę sobie na tym kursie np. gg zainstalować, czy poodwiedzać stron jakie normalnie w domu odwiedzam, bo… no bo po co mają wszyscy wokół wiedzieć jaki mam nick, zwłaszcza, że przeca męski. Także nie mogę tam porobić nic i w rezultacie siedzę i czytam jakieś denne wiadomości na onecie (chociaż nie, komentarze pod nimi są czasem tak zabawne, że muszę hamować śmiech). Ale takie konieczności głupich uników na każdym kroku przeszkadzają :/
Zadziwiają mnie miejscowe „dzieci ulicy”… ciemno, zimno jak cholera i mży, a te się bawią w chowanego na ulicy…
A ogólnie… stwierdzam, że już wolę Kraków nocą, przynajmniej są ludzie, nie to co u mnie… Ogólnie jakoś tak się denerwuję (dziś zwłaszcza, mam takie dni, że raz bardziej raz mniej), przez to wracanie późno nabawię się z pewnością trochę więcej wrzodów… Czy do tego gazu powinienem nosić ze sobą scyzoryk? ;)
3. przemyślenia zwyczajne (czy tam nadzwyczajne ;) już mniejsza o definicję)
Napiszę wreszcie co ja myślę o dwóch sprawach… Bo akurat niedawno była na blog.pl debata o tym czy żadna praca nie hańbi… Gdzieś tam w komentarzu u kogoś wypowiedziałem się, że nie hańbi, oczywiście, że nie. Ja nawet czuję większą satysfakcję kiedy zrobię coś fizycznie dlatego nie uważam żeby to były zawody nic nie warte. I na prawdę przerzucenie 2 ton węgla daje mi więcej satysfakcji niż jakakolwiek praca umysłowa. Oczywiście wiem, że po tych 2 tonach wszystko mnie boli przez tydzień, dlatego pracę też należy wybierać patrząc na swoje warunki fizyczne :( Ale generalnie wszystko ktoś musi robić. Śmiem twierdzić, że śmieciarz jest bardziej potrzebny niż np. twórca stron internetowych, bo bez stron byśmy się obyli, bez wywożenie śmieci niestety nie (a kto mnie zna, wie, ze bliżej mi do webmastera, a mimo to potrafię ocenić wagę tych zawodów tak jak uważam za sprawiedliwe).
A poważane, wysokopłatne zawody? Nie dzięki, nie lubię brać odpowiedzialności. Wolę wykonywać polecenia niż je wydawać. Napisałem w tym komentarzu: „widzę siebie w pracy fizycznej, w której nie trzeba mieć dużego kontaktu z ludźmi (klientami), może magazynier albo w jakiejś fabryce (choć tam więcej ludzi), albo sprzątacz właśnie… gdzieś za granicą, w specjalnym uniformie, zatrudniany przez poważną firmę sprzątającą… to wcale nie musi być przygnębiająca wizja, mi się podoba :) I jeśli tylko mógłbym się utrzymać, nie musiałbym robić nadgodzin, to byłbym szczęśliwy pracując fizycznie.” I tak uważam.
Jednak tak na prawdę, to nie o tym chciałem napisać. Większość pisała: „żadna praca nie hańbi, może za wyjątkiem prostytucji”. Właśnie nie rozumiem dlaczego za takim wyjątkiem? Ok, zacznijmy może od tego, że jak dla mnie prostytucję to nie wiem czy do „zawodów” można zaliczyć ;) Chociaż w państwach gdzie jest normalnie zalegalizowana, to już raczej tak. Przyjmijmy więc, że jest to praca. Z resztą nie ważne czy to praca czy nie praca, i tak nie hańbi. Moim zdaniem. Irytuje mnie stwierdzenie „sprzedawać siebie”. Nie można „sprzedać siebie”, no chyba, że się jakiś organ sprzeda, to wtedy się zgodzę, albo włosy na przykład, ale w sprzedawaniu włosów nie ma przecież też nic złego ;) W innym przypadku można najwyżej sprzedać usługę wykonaną za pośrednictwem swojego ciała. Jakby nie było, tatuażysta robi dokładnie to samo – sprzedaje usługę wykonaną za pośrednictwem swojego ciała. A że to trochę innego rodzaju usługi… no cóż.
Ale oczywiście rozumiem skąd taka niechęć do prostytucji, dla większości ludzi seks, to coś co należy robić z miłości i w ogóle tylko z jedną osobą, najlepiej po ślubie i tak dalej. I… nie ma w tym nic złego oczywiście! Ale ja podchodzę na chłodno (jak na stoika przystało). Moim zdaniem to jasne, że seks może być wspaniałym dopełnieniem związku, ale… nie musi, bo nie musi wcale być w związku żeby był satysfakcjonujący. Ludzie są różni, mają różne upodobania, różny poziom potrzeb. Są ludzie niestworzeni do związków, czy to znaczy, że mają żyć całe życie w celibacie? A może mają poderwać pierwszą lepszą naiwną osobę i okłamywać tylko po to żeby zaspokoić swoje żądze? (ok, ktoś powie: nie jesteśmy zwierzętami, powinniśmy pohamować się; ale jak już mówiłem: chodzi mi o ludzi zawsze samotnych, pewnie, całe życie też można się hamować ;) jeno jakoś tak nie wiedzieć czemu nie podoba mi się ta wizja ;) ). I w końcu są ludzie… nieobdarzeni przez naturę, którym już zupełnie trudno znaleźć partnera seksualnego…
Ja tam zarówno prostytucję jak i korzystanie z usług prostytutki uważam za czyny obojętne moralnie. Problem może być jedynie w tym, że mało kto wykonuje taki zawód, bo chce… na to jednak jeszcze nie widzę rozwiązania :(
Po prostu zmierzam do tego, że irytują mnie gadki o nieszanowaniu prostytutki. Osobiście szanuję prostytutkę bardziej niż człowieka, który nie szanuje prostytutki.
(Miało być jeszcze o pornografii, ale mi się nie chce, napiszę kiedy indziej).